Marek Zienkiewicz napisał kawał chlubnej historii tucholskiego klubu. Przez ponad półtorej dekady wspomniany trener niezmiennie prowadził zespół, przechodząc przez różne etapy, notując sukcesy, zapisując w pamięci warte utrwalenia chwile. - Musiałem być często: przyjacielem, negocjatorem, srogim ojcem, przyjacielem. W tym wszystkim, przyznaję, byłem niewolnikiem samego siebie. Nie umiałem często odpuścić czegoś, by odpocząć, by wyluzować, nabrać dystansu. Ten zespół był dla mnie wszystkim - opowiada dziś "Tygodnikowi" już po namaszczeniu na trenera młodszego kolegi - znanego tucholskiego piłkarza.