Zamknij

Monitoring domu: czy to inwestycja w poczucie bezpieczeństwa? To nie jest polisa ubezpieczeniowa, ale niesie liczne korzyści

Anna Lipska Anna Lipska 09:51, 09.10.2025 Aktualizacja: 12:08, 09.10.2025
Skomentuj Monitoring to „oko na świat” przed domem, gdy nas w nim nie ma lub jesteśmy zajęci czymś innym. Monitoring to „oko na świat” przed domem, gdy nas w nim nie ma lub jesteśmy zajęci czymś innym.

Co warto wiedzieć, kiedy chcemy zainstalować kamery? Sprawdzamy rozwiązania techniczne, a także najważniejsze założenia systemów monitoringu. O wszystkim rozmawiamy ze specjalistą. Będzie również o kurzu, kamerach w pomieszczeniach i o tym, jak tablet zastąpił na ścianie telefon stacjonarny.

REKLAMA

Coraz więcej osób decyduje się na założenie systemu monitoringu w swoich domach. Wielu z nas uważa, że to przede wszystkim inwestycja w bezpieczeństwo rodziny. O kamerach i wszystkim, co się z nimi łączy, rozmawiamy ze specjalistą w temacie – Adrianem Szulcem. Już na samym początku wskazuje on, że monitoring to prewencja, a nie gwarancja bezpieczeństwa.

Na pewno warto zaznaczyć na samym początku, czego monitoring nie zapewnia. To nie jest system alarmowy. Jeżeli coś się wydarzy, nie należy spodziewać się, że on zareaguje i nas o czymś powiadomi. Monitoring służy bardziej do zbierania dowodów i zapewnienia ogólnego poczucia bezpieczeństwa. Można podejrzeć, co dzieje się na posesji, co się zdarzyło o danej godzinie. Jednak gdy ktoś dostanie się na posesję, nie ma co liczyć, że otrzymamy powiadomienie na telefon. To może się zdarzyć, ale nie musi. Monitoring nie jest polisą ubezpieczeniową

– stwierdza.

Na ścianie zamiast telefonu stacjonarnego... tablet

Szulc wskazuje dalej, że niektóre kamery wykrywają ruch. Mowa jednak o nowszych modelach, wyposażonych w sztuczną inteligencję, „która działa lepiej lub gorzej”. Takie kamery mogą zauważyć, że ktoś znajduje się na danym obszarze i wysłać powiadomienie. Ale AI może zawieść i zwyczajnie takiego komunikatu nie wysłać.

Monitoring wbrew pozorom nie zapewnia informacji „na żywo”, chyba że w danym momencie śledzimy na bieżąco obraz z kamery. Co ciekawe, pewnym rozwiązaniem tego problemu może być system domofonu. W jaki sposób? Jeżeli ktoś zadzwoni do nas domofonem, system monitoringu od razu przekaże „połączenie” na nasz telefon. Wtedy możemy porozmawiać z tą osobą za pośrednictwem telefonu, nawet kiedy nie ma nas w domu.

Mowa tu o wideodomofonie. Technicznie jest to tak naprawdę kamera z dzwonkiem. W domu może być, ale nie musi, monitor, który wyświetli obraz. Taki sprzęt pozwala na automatyczne wykonywanie zdjęć osoby dzwoniącej. Dodatkowo, jeżeli jest podpięty pod system monitoringu, może wysłać powiadomienie, że ktoś wcisnął dzwonek i przekazać połączenie na żywo na telefony domowników. To jest akurat ciekawy element

– ocenia nasz rozmówca.

Przez wspomniany monitor należy rozumieć tablet, który w obecnych czasach wisi na ścianie, zamiast telefonu stacjonarnego. Takie rozwiązanie często spotyka się w budynkach wielorodzinnych, bo wiele tabletów można podpiąć do jednej stacji bramowej.

Tablet to element wideodomofonu, ale kiedy jest połączony z monitoringiem, pełni też rolę ekranu. Wtedy można na nim wyświetlać obraz z kamer.

Tablet pozwala na podejrzenie obrazu z kamer „na żywo”, np. kiedy dzieci bawią się na podwórku, a my jesteśmy w kuchni i nie chcemy przechodzić przez pół domu, aby to sprawdzić. Tablet to część składowa wideodomofonu, ale kiedy jest połączony z monitoringiem, pełni też rolę ekranu. To element dodatkowy. Nie trzeba mieć wideodomofonu, aby posiadać taki tablet. I w drugą stronę, można wykorzystywać go tylko do wideodomofonu, bez podpiętego systemu kamer

– uzupełnia Adrian Szulc.

REKLAMA

Dwa rodzaje kamer i ich odmienne rozwiązania techniczne

Od naszego rozmówcy dowiadujemy się, że są dwa rodzaje monitoringu: cyfrowy (sieciowy IP) – działający poprzez sieć komputerową i taki, który przekazuje obraz w formacie analogowym.

Analogowy jest tańszy w aspekcie sprzętu, ale też dużo bardziej skomplikowany, jeżeli chodzi o podłączenie i znalezienie ewentualnych problemów – usterek. Z kolei monitoring IP to droższe rozwiązanie, ale kamery nie tracą jakości obrazu w zależności od długości przewodu, a odnalezienie ewentualnych problemów nie trwa tak długo. Ponadto pozwala na zamontowanie karty SD. W rozwiązaniu analogowym takiej możliwości nie ma. Kamery cyfrowe można konfigurować przy pomocy komputera, natomiast w tych analogowych nie uda się zmienić m.in. nasycenia kolorów.

Monitoring analogowy od monitoringu IP różni się także metodą transmisji obrazu. Cyfrowy przekazuje go za pomocą pakietów internetowych, a analogowy tak jak dawniej VHS przesyłał go do telewizora. Oznacza to, że trzeba mieć osobny przewód do transmisji obrazu i osobny do zasilania. W monitoringu IP wszystko przebiega za pomocą protokołów internetowych

– słyszymy od Adriana Szulca.

O jakich ewentualnych problemach w kamerach analogowych wspomina specjalista? Jeżeli np. podczas transmisji zmienią się na obrazie kolory, to nie da się odtworzyć już tych oryginalnych. Powstać mogą zakłócenia, które znamy ze starych telewizorów, gdy obraz zaczynał skakać, a na ekranie latały tzw. muchy. W kamerach IP są systemy korekcji, które uniemożliwiają wystąpienie błędów w obrazie. Dodatkowo można w nich ustawić: podpisy do konkretnych obrazów, wyświetlanie godziny, a nawet cyfrowe zamaskowanie danych elementów, np. fragmentu podwórka sąsiada.

Osobiście polecam bardziej IP, bo jest z nim zwykle dużo mniej problemów. Jest też bezpieczniejszy. Każda kamera zostaje zabezpieczona hasłem i loginem

– podsumowuje ten wątek Szulc.

Jak dodaje, ustawienie kamer w technologii IP jest nieco bardziej skomplikowane, bo muszą one pracować w jednej sieci komputerowej ze wszystkimi urządzeniami w domu. Kamer analogowych dla odmiany praktycznie nie trzeba ustawiać. Wystarczy je podłączyć pod odpowiednie złącze rejestratora i zaczynają działać. Jednocześnie sam rejestrator i tak trzeba podłączyć do sieci, więc powraca temat konfiguracji.

Czy motozoom i kamery obrotowe to dobre rozwiązanie?

Gros osób, które decydują się na założenie monitoringu na swojej posiadłości, oczekuje, że za w miarę przystępną cenę otrzymają dobrą jakość obrazu z kamer. Czy jakość idzie w parze z umiarkowanymi cenami?

Obecnie technologia stała się na tyle tania, że najprostsze kamery markowe, np. Dahua, Vision, BCS czy Novus mają już 4 megapiksele, co można porównać do obrazu o rozdzielczości 4K. Spokojnie wystarczą do wszystkich zastosowań cywilnych. Jeżeli ktoś ma większe potrzeby typu motozoom, czyli optyczne przybliżenie z telefonu, to wtedy należy dopytywać specjalistów w tym zakresie, bo rozwiązań jest bez liku

– radzi Szulc.

Jednocześnie nie poleca do użytku domowego kamer obrotowych i kamer z motozoom’em. Aby w pełni spełniały one swoje funkcje, ktoś musiałby cały czas nimi sterować.

Kamera obróci się na podwórko, bo ją tak ustawimy, ale wjazdu z drugiej strony już nie będzie widzieć. Gdy mamy cztery kamery, z czterech rogów domu, patrzące na każdą ścianę, widzimy wszystko, co dzieje się dookoła. Uważam, że lepiej założyć cztery kamery statyczne niż dwie obrotowe

– dodaje.

Chcesz zamontować kamerę w pokoju? Zastanów się

Coraz popularniejszym rozwiązaniem są kamery wewnątrz budynku. Spotkać można je w pomieszczeniach, w których czas spędzają dzieci albo w domach, w których pozostają osoby starsze, a domownicy wychodzą do pracy. Specjalista nie jest jednak zwolennikiem takich rozwiązań i radzi, aby monitoring montować na budynkach.

Byłbym ostrożny z wykonaniem monitoringu wewnątrz, a już na pewno z wyborem firmy, która taki monitoring zainstaluje. Dlaczego? Rejestratory dostępne obecnie na rynku są najczęściej chińskie, więc ich zabezpieczenia pozostawiają sporo do życzenia. O ile to, co widać na zewnątrz, można zobaczyć nawet z samochodu, o tyle jednak chciałbym mieć pewność, że wiem, kto ma dostęp do wszystkiego, co dzieje się wewnątrz domu. Uważam, że takie nagrania powinny być zabezpieczone jakimiś dodatkowymi systemami, typu bezpośrednie połączenie z VPM [tunelowanie] do rejestratora. Nie powinno być tak, że obraz przechodzi przez serwer pośredniczący i nie wiadomo, kto ma do tego dostęp

przestrzega Szulc.

Jeżeli klient zdecyduje się już na takie rozwiązanie, to jest możliwość zamontowania kamer zewnętrznych w domu. Można również założyć przeznaczone do tego kamery wewnętrzne lub te dostępne w marketach, działające przez wi-fi – choć znowu to nie jest najbezpieczniejsze rozwiązanie.

Nie wiadomo, którędy obraz będzie trafiał do naszego telefonu. Czy nie będzie przesyłany przez niezaszyfrowane połączenia. Nie wiemy, kto dostanie do niego podgląd. Nie da się sprawdzić, kto ma ten dostęp. Obraz przesyłany jest tzw. połączeniem peer-to-peer, jak dawniej torrenty i tylko producent jest w stanie zapewnić, czy możemy mu zaufać. Obecnie nawet wiodące firmy, czyli Dahua i Hikvision, większość sprzętu produkują w Chinach, gdzie powstaje również oprogramowanie. Nie mamy pewności, czy można temu do końca zaufać. Istnieją możliwości zabezpieczenia tego na własną rękę. Zarówno z naszej strony, instalatorów, jak i użytkowników monitoringu. Wymaga to jednak dodatkowego sprzętu i wielu godzin pracy. Czasami pojawia się też potrzeba dodatkowego abonamentu na usługi typu stały adres IP. Koniec końców bardzo mało ludzi decyduje się na założenie monitoringu w domu. Najczęściej, jeśli to robią, wykorzystują tanie, chińskie kamery na wi-fi o wątpliwym poziomie bezpieczeństwa

– ocenia Adrian Szulc.

Jeden dzień pracy i trochę kurzu z wiercenia

Wielu z nas nie lubi remontów i wszelkich prac w domach, które powodują bałagan. Decydując się na montaż kamer musimy liczyć się z uciążliwościami?

Największy ambaras jest zawsze z przeciągnięciem kabli i doprowadzeniem ich do punktu centralnego. Bez okablowania nie ma dobrego monitoringu. Są oczywiście wspomniane już kamerki wi-fi, ale one nie działają poprawnie. Nie spotkałem się jeszcze z takim sprzętem, o którym można powiedzieć, że jest lepszym zamiennikiem kamery przewodowej. Dużo czasu zajmuje przeciągniecie kabli i jest dużo wiercenia. Nie jest to jednak jakiś wielki problem. Jeśli chodzi o 4-5 kamer na domku jednorodzinnym, na montaż trzeba poświęcić jeden cały dzień

– wskazuje specjalista.

Jak opowiada, najprościej jest, kiedy mamy jedną kondygnację nieużytkową. Gorzej, gdy wszystko zostało wykończone, bo wtedy montaż bezinwazyjny jest praktycznie niemożliwy. Muszą pojawić się listwy kablowe. Trzeba wybudować trasy, zrobić w jakimś miejscu punkt centralny. Całą instalację wykonuje się w topologii gwiazdy: od każdej kamery do punktu centralnego musi przebiegać przewód. Do punktu centralnego trzeba doprowadzić również internet i prąd.

Punktem centralnym najczęściej staje się strych albo pomieszczenie o charakterze technicznym. Ważne, aby wybrane miejsce nie było zbytnio narażone na wizytę nieproszonego gościa, który wejdzie i wyniesie rejestrator ze wszystkimi nagraniami. Dlatego strych jest dosyć bezpiecznym miejscem. Dobrze, aby było to pomieszczanie suche i z w miarę stabilną temperaturą.

Co innego, jeżeli klient decyduje się na założenie systemu monitoringu na etapie budowy domu. Wtedy odpowiednie kroki należy wykonać na poziomie zakładania elektryki. W tym samym czasie można pomyśleć o przewodach do alarmu. Tym samym nie trzeba wykonywać osobnej instalacji, jeśli chodzi o szafę teleinformatyczną w nowych domach.

W starszych budynkach można w taki sposób rozpocząć modernizację sieci. Robimy punkt centralny, do którego schodzą się kamery, a podczas remontu można wprowadzać gniazda komputerowe w domu. Tam jest switch (rozgałęźnik sieciowy), do którego te gniazda będą podłączone, więc po co różne urządzenia, jeśli można upiec dwie pieczenie na jednym ogniu

– podpowiada Szulc. Dodajmy, że mowa tu o rozwiązaniach z kamerami IP, bo te analogowe w ogóle nie wchodzą do sieci, tylko podłącza się je pod rejestrator.

Jak długo przechowywać obraz z kamer i jak go odczytywać?

Nasz rozmówca radzi, by obraz z monitoringu przechowywać powyżej 7 dni. Standardem są dwa tygodnie. Dlaczego warto to robić? Dzięki temu możemy podejrzeć, co działo się o danej godzinie i konkretnie w którym miejscu. Nieosiągalnym wydaje się, że będziemy patrzeć na obraz z monitoringu akurat w tym momencie, kiedy coś złego się dzieje. Jak słyszymy „monitoring bez rejestracji obrazu nie ma większego sensu”.

Kiedy montuję nową instalację, to celuję, aby nagrania były z około dwóch tygodni. W przypadku rozbudowywania systemu nagrywany czas się zmniejsza, bo dokładamy kolejne kamery. To oczywiste. Staram się jednak, żeby nie było to mniej niż tydzień nagrania – słyszymy.

Jeśli chodzi o twarde dyski do zapisu danych, to warto, aby były one dedykowane systemom monitoringu, bo są trwalsze i wytrzymują nawet 5 lat ciągłej pracy.

Obraz z monitoringu możemy odczytywać dzięki specjalnym aplikacjom, które posiada każdy producent rejestratora. Dzięki temu mamy do niego dostęp i możemy odtwarzać nagrania na telefonie czy komputerze.

Nie ma uniwersalnej aplikacji, ale w każdej z nich dodawanie kamer jest bliźniaczo podobne. Montujemy kamery na zewnątrz i nie robimy specjalnych szyfrowanych połączeń. Działanie sprowadza się do podania numeru seryjnego rejestratora, loginu oraz hasła. Wszystko zaczyna działać. Podsumowując, nawet przy zmianie telefonu ponowne zalogowanie jest banalnie proste

– kończy Adrian Szulc.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%