Zmiany w pokoju dziecka zawsze są wyzwaniem – szczególnie, gdy maluch staje się rezolutnym przedszkolakiem. Jak urządzić wnętrze, by było piękne, komfortowe i „rosło” razem z dzieckiem? Na przykładzie pokoju małej Jagienki pokażę Wam krok po kroku, jak stworzyć przestrzeń w stylu angielskim – urokliwą, elegancką, a przy tym bardzo funkcjonalną.
Wybór kolorystyki to fundament każdej aranżacji. W pokoju zastosowałam rozwiązanie proste, ale bardzo efektowne – ściany podzieliłam na dwie części. Taki poziomy podział sprawia, że wysokie pomieszczenie staje się optycznie nieco niższe i szersze.
Dolna część ścian została pomalowana hydrofobową i plamoodporną farbą w odcieniu pudrowego różu. To kolor wdzięczny, dziewczęcy, ale nieinfantylny. Kojarzy się ze słodyczą i subtelnością, ale jednocześnie jest na tyle ponadczasowy, że nie znudzi się po roku czy dwóch. W przypadku pokoju dla chłopca sprawdzą się takie kolory jak oliwka lub brudny błękit.
Natomiast górną część pokryła tapeta winylowa na flizelinie. Motyw kwiatowy, inspirowany twórczością Williama Morrisa, nadał wnętrzu szlachetności i charakteru typowego dla angielskich posiadłości z przełomu wieków, utrzymanych w stylu Arts and Crafts. To nie jest typowa dziecięca tapeta – to klasyka, która doskonale odnajdzie się również w pokoju nastolatki. Do chłopięcego pokoju, zamiast kwiecistej tapety, można zastosować deseń geometryczny lub drobniejszy wzór np. z listków.
Obie powierzchnie zostały połączone sztukaterią poliuretanową w kolorze ecru. Warto zwrócić uwagę na ten detal – listwa jest twarda, trwała i nie wymaga malowania, choć można ją dopasować kolorystycznie, jeśli kiedyś zajdzie taka potrzeba. To bardzo popularne na Zachodzie rozwiązanie tworzy spójną ramę dla całej aranżacji.
Na ścianach jest i farba, i tapeta. Obie powierzchnie zostały połączone sztukaterią poliuretanową w kolorze ecru.
Metamorfoza opisywanego pokoju to przykład, że nie zawsze trzeba zatrudniać ekipę remontową. W tym przypadku tapety kładli głównie… dziadek z babcią! Efekt przerósł oczekiwania – równe pasy, starannie docięte wzory, żadnych pęcherzyków powietrza.
Ta anegdota ma walor praktyczny: jeśli mamy w rodzinie „złote rączki”, warto dać im szansę. Często bliscy zrobią to równie dobrze, jak fachowcy, a my zyskamy satysfakcję, że wnętrze powstało własnymi siłami i… być może zaoszczędzimy nieco pieniędzy.
Nieduże pomieszczenie o wymiarach 2,2 x 4,5 metra wymaga sprytnego zagospodarowania, a dziecięcy pokój – ergonomii. Jagienka otrzymała nową szafę – płytką, ale wysoką, a więc maksymalnie wykorzystującą opisywaną przestrzeń. W środku znalazły się nie tylko półki, ale też specjalne relingi do płytkiej obudowy i kosze na prowadnicach. Dzięki temu garderoba jest uporządkowana, a rzeczy mają dla siebie odpowiedniej wielkości miejsce.
Kolejnym nowym elementem jest pełnowymiarowe łóżko. Posiada ono trzy szuflady, dzięki którym zyskujemy dodatkową przestrzeń do przechowywania oraz wysuwaną podstawę na dodatkowy materac, który zapewne przyda się podczas koleżeńskich nocowanek. Prosta forma i neutralny kolor łóżka sprawiają, że mebel posłuży przez wiele lat, a dodatki, np. pościel, narzuta czy poduszki, można łatwo dopasować do zmieniających się gustów dziecka.
Rozkładane łóżko w neutralnej formie i z funkcją przechowywania na pewno posłuży na lata.
Wnętrze szafy zaprojektujmy tak, by każda przechowywana rzecz miała idealne miejsce dla siebie.
Nie trzeba wymieniać całego wyposażenia, by pokój wyglądał świeżo i stylowo. W mojej aranżacji znalazły się elementy z poprzedniego etapu – wiklinowy fotel, regał pod schodami prowadzącymi na antresolę czy jedna z dwóch białych komód. W tej ostatniej, jak i we wspomnianych szufladach nowego łóżka, zdecydowałam się wymienić gałki z czarnych na złote – po to, by pasowały do relingowych uchwytów szafy.
Kolejna ważna wskazówka – detale często decydują o odbiorze całości. Wymiana gałek czy uchwytów to koszt od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych, a potrafi całkowicie odmienić wygląd mebla.
Oprócz większych mebli, w pokoju znalazły się lekkie, urokliwe akcenty: półki i regał ścienny, szaro-drewniana biblioteczka oraz okrągły stoliczek w pudrowym różu. Dzięki nim wnętrze stało się zarówno praktyczne, jak i „lżejsze” w odbiorze. To kolejny trop – zamiast stawiać wyłącznie na duże, dziecięce meble, warto dodać kilka mniejszych akcentów, które łatwo wymienić, wraz ze zmianą gustu dziecka.
Nie ma przytulnego pokoju bez dekoracji ścian, o czym pisze m.in. Frida Ramstedt w swojej książce „Poczuj się jak w domu”. W przypadku tego konkretnego pokoju postawiłam na obrazy utrzymane w stylu vintage. Niektóre nawiązują do baśniowych ilustracji, inne przypominają plakaty z lat 20. Dzięki temu całość zyskała artystyczny klimat, a jednocześnie pozostała przytulnie dziecięca. Ramki dobrałam tak, aby współgrały z innymi elementami – złoto, biel i naturalne drewno tworzą harmonijną mozaikę, bez efektu przesytu.
Ten regał ścienny, w nowej odsłonie, również został wykorzystany ze „starego” wnętrza.
Jeśli nie możemy swobodnie wbijać gwoździ w ściany lub nie jesteśmy pewni, czy dane obrazy będą długo wisieć w wybranych miejscach, świetną alternatywą są haczyki montowane na specjalne taśmy. Taśmy te można w każdej chwili odkleić, bez zostawiania śladów na ścianie.
Dopełnieniem całości są poduszki w podobnej estetyce – delikatne, z botanicznym deseniem oraz elementem owalnego passe-partout. To właśnie takie dodatki nadają wnętrzu indywidualny wymiar i sprawiają, że pokój staje się osobistym azylem.
Niech dodatki w treści i formie korespondują z całością – tu ramki nawiązują do listwy sztukateryjnej, a kolorystyka obrazków pasuje do farby na ścianach.
Pokój przedszkolaka musi być funkcjonalny przede wszystkim dla niego, a nie wyłącznie dla rodziców. Warto pamiętać, że trzylatek powinien mieć dostęp do swoich zabawek, książek itp. Dlatego biblioteczka czy wieszak na torebki znalazły się na odpowiedniej wysokości. To zachęca do samodzielności – dziecko uczy się odkładać rzeczy na miejsce i czuje, że przestrzeń naprawdę należy do niego.
Sekret udanej aranżacji tkwi w konsekwencji. W tym przypadku motywem przewodnim był styl przełomu wieków – Arts and Crafts. Natomiast połączenie pudrowego różu, kwiatowej tapety i złoto-białych akcentów stworzyło wnętrze eleganckie, ale jednocześnie ciepłe, które daje wrażenie „otulenia”. To wszystko w efekcie zaowocowało pokojem uniwersalnym – takim, który łatwo dostosować do kolejnych etapów życia dziecka.
Antresola – dziś ciekawostka, która w przyszłości może stać się dodatkowym miejscem do zabawy lub spania.
W przypadku opisywanego pokoju dodatkowym atutem jest antresola o wymiarach 2×2 metry, na którą prowadzą sosnowe schody. To miejsce z potencjałem, które w przyszłości może pełnić różne funkcje – od bawialni, przez czytelnię, aż po dodatkowe miejsce do spania czy nauki. Póki co jest świetnym składzikiem na… kartony z sezonowymi ozdobami, a przed ciekawością Jagienki chroni ją barierka w rolce.
Pokój nazwany przez dziadka „angielską bombonierką” to dowód na to, że nawet w niewielkiej przestrzeni można stworzyć wnętrze pełne wdzięku i praktyczności. A co najważniejsze takie, w którym mała księżniczka czuje się jak w wymarzonej komnacie.
Pokoik niemowlaka przed remontem...
...i gotowy pokój przedszkola.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu tygodnik.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz