To był mecz, w którym zdarzyło się chyba wszystko - od złego do dobrego. Jeśli znalazł się wśród kibiców ktoś, kto zwątpił, że mecz ze Stalą jest do wygrania po marnym początku w wykonaniu siatkarek, później doznał cudu. Młode tucholanki były zupełnie innym zespołem niż cienie samych siebie jak na początku. Cztery sety rozstrzygnęły o zwycięstwie.
MLKS Tucholanka Europrojekt Tuchola - KS Stal Grudziądz 3:1 (26:28, 26:24, 25:20, 25:18)
MLKS Tucholanka Europrojekt Tuchola: Jaworska, Jaszkowska, Cybulska, Reszczyńska, Weltrowska, Kozielecka, Sobocińska, Dąbrowska, Boinska, Szramka, Spica, Szumała, Kwasigroch, Tomczyk
Mecz w całościowym ujęciu był zmienny jak pogoda w górach. Nic nie zapowiadało późniejszej zmiany w grze tucholanek, które długo się rozkręcały i budziły z jakiegoś sportowego marazmu. Dlaczego? Dlatego, że Borowiaczki nie umiały wejść w mecz z werwą, chęcią dominacji siatkarskiej. Pierwszy set to wymiana punktów oczko za oczko, ale tylko na początku. Zły odbiór odrzucił tucholanki od siatki, więc nie były w stanie wyprowadzić akcji zakończonej uderzeniem w parkiet. Po stronie gospodyń rządziły chaos i niemoc. Proste błędy i brak komunikacji sprawiły, że piłka szła na drugą stronę siatki bez ataku. Jeśli piłki były wystawione do uderzeń, były to zagrania mało precyzyjne, zbyt mocno na taśmę, gdzie kontrolowały grę przyjezdne. Nie wyglądało to olśniewająco. Dopiero poza połową seta tucholanki zbliżyły się wynikiem i objęły kruche prowadzenie. Zagrywka Oliwii Kozieleckiej pozwoliła zebrać nieco punktów. Remis w końcówce zapowiadał walkę, ale mocne ataki rywalek i bierność tucholanek dały triumf w pierwszej partii gościom.
Po krótkiej przerwie Borowiaczki nadal grały bez iskry, bez rytmu, bez wzięcia na siebie odpowiedzialności za grę. Szybko zaczęły tracić punkty i rywalki zdobyły przewagę, którą znów kontrolowały do połowy seta. Raz cztery, raz pięć punktów - taki dystans utrzymywał się dość długo, aż do zagrywki doszła Zuzanna Jaszkowska. Jej serwis nieco postraszył grudziądzanki, a przede wszystkim pozwolił zbliżyć się na jeden punkt do rywalek. Był to przełom, który powoli i z mozołem torował drogę ku wygranej w tym secie. Horror nastąpił znów w końcówce, gdy remis 24:24 mógł w nieskończoność przedłużyć tę walkę. Tucholanki szybko jednak kupiły szczęśliwy los i wygrały, doprowadzając do remisu. Gra ciągle jednak była daleka od ideału.
Nikt nie wie, co sprawiło, że w trzeciej i czwartej odsłonie tego meczu tucholanki zaczęły grać o 180 stopni inaczej, niż kilka minut wcześniej. Borowiaczki od pierwszej akcji zaczęły pokrzykiwać, przede wszystkim grać uważnie, ze skupieniem, z asekuracją, odważnie, z podniesioną głową. Trybuny podwójnie szalały, gdy Borowiaczki budowały bezpieczną przewagę punkt po punkcie, by wyjść na bezpieczne prowadzenie 23:18. Co prawda dwie piłki setowe grudziądzanki obroniły, jednak zwycięstwo przyszło tucholankom na pewno łatwiej, niż każdy by przypuszczał po dwóch słabych setach.
Wstąpiła w dziewczęta wiara, coś zmotywowało je do walki, do dania z siebie wszystkiego. Ataki wchodziły w parkiet, grudziądzanki też zostały zmuszone do popełniania błędów. Piłka rzadziej była przerzucana bez ataku, a trener całym sobą wspierał z boku swoje siatkarki.
W czwartym secie, gdy już wielu szykowało się na tie-breaka (łącznie z siatkarzami - juniorami mającymi zaraz po dziewczętach swój mecz ligowy), tucholanki zagrały koncertowo. Kawał solidnej pracy wykonała Agata Spica, która imponuje wzrostem i co za tym idzie - zasięgiem ramion, wyskokiem i atakiem. Do jej akcji dołączyła się w ofensywie Andżelika Sobocińska. Przebudzenie tucholanek był fenomenem. Szły ku zwycięstwu tak, jakby realizowały z góry zaplanowany scenariusz. Pierwsze dwa sety poszły w niepamięć. Na twarzach widniały uśmiechy, wiele gestów wsparcia dało obraz drużyny zgranej, solidnej i zmotywowanej. Rywalki nie mogły znaleźć sposobu na uciekające wynikiem Borowiaczki. Po czwartym secie trybuny na stojąco podziękowały siatkarkom za taką metamorfozę na parkiecie i wiktorię w całym meczu.
[FOTORELACJA]4993[/FOTORELACJA]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu tygodnik.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz