Zmiana miejsca organizacji Kocioł Festival ze względu na pogodę nie zniechęciła wiernych fanów tego wieloletniego wydarzenia. Z taką sytuacją organizatorom przyszło się zmierzyć pierwszy raz w historii.
Zapowiadany od kilku tygodni Kocioł Festival miał znów rozgrzać się w amfiteatrze w Cekcynie. Znów, bo ostatnio każdy kolejny weekend z koncertami dobrej muzyki wypadał w cekcyńskim amfiteatrze świetnie pod względem frekwencji i atmosfery wśród publiczności. W sobotę (23 sierpnia) organizatorzy z Michałem Ziółkowskim na czele stanęli przed bardzo trudnymi decyzjami. Choć pogoda tego dnia wyglądała fatalnie, na wieczór miało przestać padać (i faktycznie przestało), ale zmrozić mogła dosłownie i w przenośni zapowiadana temperatura.
- Taka sytuacja spotkała nas po raz pierwszy w historii festiwalu - przyznał w sobotę ze sceny Gminnego Ośrodka Kultury w Cekcynie Michał Ziółkowski. To właśnie do GOK-u postanowiono przenieść Kocioł. Nie było to oczywiście żadne ryzyko, bo wielokrotnie w ośrodku kultury odbywały się porządne koncerty. Między innymi te związane z różnymi projektami w ramach Kotła.
Zmiana miejsca festiwalu nie odstraszyła najwierniejszych fanów corocznej imprezy polegającej zazwyczaj na czterech koncertach o nieco różnej stylistyce. Ale nadal obracającej w po prostu dobrej, inteligentnej, a przy okazji tanecznej i pełnej pozytywnej energii muzyce.
W GOK-u zaczęli One and Only, młodziutka grupa mocno wspierana wczoraj przez bliskich i po każdym utworze (coverze polskim lub zagranicznym) głośno dopingowana przez cekcyńską publiczność. Pozytywne wibracje krążyły wśród ludzi dzięki Green Rocks i reggae. Zasłuchać z głębszą refleksją można było się zarówno w muzyce jak i opowieściach ze strony ILIA. Pełną nocą zastrzyk energii zapewnił lubiany i doskonale pamiętany w Cekcynie Majestic.
[FOTORELACJA]4618[/FOTORELACJA]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Piotr Paterski [email protected]