Zamknij

Franek z Tucholi - wicemistrz Polski, który ma... 6 lat! (ARTYKUŁ/ZDJĘCIA)

10:43, 19.12.2021 Jarosław Kania Aktualizacja: 10:43, 19.12.2021
Skomentuj Na pierwszym planie, nad hopką,  Franciszek Domeracki  z Tucholi. Na pierwszym planie, nad hopką, Franciszek Domeracki z Tucholi.

Ma to we krwi, w genach po tacie. Nie boi się wsiąść na motocykl, bo debiut zaliczył jako niespełna czterolatek. Franciszek Domeracki z Tucholi obiecująco wszedł w świat motocrossu.  
 

Z tatą i małym sportowcem spotkaliśmy się nie gdzie indziej, jak w miejscu treningów i zdobywania pierwszych szlifów – na torze motocrossowym CSSLP w Plaskoszu. Sportowiec uczęszczający do zerówki SP1 w szczery, dziecięcy sposób udzielał się w rozmowie i pokazał swoje pierwsze prawdziwe trofea.

 - Franek pierwszy raz wsiadł na motocykl, gdy miał trzy i pół roku – opowiada Michał Domeracki, były zawodnik motocrossu, obecnie instruktor jazdy na torze CSSLP. - Wówczas był to prawie bezgłośny „elektryk”. Gdy zobaczył swój pierwszy spalinowy motocykl, zareagował emocjonalnie – przytulił się do niego. Kiedy jednak usłyszał dźwięk silnika, skrzywił się i powiedział, że nie chciał takiego głośnego.

W ten sposób mały przyszły wicemistrz kraju wziął rozbrat ze sportem na pół roku. Przełom nastąpił podczas wizyty na torze, gdy Franek przyjechał z babcią obejrzeć trening innych młodych sportowców. Tu dziecięca zazdrość wygrała. „Babciu, dawaj kask” - to hasło było cichym, ale odważnym i udanym powrotem do jazdy.

Pokora i dystans

Mogłoby się wydawać, że sześcioletnie dziecko jest za małe, za słabe i kruche, by wsiadać na motocykl. Franek ma dość duże jak na swój wiek doświadczenie sportowe z maszyną, której można czasami nie opanować, która może najzwyczajniej spowodować wypadek,  kontuzję. Tu jednak wchodzi w grę i decydujące znaczenie mają psychika i wykształtowanie pewnych nawyków mentalnych, sposobu podejścia do rzeczy, co przekłada się na bezpieczeństwo.

 - Od pierwszych przejażdżek uczę Franka pokory i dystansu, szacunku dla mocy, która drzemie w silniku, dla siły jego własnych mięśni, które jeszcze są wątłe, rozwijają się – opowiada Michał Domeracki. - Jeśli dobrze u dziecka zadziała umysł, wszystko potoczy się swoim dobrym torem. Syn ma świadomość tego, że zdarzy się upadek na torze, że może zarzucić, że może zdarzyć się sytuacja niezapanowania nad motocyklem. Kilka wywrotek na pewno uczy zdrowego podejścia do jazdy. Niczego nie chcę jako ojciec robić na siłę, jeśli chodzi o Franka. Póki jazda będzie sprawiała mu przyjemność, ja będę go wspierał ze wszystkich sił. Lubię jego uśmiech, ale muszę też zaakceptować łzy, gdy coś nie wyjdzie, gdy zdarzy się wywrotka. W końcu to tylko i aż dziecko.

Lubię hulajnogę, rower i słodycze

Dwie daty w kończącym się niebawem roku Franek na pewno zapamięta na bardzo długi czas. Pierwszy poważny sukces i wielki tytuł zdobył Franek niedaleko rodzinnego domu, bo w Więcborku. Na tamtejszym torze motocrossowym w dniach 16-17 października odbyły się Orlen Mistrzostwa Polski w Motocrossie.

Dla małego sportowca ważny był tylko jeden dzień i dwa wyścigi trwające po dziesięć minut. W dziecięcej klasie tucholanina startowało poza nim samym siedmiu zawodników. Uwaga, poza nim startował też inny sportowiec z Tucholi – ośmioletni Adrian Pankau.

Ostatecznie dwaj mali Borowiacy usadowili się na podium. Franciszek Domeracki zajął drugą lokatę, zaraz za nim usadowił się Adrian. Zwycięzcą mistrzostw został Piotr Trybulczyk z Łowicza.

W Strykowie koło Łodzi Franek osiągnął drugi sukces. 11 listopada odbyło się tam I Motocrossowe Grand Prix o Puchar Niepodległości. Tucholanin startował w swojej klasie MX50 (pojemność silnika 50 cm3). Na linii startu stawiło się czternastu zawodników w wieku do ośmiu lat. Rozegrano dwa wyścigi, w których mały Borowiak okazał się bezkonkurencyjny. W czasie dziesięciu minut wykręcił najwięcej okrążeń.

Franciszek i jego ojciec mają plany na zimę. Będą to zajęcia crossfitowe w CSSLP oraz wyjazdy na jedyny zadaszony tor motocrossowy w Polsce znajdujący się w Lipnie. Sam Franek swoją aktywność ujawnia nie tylko w parze z motocyklem.

 - Lubię hulajnogę, rower i słodycze – przyznaje wicemistrz kraju. – Chciałbym być jak tata, ale muszę jeszcze urosnąć i chodzić do szkoły.

(Jarosław Kania)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

NudyNudy

0 0

Ale hipokryta. Nic nie będę robił na siłę ??? 11:24, 30.07.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%