Pełne słońce przyświecało piłkarzom i potężnej grupie kibiców na tucholskim stadionie, gdy sportowcy na murawie zaprezentowali się z solidnej strony. Wielkie derby, na które czekały setki kibiców, nie zawiodły oczekiwań, jeśli chodzi o poziom gry. Co do kibiców obu drużyn – jedni byli w uniesieniu, inni w stonowanych nastrojach. Trybuny wrzały, ale wyłącznie pozytywnie. Piłkarze aż sześć razy trafiali do bramki. Chwała zwycięzcom, chwała zwyciężonym.
Tucholanka Tuchola – Rawys CEO Raciąż 1:5 (0:1). Bramki: Galiński (61) – Tucholanka; Kokoladze (34), Damian Rybacki (48,50,75), Drewek (64) – Rawys
Na ten mecz czekały całe gromady kibiców w Tucholi i Raciążu, tym meczem od dłuższego czasu żył powiat i nie jest to przesadzona opinia, bo wystarczyło spojrzeć na trybuny i wrzawę czy przynajmniej pomruk przy każdej dogodnej akcji z jednej czy drugiej strony, by wiedzieć, iż w historii lokalnego sportu ten mecz zapisze się złotymi zgłoskami. W dodatku aura również była elementem sprzyjającym obecności na stadionie przy Warszawskiej, ponieważ pełne słońce przyglądało się piłkarzom przez całe dwie godziny.
Frekwencja była wielka i takiej się spodziewano, jednak przerosła ona najśmielsze oczekiwania, bo kilkudziesięciu kibiców musiało przejść na drugą stronę stadionu, by zająć miejsca siedzące. Drużyny wyszły na murawę szpalerem uczynionym barwnie przez mażoretki z Tucholskiego Ośrodka Kultury. Później, w przerwie, dały one pokaz swojego talentu, zaś zaraz po nich zaprezentowały się czirliderki z Raciąża. Oczywiście w przerwie utartym zwyczajem losowano nagrody, zatem oprawa spotkania była rewelacyjna i tu wielki ukłon w stronę organizatorów.
Wielkimi bohaterami na najwyższym poziomie kibicowania okazali się ci, którzy pojawili się na trybunach, a którym podziękowali piłkarze obu zespołów. Żadnej wzajemnej niechęci, żadnej wymiany niestosownych haseł, wspólna zabawa (fala meksykańska) i przyśpiewki klubowe z wyczuwalnym, wzajemnym szacunkiem – oto obraz z trybun, który każe zaliczyć ten mecz do kulturalnych i na poziomie. Klubowe barwy i odpalone race dodały wyjątkowości temu spotkaniu, a prowadzący mecz z mikrofonem w ręku Marek Zienkiewicz potrafił zachęcić dwa fankluby do wspólnej zabawy. Krótko: było to wielkie święto piłki nożnej, które obchodzono z kulturą, na poziomie, z uśmiechem i wielkimi emocjami.
Oczywiście nie tylko gospodarze grali rozważnie, bo przez długi czas bramek nie było. Mimo że wynik się przez ponad pół godziny nie zmieniał, okazji do pokonania bramkarzy pojawiło się sporo. Od pierwszych minut tempo było żywe, a poziom gry wysoki, co nie dziwi z racji klasy obu teamów. Już w 2. minucie przed szansą stanął Jędrzej Orzechowski, którego strzał głową zmusił Jakuba Lepaka do najwyższego wysiłku. Kilka minut później raciążanie zaczęli prowadzić uporządkowaną grę, choć długo nieefektywną. Przebywali często na połowie tucholan, ale ci bronili się skutecznie, wzajemnie się uzupełniając blisko bramki i umiejąc w newralgicznych momentach oddalić piłkę. Swoje okazje mieli Tomasz Prusaczyk i Guladi Kokoladze. Z kolei Tucholanka organizowała szybkie kontry szczególnie prawym skrzydłem, gdzie świetne wejścia zanotował Michał Wojnerowicz. Także Patryk Nitka dał się we znaki obronie Rawysa CEO Raciąż. Defensywa gości jednak nie dała się niczym zaskoczyć, a z obrońcami świetnie komunikował się raciąski bramkarz.
Po dwóch kontrach tucholan Rawys też próbował strzelać – Jan Wiśniewski był dwa razy na posterunku. Fascynowała szybkość, z jaką przeprowadzano akcje z obu stron. Każda z pozoru niewinna sytuacja mogła zakończyć się wejściem z pełną prędkością w pole karne. Dało się wyczuć potężne siły obu zespołów, także te psychiczne, motywację, której w zasadzie nigdy nie brakuje, ale tego dnia była zwielokrotniona. Gol – jedyny w pierwszej odsłonie – padł po bombowej kontrze raciążan. Guladi Kokoladze płaskim, silnym strzałem otworzył wynik.
Po przerwie kilku nowych piłkarzy weszło na murawę, a już trzy minuty po gwizdku Damian Rybacki uderzył tak pięknie, że można by jego strzał uznać za trafienie kolejki. Piłka zza pola karnego poszybowała w samo okienko. Dwie minuty później sędzia słusznie wskazał rzut karny dla raciążan. Faulowano Dominika Rybackiego, a "jedenastkę" na gola pewnie zamienił starszy z braci. Mimo straty już trzech goli, tucholanie wspierani z trybun nie rezygnowali. Efektem ich starań stał się gol z rzutu karnego. Po ręce obrońcy niezawodnym wykonawcą strzału był Mikołaj Galiński.
Nic jednak już nie byli w stanie zdziałać tucholanie, bo trzy minuty po golu musieli znów przełknąć gorzką pigułkę – Patryk Drewek świetnie uderzył głową po dośrodkowaniu, podwyższając rezultat na 1:4. Po tym golu mecz nie był już tak dynamiczny jak dotąd, ale nie z upływu sił, tylko poniekąd może z wyniku, z mniejszego parcia do przodu raciążan. Goście kontrolowali mecz, który nie obfitował w wiele przerw spowodowanych faulami. Stąd niewiele żółtych kartek jak na spotkanie o taką stawkę i z takim klimatem. Piłkarze wykazywali postawę fair, nie było zbędnych dyskusji, krzyków, starań o wymuszenie czegokolwiek na arbitrze.
W meczu królem skuteczności okazał się Damian Rybacki, bo kwadrans przed końcem zdobył ostatniego gola w tym starciu. Po rzucie rożnym otrzymał podanie kilkanaście metrów od bramki Tucholanki. Pewny strzał – piąty gol Rawysa CEO, był jednocześnie dziewiętnastym trafieniem w rundzie Damiana Rybackiego, na dziś króla strzelców klasy okręgowej. Walka trwała do końca, a Rawys musiał zachować czujność do ostatniego gwizdka, ponieważ tucholanie grali ambitnie, mimo że ataki (podobnie jak raciąż) nie były tak atomowe, jak przed przerwą.
Derby w klasie okręgowej przeszły do historii. Powiedzmy wprost: wygrał zespół lepszy, ale Tucholanka nie ma żadnego powodu do wstydu. Przegrana z tak mocnym rywalem nie jest ujmą. Rawys CEO Raciąż jest zdecydowanie najlepszym zespołem w tej lidze. Tucholanie tworzą ambitny team, który w tym meczu, mimo porażki, błysnął niejeden raz. Kto był na meczu, na pewno to wie. Kto nie był, będzie miał szansę nadrobić zaległości w rundzie wiosennej, gdy derby odbędą się w Raciążu.
[FOTORELACJA]4844[/FOTORELACJA]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu tygodnik.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz