W jesiennej aurze, ale z wieloma siłami i chęciami do gry zagrały ze sobą zespoły w powiatu tucholskiego. Spotkanie z poszanowaniem rywala zakończyło się przekonującym zwycięstwem gości, ale Cis nie może mówić, mimo wyniku, o sromotnej porażce. Spotkanie miało żywe tempo.
Cis Cekcyn - Myśliwiec Gostycyn 1:4 (1:3). Gole: Dębicki (37) - Cis; Kuligowski (18), Żakowicz (25), Andreasik (42), Mazalon (78) - Myśliwiec
Cis Cekcyn: Kehn, Sierosławski, Rostankowski, Grzywacz, Ossowski, Szymański, Dębicki, Szulc (46 Fojut), K. Topoliński (56 D. Szymański), Cybulski, Glazik (79 Zaleski)
Myśliwiec Gostycyn: A. Wilkoński, W. Wiśniewski, Cymerys, Sobczyk (79 Guz), Osowicki (54 Mazalon), Andreasik, Kubiński, Kowalewski (88 Jakusz - Gostomski), Kluigowski, Żakowicz (88 J. Wiśniewski), Wamka (79 Nelke)
Mecz w Cekcynie prowadził jeden sędzia, który doskonale sobie radził, trzymając całą sytuację na boisku pod kontrolą. Oba zespoły były też na tyle dojrzałe, by w trakcie gry nie robić problemów z sytuacjami ewentualnych spalonych, co w obliczu prowadzenia gry przez jednego arbitra często jest zarzewiem niezdrowych emocji.
Przez długi czas na boisku panowała mało składna gra, jakby piłkarzom obu drużyn niemiłosiernie się spieszyło. Brakowało przytrzymania piłki, rozejrzenia się, dobrego podania, wycofania akcji lub jej wstrzymania, by podłączyli się do niej inni. Wkrótce bramki zaczęły wpadać. W 18 minucie obrońca Cisa źle wybił piłkę i Kacper Kuligowski wykorzystał okazję sam na sam z bramkarzem. Stratę próbował wyrównać szybkimi wejściami w pole karne Fabian Dębicki, który potem raz pokonał Artura Wilkońskiego. Tymczasem jednak Krzysztof Żakowicz zamknął akcję i nieobstawiony przez obronę ceckynian precyzyjnie uderzył piłką głową, podwyższając prowadzenie. Cis po kolejnej stracie nie składał broni. Najpierw z dystansu uderzał Adam Szulc, potem tzw. szczupakiem Dębicki zdobył pięknego gola kontaktowego. Niestety cekcynianie nie poszli za ciosem, a ich błędne ustawienie w defensywie znów poskutkowało stratą bramki łudząco podobnej do drugiego trafienia Myśliwca.
Cis po wznowieniu gry postanowił zagrać ostrzej i ustawił się wyżej niż w pierwszej połowie. W tym czasie poziom piłkarski meczu się podniósł i było co oglądać, bo akcje szybko przenosiły się z jednej na drugą połowę, a gra była otwarta, ofensywna. Ze strony Cisa wciąż aktywny był Dębicki, który kilka minut po przerwie trafił z bliska w boczną siatkę. W 58 minucie Żakowicz wyszedł sam na sam, jednak piłka przeszła obok słupka. W 60 minucie akcja Mikołaja Mazalona z Kacprem Wamką zakończyła się uderzeniem, które wybronił Bartosz Kehn (na co dzień nie jest bramkarzem). Nastąpił istny festiwal uderzeń z dystansu. Jeden strzał Cisa trafił w poprzeczkę, niewiele się pomylił też Kuligowski, uderzając zza pola karnego z półobrotu. Dwa strzały oddał Igor Ossowski, z których jeden był pudłem, drugi został wybroniony.
W 58 minucie Artur Wilkoński sfaulował napastnika Cisa. Cekcynianie jednak nie wykorzystali karnego, ponieważ sam sprawca tej sytuacji we wspaniałym stylu sparował potężne uderzenie na bramkę. Wynik ostatecznie ustalił Mazalon, który trafił do siatki po kontrze Myśliwca. Mecz był godny oglądania do końca. Drużyny ambitnie się zaprezentowały i ten mecz w drugiej połowie, mimo tylko jednego gola, był o niebo ciekawszy, niż do przerwy.
[FOTORELACJA]4817[/FOTORELACJA]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu tygodnik.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz