Nieco rozczarowujące wrażenie odnieśli kibice na tucholskim stadionie, bo liczyli na bardziej widowiskowy i zacięty mecz. Jeszcze niedawny rywal Borowiaków w klasie A - Sparta Przysiersk - nie postawił wielkich wymagań na murawie, łatwo i często tracąc bramki. Tucholanie zrobili sobie ostry trening strzelecki. Liga już w weekend 16-17 sierpnia.
Tucholanka Tuchola - Sparta Przysiersk 8:1 (6:0). Bramki: Hinz (2,4,7), Wojnerowicz (17), Nitka (41,61), Rydzkowski (43), Galiński (63)
Tucholanka: Wiśniewski, Giłka, Krajna, Kołodziejski, Grudzina, Podlewski, Wojnerowicz, Rydzkowski, Hinz, Orzechowski, Galiński, Nitka, Andrearczyk, Wojciechowski, Drzewiecki, Donarski, Misiak, Materac
Sparta Przysiersk to zespół, który jeszcze w zeszłym sezonie walczył o punkty w tabeli w jednej grupie z Borowiakami. Tym razem mecz miał inny wymiar, ale rywal absolutnie nie przystawał umiejętnościami i zgraniem do tucholan. Już sam początek był wręcz miażdżący. Łukasz Hinz, który swego czasu nawet zaliczył występ w Bałtyku Gdynia, pokazał klasę sportową i skuteczność, aż trzy razy zdobywając bramkę dla Tucholanki w ciągu siedmiu minut. Jeden z goli padł z karnego, których w meczu było więcej, a jednego sędzia odwołał, o czym niżej.
Był to jednostronny mecz i bez wielkich emocji, zaś tucholanie mieli co najmniej dwie klasy przewagi, pokazując to, co umieją najlepiej: składną grę i szybkie, skuteczne akcje. Sparta została szybko zepchnięta na własną połowę i przez długi czas bramkarz Tucholanki Jan Wiśniewski stał bezczynnie między słupkami. Przeciwnicy spod Świecia mieli problemy z wyjściem spod własnej bramki, często tracili piłkę w środkowej strefie, z kolei tucholanie rozgrywali akcje spokojnie, ale konsekwentnie. Uderzenia padały nie tylko z pola karnego Sparty. Tucholanie próbowali szczęścia także z dystansu, jak choćby Grzegorz Rydzkowski w 30 minucie, gdy posłał piłkę z daleka obok bramki. Do akcji ofensywnych świetnie włączała się obrona, szczególnie wejścia Szymona Kołodziejskiego dodawały rumieńców akcjom oskrzydlającym.
Sparta swoje pięć minut – dosłownie tyle – miała między 31 a 36 minutą, gdy zdołała przedostać się pod pole karne Tucholanki. Obrońcy jednak świetnie się asekurowali, byli prawidłowo ustawieni i nie pozwolili Sparcie wypracować idealnej okazji na bramkę. Tucholski bramkarz dopiero w 36 minucie miał nieco pracy – wyszedł na przedpole, by zażegnać niebezpieczeństwo, co uczynił bezproblemowo. Przekonujący wynik jeszcze przed przerwą ustanowili Patryk Nitka pięknym uderzeniem głową i równie efektownie Grzegorz Rydzkowski.
W 49 minucie sędzia wskazał "wapno" za faul na Patryku Nitce. Poszkodowany co prawda upadł w polu karnym po zetknięciu się z obrońcą, jednak przyznał wprost, że nie był faulowany. Sędzia był z tyłu, ale wierząc piłkarzowi Tucholanki, zmienił decyzję. Brawa dla Patryka Nitki, brawa dla sędziego Mariusza Hoppe za rozumne i ludzkie podejście do sprawy.
To był w zasadzie jeden z niewielu momentów, które warto podkreślić, bo w pozostałym czasie niewiele zmieniło się na boisku. Borowiacy lekko spuścili z tonu i oszczędzali się, mając w kieszeni wysokie prowadzenie. Wynik podwyższyli jeszcze Nitka, który dostał od losu nagrodę za uczciwą postawę kilka minut wcześniej oraz Mikołaj Galiński, który pewnie trafił z karnego po faulu. Tu już nie było wątpliwości co do decyzji sędziego.
W końcówce goście zdobyli z "jedenastki" honorowe trafienie, z kolei Kacper Drzewiecki trafił z dystansu w poprzeczkę. Piotr Wojciechowski sparował mocne uderzenie z pola karnego. Liga rusza w połowie sierpnia i wszyscy czekają na nią z zapartym tchem.
[FOTORELACJA]4564[/FOTORELACJA]
0 0
Zespół przyjezdnych, nie jest zespołem z zeszłego sezonu, zauważyłem 2 osoby grające tam wcześniej. I było ich z 12.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu tygodnik.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz