Zamknij

Świetne pożegnanie Myśliwca Gostycyn z sezonem - zwycięstwo na własnej murawie

Jarosław Kania Jarosław Kania 08:17, 20.06.2025 Aktualizacja: 11:42, 20.06.2025
Skomentuj Piłkarzom Myśliwca cztery razy było dane cieszyć się jak na tym kadrze. Piłkarzom Myśliwca cztery razy było dane cieszyć się jak na tym kadrze.

Trzy ważne fakty miały dziś miejsce podczas ligowego spotkania piłkarzy z Gostycyna. Pierwszy to ten, iż Myśliwiec udanie zamknął sezon. Drugi to trzy punkty zdobyte po meczu mającym różne oblicza. Trzeci to pożegnanie gostycyńskiego bramkarza, który przechodzi do innego klubu. 

Myśliwiec Gostycyn - Fuks Wielowicz 4:2 (1:1). Bramki: Żakowicz (39,90), J. Wiśniewski (71), Boniewicz (74)

Myśliwiec: Buczkowski (90+1 D. Andreasik), Nelke, Cymerys, Kowalewski, Wilkoński (57 Pułkownik), Żakowicz, Boniewicz, Kubiński (70 J. Wiśniewski), Weyna (57 W. Wiśniewski), K. Andreasik, Kuligowski 

Ostatni mecz ligowy Myśliwca rozegrany awansem, bo w Boże Ciało, nie był dla piłkarzy Jarosława Kuligowskiego spacerkiem. Grali ze sobą sąsiedzi w ligowej tabeli, więc należało się spodziewać wyrównanego pojedynku. Porywisty wiatr wiał na skos, wyczyniał z piłką cuda i miało to wpływ na grę obu teamów. 

Pierwszą akcję bramkową Myśliwiec miał w 8 minucie, kiedy Damian Boniewicz wjechał w pole karne z piłką, ale obrońca gości ryzykownie interweniował i zażegnał niebezpieczeństwo. Przez długi czas wspomniany zawodnik Myśliwca stanowił potencjalnie największe zagrożenie dla gości, gdyż był najwyżej wysunięty, jednak większość podań nie dochodziła do niego. Wymiany piłki były nieprecyzyjne, zbyt silne, niedokładne. Fuks również atakował i miał swoje okazje. W 25 minucie napastnik z Wielowicza wyszedł przez Dawida Buczkowskiego, ale ten był o ułamek sekundy szybszy. Swoją drogą należy dodać, że pod koniec meczu bramkarz Myśliwca, ustępując między słupkami miejsca młodszemu koledze, otrzymał burzę oklasków za cały długi czas stania na bramce gostycynian. Buczkowski odchodzi do Łokietka Wierzchucin Królewski i był to jego ostatni mecz w Gostycynie - przynajmniej na rok, bo tak długo Dawid Buczkowski będzie bronił bramki Łokietka - ligowego rywala Myśliwca. 

Zanim jednak to nastąpiło, w Gostycynie mecz trwał, a do przerwy wpadły dwa gole. Przy bezbramkowym remisie Myśliwiec mógł otworzyć wynik, ale najpierw Boniewicz strzelał nieskutecznie z ostrego kąta, kilka sekund później Bartosz Kowalewski trafił w poprzeczkę. 

Błąd w kryciu napastników zakończył się stratą bramki przez gospodarzy. Napastnikowi piłka idealnie wpadła na głowę i mógł spokojnie przymierzyć w boczną część bramki. Myśliwiec grał wciąż jakby bez werwy, bez pomysłu, notował straty, ale ostatecznie wyrównał po strzale z pola karnego Krzysztofa Żakowicza. Zanim udano się do szatni na przerwę, Fuks zmarnował wyborną okazję, pudłując z bliska. Trzy kwadranse pierwszej połowy nie były niczym porywającym poza akcjami bramkowymi. 

Dwadzieścia minut emocji

Dopiero właśnie owych dwadzieścia minut przed końcowym gwizdkiem mogło porwać stadion do żywego obserwowania poczynań piłkarzy na zadbanej, gostycyńskiej  murawie. Do tego czasu wciąż trwało widowisko, przy którym ręce nie składały się same do oklasków. W 52 minucie goście wyszli znów na prowadzenie. Dwóch obrońców Myśliwca zawahało się z interwencją i strzał przy bliższym słupku dał gola Fuksowi. 

Nie można powiedzieć, iż Myśliwiec zupełnie stał na boisku. Piłkarze starali się, jednak ich akcje ofensywne do pewnego czasu spełzały na niczym. W 54 minucie mógł paść gol na wyrównanie, jednak napastnik pozwolił piłce skozłować, a to już oznaczało stratę. Zakończyło się kontuzją gostycynianina i opuszczeniem boiska, koniecznością zmiany. Kolejny raz Damian Boniewicz znalazł się przed bramkarzem po świetnej asyście Kowalewskiego, jednak bramkarz sparował strzał. 

Trener Myśliwca miał nosa, wprowadzając na boisko młodego Jakuba Wiśniewskiego. Ten ledwie wszedł na boisko, a już celnie uderzył z pola karnego i jego płaski strzał dał znów remis. Od tego momentu zaczęła się solidna gra Myśliwca. Żywe tempo, ofensywne nastawienie i ostrzejsza, męska walka w kontakcie dały efekt. Trzy minuty po wyrównaniu Damian Boniewicz w końcu okazał się skutecznym strzelcem. Tym razem wykorzystał znów wzorowe podanie i z bliska pokonał bramkarza gości. Fuks w tym czasie dwa razy ostro postraszył gospodarzy. Najpierw piłkę w ostatniej sekundzie wybito w linii bramkowej, później jakimś cudem napastnik przyjezdnych nie trafił z bliska. Był to najlepszy czas obu zespołów w meczu. To gospodarze w ostatnich minutach rządzili na boisku i przeprowadzali masowe akcje całym zespołem, ustawiając się wysoko wszystkimi formacjami. Efektem był gol Żakowicza po świetnym wejściu w obręb "szesnastki". Radość piłkarzy trwała długo, bo oblicze gry pod koniec meczu uległo zmianie na lepsze, czego efektem był wygrany mecz. 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu tygodnik.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

0%