Nie mogło być chyba lepiej w pierwszym sprawdzianie młodych piłkarzy Arkadiusza Gostomskiego. Chłopcy są w rewelacyjnej formie i potwierdzili to poza domem, wygrywając z zespołem grającym na co dzień klasę wyżej.
Borowiak Czersk - Tucholanka Kaemde Tuchola 1:5 (1:3). Bramki: Nitka (10,84), Giłka (30), Orzechowski (38,82)
Tucholanka Kaemde: Wiśniewski, Giłka, Reda, Rydzkowski, Podlewski, Galiński, Grudzina, Kęsik, Wojnerowicz, Nitka, Orzechowski, Materac, Tromski, Grabowski, Donarski, Drzewiecki, Andrearczyk
Grali świetnie w pierwszej połowie, w drugiej - wydawać by się mogło - jeszcze lepiej. W Czersku mimo chłodu nikt zimna nie czuł, zwłaszcza w tucholskim obozie, bo nastroje były doskonałe, gdy obserwowało się składną grę piłkarzy Arkadiusza Gostomskiego. Szeroki skład, którym A-KLASOWI MISTRZOWIE JESIENI (SPRAWDŹ) pojechali do Czerska, pozwolił trenerowi dokonywać wielu zmian.
Od pierwszych minut najwyraźniej głodni gry piłkarze obu ekip, młodzi wiekiem i pełni sił, stworzyli świetne widowisko. Tucholanka od pierwszych minut stworzyła przewagę, a grający jeden poziom wyżej czerszczanie mieli chęć do gry, jednak ta w ich wykonaniu wyglądała dość chaotycznie - a to za sprawą wąskiego boiska ze sztuczną nawierzchnią i wilgotnego podłoża, na którym odbita piłka ostro przyspieszała. To akurat nie przeszkadzało gościom, którzy przede wszystkim mistrzowsko wyprowadzali piłkę spod własnej bramki, widząc się wzajemnie, wychodząc do podań. Nie było żadnej gry na oślep, nie było skierowania piłki do nikogo. Pewnie na bramce i przed nią czuł się Jan Wiśniewski. Bramkarz Borowiaka miał sporo szczęścia, bo dwa pierwsze strzały gości trafiły prosto w niego. Później Patryk Nitka otworzył wynik. Akcje tucholan na dobieg były dowodem świetnego zgrania, dobrej intuicji na boisku. Padło jednak zbyt mało strzałów, a akcje były finezyjne, sprawiające złudzenie zabawy z futbolówką. Trener spontanicznie określił to jako "grę aż nazbyt dobrą". Borowiak w tej części meczu oddał jedyny groźny strzał w 36 minucie. Bramkarz był na posterunku.
Goście wyrównali po podyktowaniu karnego za faul - jeszcze w pierwszej odsłonie. W ten sam sposób tucholanie wyszli na prowadzenie - Łukasz Giłka pewnie egzekwował "jedenastkę - też za faul. Jeszcze przed przerwą Jędrzej Orzechowski trafił z narożnika pola karnego.
Udany mecz zaliczyli mniej doświadczenie i młodsi piłkarze z Tucholi, choć jak wiadomo, Tucholanka Kaemde to bodajże najmłodszy zespół w lidze. Aktywnie i nieustępliwie w obronie zagrał Gracjan Grabowski. W ataku sporo rajdów odbyli Patryk Andrearczyk i Juliusz Donarski. Cały zespół był bez wyjątku jednym, sprawnie funkcjonującym organizmem na boisku. Okazji na kolejne bramki mnożyły się, ale zabrakło ich wykończenia. Dwa razy piłka trafiała w czerski słupek, kilka razy minimalnie mijała światło bramki. Druga połowa meczu wyglądała równie dobrze, jak pierwsza, częściej padały uderzenia na bramkę Borowiaka. Przewaga tucholan była niepodważalna. Trudno byłoby doszukać się słabych punktów w grze piłkarzy ze stolicy Borów.
[FOTORELACJANOWA]3844[/FOTORELACJANOWA]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz