Stefan Konczal, który w ostatnich latach pełnił funkcję Nadleśniczego Nadleśnictwa Woziwoda, a łącznie przez 42 lata związany był z różnymi nadleśnictwami w Borach Tucholskich, przeszedł na emeryturę. W piątek (21.02) uroczyste pożegnanie zgotowali mu samorządowcy z gminy Tuchola.
Znakomity fachowiec, jeśli chodzi o gospodarkę leśną, a do tego wielki orędownik i popularyzator ochrony przyrody. Otwarty na wszelką współpracę, serdeczny i ciepły, a przy tym skromny. Tak w wielkim skrócie o Stefanie Konczalu, wypowiedzieli się zabierający głos, podczas piątkowego pożegnania. Uroczystość, związana z przejściem nadleśniczego na emeryturę, miała miejsce w trakcie sesji Rady Miejskiej w Tucholi i obfitowała w wiele dowodów sympatii i uznania.
[FOTORELACJANOWA]3966[/FOTORELACJANOWA]
Pracował z pasją i oddaniem
Włodarz Tucholi przypomniał, że Stefan Konczal z Borami Tucholskimi związany jest bagatela od 42 lat! W roku 2018 objął stanowisko Nadleśniczego Nadleśnictwa Woziwody, które piastował aż do przejścia na emeryturę. Pracę w lasach zaczynał w Nadleśnictwie Przymuszewo, gdzie też poznał swoją żonę - Dorotę. Kolejna była Woziwoda, a następnie Trzebciny. Konczal był też zastępcą nadleśniczego w Osiu. Pracował również w Nadleśnictwach Dąbrowa i Tuchola.
Nadleśniczy Konczal złotymi zgłoskami zapisał się w historii Borów Tucholskich, lasów. Przede wszystkim stawiał na profesjonalizm. Zawsze był ponad polityką, skupiał się na całkowitym oddaniu pracy w lasach i działaniu na rzecz szeroko rozumianego środowiska naturalnego. (...) To z jego inicjatywy powstawały nowe tereny chronione. Nadleśniczy był też inicjatorem i prowadzącym projekt na bazie środków norweskich, na swoim koncie ma wiele publikacji branżowych poświęconych ochronie środowiska. (...) Jego praca była też jego wielką pasją, jej poświęcił całe życie. Drogi Stefanie będzie nam ciebie tutaj brakować
- mówił burmistrz Tadeusz Kowalski, który w imieniu mieszkańców Gminy Tuchola, dziękował nadleśniczemu, także za jego współpracę i integrację właśnie ze środowiskiem lokalnym. Podobne stwierdzenia padały i z ust innych osób, które oficjalnie dziękowały Stefanowi Konczalowi.
Trudno pożegnać się z tym, co się kocha i lubi
Nadleśniczy, żegnany z taką sympatią, zdawał się być onieśmielony całą sytuacją.
Naprawdę jest w tym trochę przesady. Nie zasłużyłem aż na tak wielkie uznanie
- powiedział wyraźnie wzruszony.
Stefan Konczal przyznał, że lubił góry i to tam chciał pracować, ale 42 lata poświęcił Borom Tucholskim. Tutaj założył rodzinę i pracował z pełnym zaangażowaniem, tworzył m.in. Zaborki Park Krajobrazowy. Jak przyznał, pracę zawodową starał się łączyć z pracą społeczną.
Moja obecność wśród was jest najlepszym tego dowodem
- zwrócił się do uczestników sesji.
W swoim życiorysie nadleśniczy ma również epizod pracy w samorządzie i to wcale nie taki krótki, bo dwunastoletni. Był radnym w Cekcynie. Oznajmił też zebranym, że wraz z małżonką nie znikną zupełnie z Borów Tucholskich.
Nie wyprowadzamy się tak definitywnie. Trudno się pożegnać po tylu latach, z tym co się kocha i lubi
- dodał.
Pełna relacja z pożegnania nadleśniczego w najbliższym wydaniu "Tygodnika".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz