Do pożaru na prywatnej posesji doszło w piątek (26 sierpnia) na os. Mickiewicza w Tucholi. Łącznie do akcji gaśniczej ruszyło 9 zastępów straży pożarnej.
Zgłoszenia o pożarze na jednej z ulic na os. Mickiewicza do tucholskiej straży nadeszły dziś ok. godz. 10.30.
"Tygodnik Tucholski" pojawił się na miejscu pożaru, gdzie oprócz strażaków działali właściciele domu, ich bliscy i sąsiedzi. 4 godziny później, ok. 14.30, oficjalnych informacji udzielił nam Arkadiusz Kroll, zastępca komendanta Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej. W tamtym momencie pożar był już opanowany, choć na miejscu został jeden zastęp prowadzący działania zabezpieczające. Komendant na wstępie dementuje początkowe informacje, jakoby pożar zaczął się od instalacji fotowoltaicznej. Tak bowiem brzmiało jedno ze zgłoszeń, które nadeszło na numer alarmowy.
- Nie było tak. Potwierdziły się natomiast pozostałe zgłoszenia. Pożar zaczął się w domku drewnianym na posesji i następnie przeniósł się po elewacji budynku mieszkalnego na konstrukcje dachu - relacjonuje Arkadiusz Kroll tłumacząc, że mieliśmy do czynienia z budynkiem jednorodzinnym, parterowym, z poddaszem nieużytkowym. Przedstawiciel straży zwraca uwagę, że jedno ze zgłoszeń o pożarze, które nadeszło do straży, wykonał syn właścicieli przebywający na terenie posesji. Zaznacza od razu:
- Nic nikomu w związku z pożarem się nie stało. Nikt nie ucierpiał - słyszymy od Krolla. Relacjonuje nam on, że straż gasiła altankę, elewację budynku, ale zdecydowanie najtrudniejsze zadania strażacy prowadzili na poddaszu domu.
- Trzeba było rozebrać część sufitu wewnątrz mieszkania, aby skutecznie gasić konstrukcję. Ta była już w dużej części objęta pożarem - przedstawia szczegóły wydarzenia zastępca komendanta. Ogień zajął konstrukcję dachu, pożar wszedł między strop a pokrycie.
- Przy takim rodzaju pożaru, który nazywamy ukrytym, trzeba było rozebrać część dachu, aby skutecznie gasić od zewnątrz oraz część sufitu, by robić to od wewnątrz - wyjaśnia przedstawiciel straży. Akcja doprowadziła do ugaszenia pożaru, ale jednocześnie strażacy musieli sprawdzać, czy zarzewia ognia nie pojawiają się w innych miejscach.
Dodajmy, że sąsiednie posesje nie były zagrożone. W piątkowej akcji, poza licznymi jednostkami z Tucholi, brały udział OSP: Legbąd, Cekcyn, Raciąż i Gostycyn.
Na ten moment przyczyna pożaru nie jest podawana. Ustali ją policyjne dochodzenie prowadzone przy udziale powołanego biegłego. Według informacji zastępcy komendanta straży pożarnej, biegły był wezwany na miejsce, by wykonać swoje czynności jeszcze przed rozpoczęciem prac porządkowych.
O piątkowym pożarze w Tucholi w papierowym wydaniu "Tygodnika Tucholskiego", które ukaże się 1 września.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz