Dziś (10 listopada) przypada Międzynarodowy Dzień Jeża. Z tej okazji udostępniamy cały artykuł dotyczący ratowania tych pożytecznych zwierząt. Był on opublikowany w "Tygodnik Tucholskim" 28 października:
Jeż z jabłkiem na grzbiecie to jeden z charakterystycznych obrazków z dziecięcych książeczek. Jeże jednak jabłek nie jedzą - a to tylko jeden z mitów, które nadal pokutują w społeczeństwie na temat tych zwierząt. Niestety te pożyteczne stworzenia są narażone na szereg niebezpieczeństw. O tym, jak im pomóc, opowiadają Agnieszka i Emil Śliżewscy z Tucholi.
"Dokąd tupta nocą jeż?" - te słowa piosenki programu "Domowe przedszkole" stały się bardzo popularne. Nie da się ukryć, że ulubioną "jeżową" porą jest właśnie noc: to wtedy zwierzęta polują i to bynajmniej nie na jabłka, z którymi są przedstawiane w dziecięcych książeczkach. Lubią pędraki, chrabąszcze i inne owady, ślimaki oraz dżdżownice, nie pogardzą też małymi płazami i gadami, a także drobnymi ssakami. Jeże to wyjątkowo pożyteczne zwierzęta, lecz jest ich coraz mniej, uznano je za gatunek zagrożony. Nie mają wielu naturalnych wrogów: są nimi kuny, borsuki, lisy, sowy, puchacze i sroki. Ograniczaniu ich populacji winni jesteśmy my, ludzie. To my wybudowaliśmy osiedla i miasta, zabierając jeżom ich naturalne środowisko. Często te dzikie zwierzęta trafiają w pobliże siedlisk ludzkich, gdzie chcą znaleźć pożywienie. Niestety, poszukiwanie jedzenia nierzadko kończy się dla nich śmiercią.
Zakleszczone w puszkach, zabite przez podkaszarki
System obronny jeża polega na tym, że zwija się w kulkę. W perspektywie licznych zagrożeń, które na nie czyhają - chociażby rozpędzonego samochodu - to nie wystarcza. Dlatego zwierzęta potrzebują pomocy człowieka. W tę zaangażowali się Agnieszka i Emil Śliżewscy z Tucholi. Postanowili uświadomić innych, jak mogą pomóc jeżom - szczególnie teraz, gdy nadchodzi czas zimowej hibernacji zwierząt i nieprzygotowane osobniki czeka tragiczny koniec.
- Jeże niestety giną codziennie, nawet nie z powodu tego, że ktoś celowo je krzywdzi, tylko przez brak świadomości ludzi - podkreśla Agnieszka Śliżewska. - Przykładowo wiele tych zwierząt ginie podczas prac ogrodowych: podkaszania trawy wiosną czy też jesienią, podczas palenia stert liści, w których zdążyły uwić sobie gniazdko. Niestety, do ośrodków trafia wiele rannych jeży, którym nie da się już pomóc, bo ich obrażenia są zbyt poważne... - opowiada.
Ogromnym zagrożeniem są dla nich też środki chemiczne, używane przeciwko mrówkom, gryzoniom czy ślimakom. Jeż, który zje ślimaka mającego wcześniej kontakt z trucizną, umiera w męczarniach od oparzeń układu pokarmowego. Zwierzęta te szukają pożywienia w pobliżu naszych domów i często buszują w śmieciach, by wydobyć smaczne kąski. Niestety porzucone odpady, np. puszki po kociej karmie czy innej konserwie, to gotowa pułapka dla bezbronnego zwierzęcia. Jeże umierają z zaklinowaną głową, nie potrafiąc wydostać się z wąskiego pojemnika po jedzeniu. Dlatego tak ważne jest utrzymywanie porządku w śmietnikach i uniemożliwienie jeżom dostępu do przedmiotów, które mogą im zagrażać. Poważną krzywdę jeżowi mogą wyrządzić też psy. Nie wolno dopuszczać do sytuacji, gdy nasz czworonóg próbuje "bawić się" z jeżem - to zabawa tylko z pozoru, która dla małego zwierzaka może zakończyć się tragicznie. Psy wypuszczone luzem w lesie (co zresztą jest zakazane prawnie) również mogą wyrządzić ogromne szkody. Jeże, których gniazda zostaną rozkopane jesienią lub zimą, są skazane na śmierć. A jeśli nasz pupil wyniesie z gniazda samicę, która karmi swoje młode, małe jeżyki również nie mają szans na przeżycie.
Jak pomóc, by... nie zaszkodzić?
"Jeśli jeż ma pchły, wykąp go w wodzie z mydłem", " Daj jeżowi profilaktycznie tabletkę na odrobaczenie dla kota" - to tylko dwa przykłady "dobrych rad", które można znaleźć w internecie. Są one dobre tylko z pozoru. Takim działaniem można jeżowi zaszkodzić, mimo że przecież chcemy mu pomóc. Lepiej nie szukać takich informacji na przypadkowych forach, lecz zwrócić się do fundacji, które fachowo pomagają tym dzikim zwierzętom - najbliższą jest Fundacja JeKo "Jak Jeż z Kotem", która działa w Solcu Kujawskim, gdzie prowadzi Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt "Azyl da Jeży". To właśnie tam Agnieszka i Emil zasięgnęli wiedzy na temat tego, jak ratować jeże. Sami także nie uniknęli błędów, dlatego nauczeni doświadczeniem chcą uświadamiać innych.
- Zaczęło się od tego, że kiedyś wracałem z pracy samochodem i zauważyłem jeża, który powoli przechodził przez jezdnię. Był ranny, więc zabrałem go do domu. Nie mieliśmy wtedy wiedzy, jak mu pomóc i podaliśmy mu jedzenie, co było błędem, bo okazało się, że jeż miał uszkodzoną szczękę i nie był w stanie niczego zjeść - opowiada Emil.
Nie każdy weterynarz potrafi pomóc dzikiemu zwierzęciu. Zatroskani o los zwierzęcia, Emil i Agnieszka odbijali się od drzwi gabinetów. Ostatecznie jeżyk trafił na stół operacyjny w Bydgoszczy, ale niestety nie udało się go uratować. Wtedy małżeństwo postanowiło pomagać bezbronnym zwierzętom. Dostosowało do ich potrzeb obejście swojego domu i ogród.
- Robimy prowizoryczne domki. Stawiamy palety do góry nogami, wkładamy tam słomę i liście, przykrywamy drugą paletą, zabezpieczamy materiałem wodoodpornym, np. gumolitem. W takim domku zasiedlił się u nas dziki, dorosły jeż. Będzie mógł się tam zahibernować - mówi Emil Śliżewski.
W lutym tego roku para znalazła w lesie na śniegu rannego jeża, którego prawdopodobnie wykopał pies lub inne zwierzę. Na szczęście udało się go uratować - trafił do ośrodka, bo nawet po zagojeniu ran nie można byłoby go wypuścić na wolność, gdzie zimą nie miałby żadnych szans na przeżycie. O tej porze roku każdy napotkany jeż potrzebuje pomocy. Jest to czas, kiedy powinien być w hibernacji, potocznie zwanej "snem zimowym". Obowiązuje zasada, że wszystkie jeże znajdujące się poza swoimi gniazdami w ciągu dnia, potrzebują pomocy. Wyjątkiem są karmiące samice, które czasem nawet latem wychodzą w ciągu dnia w poszukiwaniu pożywienia, choć jest to raczej rzadki widok.
- Zdarzało się, że ludzie zabrali jeżycę i przenieśli ją w inne, bezpieczniejsze miejsce, a potem znaleźli młode, które zostały bez mamy - opowiada Emil. - Niestety nie wróciła do nich i małe jeżyki trafiły do ośrodka. Potem jednak samica odnalazła stare gniazdo, które było już puste. Na szczęście sytuacja zakończyła się pomyślnie: jeżycę dowieziono do jej potomstwa - mówi.
Teraz warto zwracać uwagę na małe jeżyki, które są bez swojej mamy. Jak podkreśla Agnieszka Śliżewska, zdarza się, że samice porzucają je, bo skupiają się na przygotowaniu zimowego gniazdka. Jeż o wadze poniżej 750 g nie ma szans na przeżycie w niskich temperaturach. Nawet 70% maluchów ginie swojej pierwszej zimy.
Ciepło, cicho, ciemno
Jak więc pomóc kolczastemu zwierzęciu? Obowiązuje zasada 3xC: ciepło, cicho, ciemno. Jak wyjaśniają Śliżewscy, przede wszystkim jeż potrzebuje ciepła. Najlepiej delikatnie go podnieść i przenieść do kartonu. Można to zrobić w rękawiczkach, jeśli obawiamy się pokłucia. Należy zapewnić mu tam źródło ciepła: najlepiej butelkę z ciepłą wodą owiniętą ręcznikiem. Należy uważać, by woda nie była zbyt ciepła, bo zwierzę musi ogrzewać się stopniowo. Nie powinno się w tym momencie karmić jeża, bo wychłodzony nie strawi pokarmu, który może mu zaszkodzić.
- Dopiero w momencie, gdy jeż się wypróżni, mamy pewność, że jego układ trawienny działa. Dopiero wtedy można podać mu małą porcję pokarmu - dodają tucholanie. Zaznaczmy: nie może być to jabłko, z którym jeż jest przedstawiany na kartach książeczek dla dzieci. - Można podać mu mokrą, kocią karmę o wysokiej zawartości mięsa, najlepiej zmieszaną z surowymi sercami drobiowymi. Jeżom nie wolno podawać mleka, nawet tego bez laktozy, ponieważ jest dla nich szkodliwe - podaje przykład Agnieszka.
Małżonkowie zachęcają do wystawiania miseczek z karmą oraz z wodą w swoich ogrodach i obejściach domów. Jak zrobić taką "jeżową stołówkę"? Przede wszystkim należy uniemożliwić dostęp do jedzenia kotom, które chętnie poczęstowałyby się przygotowanymi przysmakami. Gotowe projekty można znaleźć w internecie - udostępnia je fundacja, zamieściliśmy je także TUTAJ.
Trzeba pomóc jeżowi, który: - nie wykazuje naturalnych zachowań, np. nie zwija się w kulkę, leży na boku, - jest ranny, wychudzony (można to poznać po przewężeniu między głową a tułowiem - zdrowy jeż powinien mieć kształt kropli wody) lub wychłodzony, - drży lub chwieje się na nogach, - wygląda na chorego, np. kaszle, charczy, ma ropiejące oczy, - jest aktywny w dzień (wyjątkiem są samice wychodzące latem). - Należy bezwzględnie pomóc małym jeżykom napotkanym bez matki w okresie jesiennym. - Każdy jeż, który zimą nie zapadnie w sen, z pewnością wymaga naszej interwencji. - Nie wolno podawać żadnych leków bez konsultacji z weterynarzem. Numer telefonu do Fundacji JeKo: 518 625 701 |
Ciekawostki na temat jeży - Widzisz, że jeż nadmiernie się ślini? To nie oznacza, że jest chory na wściekliznę. To "samo-namaszczanie", czyli swoisty "jeżowy rytuał". Jeż w obliczu zetknięcia z nowym zapachem bądź smakiem przy pomocy języka przenosi pienistą wydzielinę z pyska na swoje igły. - Panuje mit, że jeże przenoszą pasożyty, m.in. pchły. Co ciekawe, pchły jeża nie przejdą na człowieka ani na inne zwierzęta. - 10 listopada obchodzimy Międzynarodowy Dzień Jeża. |
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu tygodnik.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz