Zamknij

Jedenaście bramek i skrajna gra Rawysa CEO. Sa kolejne trzy punkty, ale sama gra nie była idealna

Jarosław KaniaJarosław Kania 10:47, 01.06.2025 Aktualizacja: 12:33, 01.06.2025
Skomentuj W środku Damian Rybacki po jednym ze swojch goli. W środku Damian Rybacki po jednym ze swojch goli.

To był mecz nieprzewidywalny i obfitujący w skrajności. Rawys CEO prowadził czterema golami i wydawało się, że sytuacja jest jednoznaczna - będzie to wysokie zwycięstwo nad słabym rywalem. Nic bardziej mylnego, bo raciążanie znów przysporzyli kibicom wielkich emocji, niekoniecznie tylko tych pozytywnych. Ostatecznie wygrali, ale w wielu chwilach można było kręcić głową z niezadowolenia. 

Rawys CEO Raciąż - Sokół Radomin 7:4 (4:0). Bramki: G. Kokoladze (2,38,89), Dudzik (11), Damian Rybacki (19,79), Dominik Rybacki (82)

Rawys CEO: Borowa, Prusaczyk (46 O. Kokoladze), Narloch, Nalewaj, Damian Rybacki, Dominik Rybacki, Stenwak, Dudzik, Kurs, Janke (46 Galinski), G. Kokoladze 

Rozpędzony Rawys CEO także w tym meczu nie zwolnił tempa, bo już w 2 minucie Guladi Kokoladze po świetnej akcji w polu karnym wyprowadził Borowiaków na prowadzenie.Raciążanie czuli się swobodnie na murawie, ponieważ przeciwnik pozwalał piłkarzom z Borów na wiele. Obrońcy stali daleko od napastników, na skrzydle szalał jak zwykle Dominik Rybacki, który zapędzał się w pole karne. Tam  niestety akcje Rawysa CEO zanikały. Zabrakło wykończenia akcji i strzałów. Tego, czego nie było wcześniej, miało miejsce w 11 minucie. Zza "szesnastki" przymierzył świetnie Piotr Dudzik i zdobył drugiego gola. Dwie stracone w krótkim czasie bramki nie zmotywowały gości do odrabiania strat na tyle, by jakaś akcja zagroziła raciążanom. Za to w 19 minucie Rawys CEO prowadził już wyżej po dwójkowej, rewelacyjnej akcji. Guladi Kokoladze wyłożył piłkę Damianowi Rybackiemu, ten płaskim strzałem umieścił piłkę w siatce.  Dwa niegroźne strzały graczy z Radomina wyłapał bez problemu Hubert Borowa. Zdecydowanie bardziej mógł się podobać strzał gości zza pola karnego w 31 minucie. Futbolówka minimalnie minęła słupek. 

Raciążanie mogli wychodzić częściej na wyższe prowadzenie, ale kilka akcji blisko bramki Sokoła nie zakończyły się zmianą wyniku. Dwa razy co najmniej wszyscy widzieli piłkę w siatce. Raz Dominik Rybacki uderzał z ostrego kąta, potem nie wszedł do bramki kolejny silny strzał z niewielkiej odległości. W końcu starszy z gruzińskich braci - walczący o tytuł króla strzelców klasy okręgowej - ustalił wynik w pierwszej połowie. Jeszcze przed zejściem do szatni mógł paść piąty gol. Dominik Rybacki po świetnym podaniu Dudzika wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale ten śmiałym wyjściem do piłki zażegnał niebezpieczeństwo.  

Rawys CEO martwy przez jakiś czas

Przez 10 minut drugiej połowy Rawys CEO znów dominował na polu gry, ale wkradło się w akcje wiele niedokładności. Podania nie znajdowały adresatów, grano nie w tempo, wszystko było szarpane, lekko nerwowe. W obronie nonszalancka gra raciążan została ukarana. Padła pierwsza bramka dla gości z akcji na pozór niegroźnej, po strzale głową. Od tego momentu (56 minuta) nastąpił okres najbardziej fatalnej gry Rawysa CEO od kilku meczów. Zapaść raciążan nastąpiła we wszystkich strefach. Trudno znaleźć uzasadnienie takiego faktu. Gra padła, jakby nożem ucięta. Raz tylko obserwowano akcję na stojąco - Guladi Kokoladze wyszedł sam na sam, minął bramkarza i trafił przy pełnej prędkości w słupek. Piłkarze z Borów nie potrafili sklecić akcji, która dałaby bramkę; mało tego - sami tracili gole.

Sokół zaczął sobie niebywale poczynać przed polem karnym gospodarzy. Raz nikt nie zamknął akcji, drugi raz - w najlepszej akcji przed zdobyciem kolejnych bramek - napastnik Sokoła spudłował z bliska. Rawysa na boisku nie było. Grał źle, tracił piłkę. Został zdominowany przez rywala, choć miał sporą przewagę bramek. Jednak do czasu. Cały mecz stał się nieładnym widowiskiem - w ciągu kilku minut pomoc medyczna pojawiała się na płycie trzy razy. W 74 minucie goście strzelili drugiego gola, trzy minuty później - trzeciego. Nie wyglądało to dobrze dla raciążan. Wyjście z tego boiskowego porażenia i niemocy nastąpiło pod koniec. Najpierw kombinacyjna akcja w polu karnym przyjezdnych zakończyła się uderzeniem Damiana Rybackiego, później jego młodszy brat strzelił na 6:3. Gdy raciążanie złapali oddech, goście strzelili czwartego gola. Trudno było nadążyć za tym wszystkim. Wynik ostatecznie ustalił Guladi Kokoladze po świetnej asyście Igora Galinskiego.

Rawus kończył w dziesiątkę, ponieważ w 85 minucie Piotr Dudzik dostał czerwoną kartkę. Został sprowokowany przez rywala, który go obraził. Piłkarz Rawysa CEO nie pozostał mu dłużny, ale sędzia ukarał tylko gracza gospodarzy.

[FOTORELACJA]4319[/FOTORELACJA]

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%