Zamknij

Tucholanka grała z innym beniaminkiem. Mecz w chłodzie i wietrze / RELACJA FOT

Jarosław Kania Jarosław Kania 10:57, 05.10.2025 Aktualizacja: 16:38, 06.10.2025
Skomentuj Kapitanem tucholskiego teamu pod nieobecność Łukasza Giłki jest Szymon Reda (drugi z lewej). Kapitanem tucholskiego teamu pod nieobecność Łukasza Giłki jest Szymon Reda (drugi z lewej).

Na pewno oczekiwania były większe i samych piłkarzy, i kibiców, którzy w zimnym dniu, w iście listopadowej pogodzie zasiedli na trybunach. Tucholanie podjęli zupełnie nieznaną sobie drużynę, która też w tym roku awansowała do klasy okręgowej. Podział punktów to wielki niedosyt. Gra też nie była najwyższych lotów. 

Tucholanka Tuchola - Drwęca Golub-Dobrzyń 0:0

Tucholanka: Wiśniewski, Reda, Rostankowski, Krajna (59 Giłka), Kołodziejski, Grudzina (77 Donarski), Nitka, Hinz, Wojnerowicz, Orzechowski, Rydzkowski (59 Misiak)

Zimno, przelotny deszcz i wiatr nie były w tym meczu sprzyjające dla nikogo. Mimo takich warunków na stadionie pojawiła się spora grupa kibiców, w tym mali piłkarze Tucholanki, którzy dziarsko, nie zważając na chłód, wyprowadzali dorosłe drużyny na murawę. Zapowiadało się świetnie, nastroje były dobre, oczekiwania też, apetyt na trzy punkty duży, ponieważ Drwęca - beniaminek ligi - okupuje dolne miejsce w tabeli. W meczu zabrakło Mikołaja Galińskiego, który boryka się z kontuzją kolana. 

Od początku nie było to widowisko, które mogłoby wlać nieco ciepła w serca zgromadzonych na stadionie. Mało gry, dużo dyskusji, szarpane akcje i dość odważne ataki gości sprawiły, że każdy wierzył jeśli nie w tę chwilę, to w kolejne, że mecz się rozkręci i będą padały dla tucholan bramki. Ta wiara została poddana wielkiej próbie. Tucholanie nie mieli pomysłu na akcję ofensywną, stali zbyt nisko, nie przejawiali sportowej agresji, gubili piłkę w środkowej strefie. Zablokowane zostały dwa uderzenie golubian, a nieco lepiej gra gospodarzy wyglądała po 20 minucie, jednak wciąż nie była to dobra, solidna piłka nożna. 

Łukasz Hinz i Grzegorz Rydzkowski strzelali w światło bramki odpowiednio w 21 i 28 minucie, jednak bez zagrożenia. Ważne było, że Borowiacy wykazali się bardziej ofensywną postawą, niż dotąd w tym spotkaniu. W odpowiedzi kilka minut potem przy niezdecydowanej obronie goście mieli świetną okazję do objęcia prowadzenia, jednak zbyt długie zwlekanie ze strzałem zakończyło tę akcję bez zmiany wyniku. 

Pierwsza świetnie wypracowana akcja tucholan miała miejsce dopiero w 39 minucie. Z prawego skrzydła jeden z tucholan ostro dośrodkował i bramkarz Drwęcy w powietrzu minął się z futbolówką. Akcji nikt nie zamknął, choć biegł w tamta stronę napastnik gospodarzy. Po chwili Jędrzej Orzechowski posłał głową piłkę nad poprzeczką. W końcówce pierwszej połowy Drwęca zagroziła dwa razy - strzał z ostrego kąta przeszedł obok słupka, kontra w 43 minucie też była groźna w wykonaniu dwóch piłkarzy gości, jednak pierwsze trzy kwadranse zakończyły się nez goli. 

Żywiej, ale to nie ta Tucholanka 

Zdecydowanie lepiej gra Borowiaków wyglądała po przerwie, ale równie tyle, ile było większych chęci i więcej energii, następowało tez niedokładności i nieporządku w inicjowanych akcjach. Patryk Nitka zaraz po gwizdku huknął obok słupka, z kolei goście nad okienkiem. Gra wydawała się bardziej otwarta. Tucholanka niezmiennie nastawiała się ofensywnie, ale obrona gości wychodziła szczęśliwie z opresji, przy czym - zaznaczmy - tucholskie akcje nie był tak wypracowane, by mówić o rewelacyjnej grze. W 66 minucie Jakub Misiak uderzył z pola karnego, ale bramkarz stanął na wysokości zadania. Trzy minuty później golubianie prawie strzelili gola samobójczego - piłka odbita od głowy obrońcy trafiła w spojenie. Dobre wejście w pole karne miał Michał Wojnerowicz. Okiwał dwóch piłkarzy gości i ostro bił futbolówkę przed bramkarza Drwęcy, ale po akcji piłka nie trafiła do bramki. Niczym zakończyła się też szybka akcja gospodarzy w 78 minucie, gdy tucholanie szli dwoma napastnikami na dwóch obrońców. Brak zgrania i zrozumienia nie doprowadziły do wyjścia na prowadzenie. 

Wiele piłek trafiało w ręce bramkarza przyjezdnych, dużo było niecelnych zagrań i ostatecznie tucholanie nie byli skutecznie w całym spotkaniu. Dwie akcje Drwęcy z lewej strony to obraz fatalnej niecelności. Cztery doliczone minuty okazały się czasem sporej nerwowości i przerw, w tym kilku błędów sędziego, co nie miało wpływu na wynik. Jeden punkt to także jeden i jedyny powód, z którego można się połowicznie cieszyć po tym spotkaniu. 

[FOTORELACJA]4786[/FOTORELACJA]

 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%