Komplet punktów Tucholanki to sytuacja jak z najlepszego scenariusza. Jego wykonawcami byli dziś piłkarze ze stolicy Borów, którzy nie wzbudzili swoją grą cienia wątpliwości, kto jest lepszy na tucholskiej murawie. Zasłużone trzy oczka potwierdzają rewelacyjną formę drużyny. Mikołaj Galiński znów ustrzelił hat-tricka.
Tucholanka Tuchola - Olimpia II Grudziądz 4:0 (3:0). Bramki: Galiński (23,36,77), Nitka (34)
Tucholanka: Wiśniewski, Reda, Giłka, Rostankowski (84 Górecki), Krajna (46 Kołodziejski), Hinz, Nitka (70 Grudzina), Wojnerowicz (70 Rydzkowski), Materac (80 Misiak), Orzechowski (84 Drzewiecki), Galiński (80 Donarski)
Po wielkim turnieju dziecięcym nie pozostało śladu poza pamięcią i milusińskimi - piłkarzami, którzy jak zawsze trzymani za rękę wyprowadzili obie drużyny na murawę. Zachmurzone niebo, ale bez wiatru i zimna dawało optymalne warunki gry i tucholanie do tego się dostosowali, mając wielką przewagę w meczu poza kilkoma minutami w drugiej połowie .Już sam początek pozwolił każdemu zorientować się, kto będzie w meczu rozdawał karty. Oczywiście wszystko mogło się zmienić, bo jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale z każdą minutą pierwszej połowy przewaga gospodarzy wzrastała. W ciągu dwudziestu minut Borowiacy stworzyli mnóstwo akcji podbramkowych, tzw. "setek", gdy powinny paść bramki. Gdyby choć połowa z nich została wykorzystana, tucholanie po tym krótkim czasie prowadziliby co najmniej trzema, czterema bramkami.
Już w 2 i 4 minucie goście mogliby wyjmować piłką z siatki, gdyby nie mieli szczęścia. Zabrakło celności po stronie tucholan i uwagi obrony Olimpii, która odetchnęła z ulgą. W 9 minucie Mikołaj Galiński, który później był skutecznym strzelcem, trafił w słupek po błędzie bramkarza przyjezdnych. to nie wszystko. Łukasz Hinz w 16 minucie znalazł się przed bramkarzem gości, ale ten znów był górą. Dwie minuty później Mikołaj Galiński uderzył nad okienkiem. Olimpia nie wychodziła ze swojej połowy i pierwszy strzał oddała w światło bramki dopiero w 20 minucie. Wcześniej grudziądzanie dwa razy byli na spalonym.
W końcu droga do grudziądzkiej bramki została otwarta, gdy Mikołaj Galiński płaskim strzałem zdobył prowadzenie. Tucholanie nabrali ochoty na więcej tym bardziej, że Olimpia nie była groźna w ataku. Tam spotykała mur borowiackiej obrony. Świetnie zagrał wśród defensorów Jakub Rostankowski, a inni mu wtórowali poziomem gry i zaangażowaniem. Jako drugi piłkarz z golem na koncie pojawił się w statystykach Patryk Nitka. Wszedł on w pole karne z pełną prędkością i płaskim strzałem podwyższył wynik. Najpiękniejszy gol to ten na 3:0, a zdobył go Galiński. Napastnik Tucholanki wisiał wręcz w powietrzu< gdy na głowę trafiło mu silne, doskonałe dośrodkowanie Nitki. Jeszcze w 42 minucie mogło być wyżej dla tucholan, jednak dwa uderzenia, w tym strzał Michała Wojnerowicza, cudem nie trafiły do bramki. Olimpia zanotowała w pierwszej połowie wiele niedokładnych zagrań. Nie zagroziła bramce tucholan.
Słabsze tempo, ale wciąż pod kontrolą
Tucholanie nie wysilali się zbytnio w drugiej połowie, oddając na pewien czas inicjatywę przyjezdnym. Nie oznaczało to, że ci zdobyli przewagę, która mogłaby być jakimś przełomem, odmianą. Wydawało się, że Borowiacy po prostu postanowili grać nieco zachowawczo, oszczędzając siły, ale niezmiennie mając na szczególnej uwadze szyki obronne. Stąd też przez pewien czas Olimpia częściej była przy piłce, cóż jednak z tego, skoro czas płynął, a goście nie odrabiali strat. Wielkim wsparciem dla grudziądzan był ich trener, który wspierał żywym, merytorycznym słowem swoich piłkarzy bez nerwów, ale z wiarą i konsekwencją. Na nic się to jednak zdało. Na uwagę w zespole gości zasługiwało dwóch piłkarzy, na których najczęściej była kierowana piłka. Szybko odczytywali to tucholscy obrońcy. Gospodarze, kontrując, mieli dwa razy okazję na zdobycz bramkową. Najpierw Jędrzej Orzechowski nie wykorzystał sytuacji oko w oko z bramkarzem, potem kilka szybkich podań dało tucholanom w akcji ofensywnej przewagę dwóch napastników na jednego obrońcę. Bramki nie było. W odpowiedzi Olimpia jeden raz groźnie zaatakowała, jednak Jan Wiśniewski świetnie zachował się w sytuacji sam na sam.
Ostateczny wynik ustalił Galiński płaskim, silnym strzałem zza pola karnego po akcji Grzegorza Rydzkowskiego. Siedem minut przed końcem obrońca gości otrzymał czerwoną kartkę za faul na wychodzącym na czystą pozycję Orzechowskim. Borowiacy świetnie rozegrali pod koniec meczu rzut wolny, raz też trafili w poprzeczkę. Przewaga gości pozwoliła rozegrać im spokojny mecz z uporządkowaną grą. Można tylko zarzucić im małą skuteczność w początkowej fazie spotkania. Cała reszta to mądry, dojrzały styl bez nieprzemyślanych zachowań. Kibice zgotowali swoim ulubieńcom owację godną mistrzów. Najmłodsi piłkarze asystujący w meczu okazali się skutecznymi łowcami autografów graczy Tucholanki.
[FOTORELACJA]4641[/FOTORELACJA]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Jarosław Kania [email protected]