Rawys CEO Raciąż - Pomorzanin Toruń 3:2 (1:0). Bramki: G. Kokoladze (42, 60), Damian Rybacki (89)
Rawys CEO: Borowa, Prusaczyk, Stenwak, Dominik Rybacki (90+3 Galiński), Damian Rybacki, Dudzik, G. Kokoladze, Kurs, Janke, O. Kokoladze (69 Nalewaj), Paprocki
Sekundy przed pierwszym gwizdkiem nad stadionem rozszalała się ulewa, która mocno postraszyła, a chwilę potem wyszło słońce i nad stadionem pojawiła się tęcza. W składzie gospodarzy zabrakło kilku piłkarzy, którzy wciąż zmagają się z kontuzjami bądź pauzują za kartki. Raciążanie, zrazu nieśmiało, po około dziesięciu minutach zaczęli zdobywać przewagę nad rywalem znad Wisły.
Torunianie wykonywali na początki dwa rzuty rożne, ale dośrodkowania były nieprecyzyjne. Raciążanie uparcie kierowali większość podań na młodszego z braci Rybackich, który szalał na skrzydle, ale miał solidną "opiekę". Miejscowi sportowcy zaczęli przeważać wyraźnie po kwadransie gry. Wtedy w ciągu trzech minut padły dwa strzały na bramkę gości. Tym razem Guladi Kokoladze nie miał szczęścia - uśmiechnie się ono do Gruzina później.
Dojrzała i mądra gra raciążan polegała na umiejętności budowania tempa akcji. Wiedzieli, kiedy wstrzymać się z zagraniem, kiedy podać na dobieg, by wszystko ruszyło naprzód. Zespół gości bronił się, jak potrafił, przede wszystkim skupiając się na staraniach solidnego przeszkadzania napastnikom, bo w ataku niewiele można było zdziałać. Wciąż starszy z braci Kokoladze spotykał się z futbolówką, która była niesforna i nie chciała wejść do siatki Pomorzanina. Wspomniany napastnik miał swoje kolejne okazje w 28 i 32 minucie. Najpierw minął się z piłką w powietrzu przy dalszym słupku, potem bramkarz obronił uderzenie. Kanonada trwała w najlepsze, a goli nie było. Obrońca uratował sytuację, wybijając piłkę z linii bramkowej, poza tym bramkarz z Torunia wybronił jeszcze inne strzały z dystansu.
Bez zarzutu była obrona raciążan. Szczególnie rewelacyjnie grali Mateusz Paprocki i Marcin Kurs, jak zwykle ofiarnie i w pełnym pędzie zaprezentował się Tomasz Prusaczyk. Borowiacy tak umiejętnie ograniczali zapędy torunian, że ci często byli zmuszeni wycofać piłkę na własną połowę.
W 43 minucie Guladi Kokoladze w końcu otworzył wynik. Wykorzystał fatalną stratę piłki gości zaraz za polem karnym. Odzyskał ją Damian Rybacki i wyłożył futbolówkę, do której wystarczyło przyłożyć stopę.
Dwa samotne rajdy z piłką zapoczątkowały rewelacyjny okres gry Borowiaków. Nikt jednak nie umiał zamknąć akcji. Dominik Rybacki miał niespożyte siły. Pomorzanin pozwolił się zamknąć na swojej połowie.. Raciążanie świetnie przekazywali sobie piłkę na skrzydła, zaś Pomorzanin zostawiał dziurę w środku boiska, co skrzętnie starali się wykorzystać piłkarze Andrzeja Borowskiego. W 55 minucie Otar Kokoladze miał wyborną okazję - strzelił zbyt lekko. Zdecydowanie zabrakło strzałów z dystansu, a raciążanie takowe mieli, jednak za długo zwlekali z uderzeniem. W 60 minucie było 2:0 dla Borowiaków. Guladi Kokoladze wykorzystał świetne podanie. Pomorzanin pozwalał na wiele miejscowym piłkarzom. W 72 minucie Hubert Stenwak minimalnie chybił, a czysty cud uchronił torunian od straty kolejnych bramek, jak choćby w 75 minucie, gdy Damian Rybacki stanął oko w oko z bramkarzem i nie pokonał go, a dobitka przeszła obok słupka.
Niezwykle wiele działo się w ostatnich dziesięciu minutach i pięciu doliczonych. Najpierw (82 minuta) Rawys CEO stracił bramkę z karnego po faulu. Gol kontaktowy uskrzydlił Pomorzanina, jednak Rawys CEO kontrował bardzo groźnie. Raz piłka trafiła w poprzeczkę. W 89 minucie padł w obrębie pola karnego torunian młodszy z braci Rybackich. Karnego na bramkę zamienił Damian Rybacki i było 3:1. Gdy wszystko wydawało się już jasne, goście w doliczonym czasie strzelili drugiego gola, bo raciążanie nie upilnowali dobrze napastników i przysnęli w obronie. Do końca pozostawały jeszcze trzy minuty, które poderwały obie ławki. Ostatecznie raciążanie wygrali, ale dwie stracone bramki w końcówce są sygnałem ostrzegawczym. Gra toczy się do ostatniego gwizdka.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz