To był mecz, który warto było obejrzeć. Działo się w nim dużo, a tempo na pewno nie było majówkowe, bo dynamika i żywiołowość rządziły na sztucznej murawie. W derbach B-klasowych nie było rewolucji - wygrała wyżej notowana drużyna. Mimo to chwała należy się zwyciężonym.
TKP Tuchola - Cis Cekcyn 1:3 (1:2). Bramki: Pilarski (3) - TKP: Grzywacz (31), Leszczyński (38), Topoliński (70)
TKP: Krawiec, Westfal (83 Sikora), Nowacki, Budaj, Trojańczyk, Głomski (83 Lipinski), Remus (46 Rembisz), Rostankowski, Gwizdała (69 Smoliński), Pilarski (46 Donczyk), Pychowski (46 Babiński)
Cis: Patyna (77 Dochniak), Sierosławski, Włoch, Grzywacz, Rafiński, Brunka, Szulc, Jakubowski (56 Mróz), Leszczyński, Topoliński, Dębicki (74 Zaleski)
Wymarzona aura do gry sprawiła, że piłkarze podeszli do meczu z uśmiechem i przybitymi "piątkami", a na dolnym stadionie przy Warszawskiej w Tucholi pojawiła się spora grupa kibiców. Od razu zaznaczmy, że mecz toczył się w kulturalnej atmosferze, a gracze, mimo wielu fauli, wykazywali się przyjacielską i pełną szacunku postawą wobec przeciwnika.
Szybko padła pierwsza bramka i była ona dość niezwykła. Dośrodkowanie z lewego skrzydła trafiło na głowę zamykającego akcję napastnika gospodarzy. Ten skierował podanie pod bramkę, a futbolówka spadła na głowę Gracjana Pilarskiego, lekko odwróconego do bramki cekcynian. Tucholanie byli zaskoczeni, bo akcja wyglądała zupełnie niewinnie. TKP otworzył wynik, ale był to dopiero początek spotkania.
Cis podjął walkę w sposób dynamiczny, bez przestojów. Najpierw groźny strzał minął okienko bramki TKP, później potknięcie miejscowych mogło doprowadzić do wyrównania, jednak Adam Szulc nie trafił w światło bramki. W 17 minucie rzut wolny obronił Paweł Krawiec. Żywiołowa gra wyczerpała - wydawałoby się - szybko siły tucholan, którzy często faulowali w pierwszej połowie i musieli uważać, gdyż kilku graczy obejrzało żółte kartki. Nie zabrakło akcji ofensywnych, zabrakło z kolei goli, ale była to pierwsza część meczu. Oba zespoły umiały dotrzeć pod "szesnastkę" rywala, ale tam już kotłowało się i piłka był oddalana albo w auty, albo daleko od bramki. Nieco dłużej w tej strefie utrzymywali się przy piłce piłkarze z Cekcyna. Gola dla tucholan mógł zdobyć też Klaudiusz Rostankowski, jednak nic z tego. Za to Cis zdołał pokonać bramkarza tucholskiego po nieporozumieniu w obronie, gdy tucholscy defensorzy zawahali się i nie ruszyli do piłki. Szymon Grzywacz był blisko i skorzystał z takiego "prezentu". Świetnie grał w Cisie Michał Brunka, który wdzierał się z piłką z obrony pod pole karne i tam próbował uderzać albo też długimi podaniami kierował piłkę do napastników.
Po wyrównaniu było sporo przerw w grze - fauli z obu stron. Były one efektem nie złośliwości, a walki. Gracze z Tucholi odczuli bardziej te starcia, bo zwolnili tempo gry i pozwolili się zamknąć na kilka minut. Cekcynianie wyszli na prowadzenie po długim podaniu spod pola karnego. Daniel Leszczyński przechwycił piłkę i wyszedł sam na sam, po czym umieścił piłkę w siatce.
Bramkarz z Tucholi z pewnością został bohaterem meczu. W 39 minucie w kontakcie z rywalem, przy wyskoku do piłki, upadł na biodro, po czym długo leżał. Gdy już obawiano się, że zawodnik z pola będzie musiał stanąć między słupkami, Paweł Krawiec dał znak, że pozostanie na posterunku. Widać było przez resztę meczu, że cierpi, jednak nie dopuścił myśli, by zostawić swój zespół bez bramkarza.
Źle ułożył się dla TKP początek drugiej połowy. Kilka minut po gwizdku boisko opuścił Kacper Budaj za drugą żółtą kartkę. Miejscowi musieli grać w dziesięciu, co w sytuacji kontuzjowanego, ale wciąż grającego bramkarza nie zapowiadało łatwej walki. Cis ruszył do ataku. W 54 minucie w doskonałej sytuacji znalazł się Leszczyński, później z bliska, z ostrego kąta strzelał Kacper Topoliński - obaj bez efektu. W rewanżu tucholanie też stworzyli czystą sytuację w ataku po pięknym podaniu Mariusza Donczyka. Strzał sparował obrońca. Bliźniacza akcja tucholan miała miejsce niecałe dwie minuty później. Tym razem uderzenie obronił bramkarz Cisa.
Tucholanie, mimo spadku sił i zejściu jednego gracza, bronili się dzielnie aż do 70 minuty. Wówczas Topoliński nie pomylił się po perfekcyjnym podaniu Brunki.Najgroźniejszą akcję TKP przeprowadził w 81 minucie, gdy Patryk Głomski trafił w poprzeczkę, a piłki z bliska w bramce nie umieścił Mateusz Babiński. Przed końcem meczu jeszcze tucholanie zrobili zryw po jednej z szybkich akcji, ale zabrakło precyzyjnego strzału. Piłka trafiła w bramkarza.
Ciekawe derby w spokojnej atmosferze i szybkim tempie nie przyniosło niespodzianki. Chwała Cisowi za trzy punkty, chwała TKP za waleczną postawę do ostatniego gwizdka.
[FOTORELACJA]4193[/FOTORELACJA]
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu tygodnik.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz