Zamknij

Rawysa będzie się bał każdy - wicelider pokonany na swojej murawie. To był niemal perfekcyjny mecz ZDJĘCIA

Jarosław KaniaJarosław Kania 20:45, 26.04.2025 Aktualizacja: 22:19, 26.04.2025
Skomentuj Radość po ostatnim gwizdku. Wicelider na tarczy. Fot. Jarosław Kania Radość po ostatnim gwizdku. Wicelider na tarczy. Fot. Jarosław Kania

Boisko w Dobrczu stało się miejscem triumfu raciążan, którzy pokazali motywację wręcz niebotyczną, ale także kondycję, którą zachowali przez ponad półtorej godziny. Ich gra była pewna, świetna, dynamiczna i co najważniejsze, skuteczna. Rawys CEO umacnia się w środku tabeli.

GLKS Dobrcz - Rawys CEO Raciąż 1:2 (0:1). Bramki: Stenwak (3), Dominik Rybacki (78)

Rawys CEO: Borowa, Prusaczyk, Narloch, Damian Rybacki, Dominik Rybacki, Stenwak, Dudzik, Kurs, Paprocki, O. Kokoladze (83 Nalewaj), Ostrowski (43 Janke)

Piękna aura w Dobrczu przełożyła się na równie wspaniały mecz w wykonaniu gości z Borów. Od pierwszych minut raciążanie dziarsko sobie radzili na  nierównym i wąskim boisku. Rawys CEO szybko i dość zaskakująco zdobył pierwszego gola. Po klasycznym dośrodkowaniu z rzutu rożnego najwyżej do górnej piłki wyskoczył Hubert Stenwak i pokonał bramkarza z Dobrcza. Niezwykle uważnie grali raciążanie w obronie, nie biegając na połowie rywala, by nie tracić sił. Przyjmowali gospodarzy na swojej połowie i zagęszczali pole gry, utrudniając akcje dobrczan. Borowiacy byli szybsi, zwinniejsi, bardziej zgrani, ponadto grali ostro i agresywnie. Napastnicy, w tym najbardziej do przodu wysunięty Otar Kokoladze, świetnie nękali obrońców, czyhając na każdy błąd. Do 24 minuty gracze spod Bydgoszczy nie zagrozili realnie raciążanom. Właśnie wówczas nikt z miejscowych piłkarzy nie dołożył nogi do piłki toczącej się wzdłuż linii bramkowej. Równie gorąco było w 35 minucie, gdy Hubert Borowa wybronił akcję oko w oko z napastnikiem gospodarzy.

Raciążanie panowali nad grą, ale jednobramkowa przewaga to bardzo niepewny wynik, stąd też często drżały serca na ławce rezerwowych i trybunach, gdzie stawiło się mnóstwo kibiców z Raciąża. Źle dla gości ułożył się mecz w 40 minucie. Do piłki wyskoczył Mirosław Ostrowski i upadł tak fatalnie, że uszkodził staw skokowy. Była to wielka strata dla Borowiaków, bo zejście takiego rozgrywającego mogło zaburzyć rytm gry. Rewelacyjnie Ostrowskiego zmienił Kamil Janke. Okazał się pewnym punktem swojej drużyny. Pierwsza połowa kończyła się wieloma przerwami w grze, faulami, posypały się też żółte kartki.

Kolejny boiskowy horror z pięknym zakończeniem

Gospodarze przeprowadzili kilka zmian i dało to efekt, ale nie taki, jakiego oczekiwał zespół wicelidera. Raciążanie na kilka minut pozwolili się zepchnąć na swoją połowę, ale defensywa Borowiaków była świetna na czele z Arkadiuszem Narlochem. Za to obrona z Dobrcza notowała wpadki, a może bardziej był to wynik mocnego pressingu na gospodarzy. Taka strata niemalże zakończyła się zdobyciem drugiego gola. Dwa podania raciążan otworzyły Otarowi Kokoladze drogę do bramki, jednak piłka nieco uciekła, a napastnik pchnął ją zbyt słabo. Za chwilę Kamil Janke głową posłał futbolówkę obok okienka. Raciążanie mieli jeszcze dwa rzuty wolne zaraz zza linii "szesnastki", jednak piłka uderzana bezpośrednio na bramkę przechodziła nad poprzeczką. GLKS miał swoją szansę na wyrównanie w 65 minucie, jednak znów na wysokości zadania stanął Borowa. Ponadto jeszcze dwa razy zdumiewająco gospodarze pudłowali, oddając strzały z pola karnego rywali. Gospodarze nie błyszczeli, nie grali w sposób ciekawy, nie mieli pomysłu na akcję ofensywną. Za to Borowiacy podwyższyli prowadzenie, gdy Dominik Rybacki strzelił identyczną bramkę, jak w meczu z Victorią Czernikowo, "wciskając" piłkę przy bliższym słupku po błyskawicznej akcji. Napięcie sięgnęło zenitu, gdy dobrczanie strzelili trzy minuty przed upływem czasu gola kontaktowego. Wystarczył metr przestrzeni, by pomocnik ostro, płasko i celnie posłał piłkę w róg ramki.

Arbiter doliczył aż cztery minuty, w których raciążanie starali się utrzymać przy piłce przez każdą upływającą sekundę. Zmasowana obrona pozwoliła utrzymać zwycięski dla Borowiaków rezultat do końca. Tak dzikiego i radosnego tańca zwycięstwa, jak po ostatnim gwizdku w Dobrczu, raciążanie jeszcze chyba nigdy nie zaprezentowali.

[FOTORELACJA]4172[/FOTORELACJA]

 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%