Mecz Rawysa CEO Raciąż z LKS-em Dąbrową Chełmińską (5 kwietnia) zostanie zapamiętany z dwóch powodów. Podstawowy to wichura, z którą mierzyli się piłkarze obu drużyn i kibice. Drugi to cenny wynik, bo LKS to rywal z góry tabeli. Sobotnie zwycięstwo odsuwa raciążan od strefy spadkowej!
Rawys CEO Raciąż - LKS Dąbrowa Chełmińska 2:0 (2:0). Bramki: Marcin Kurs (20'), Hubert Stenwak (45')
Rawys CEO: H. Borowa, A. Narloch, Do. Rybacki, H. Stenwak, Da. Rybacki, P. Dudzik, M. Kurs, M. Paprocki, G. Kokoladze, Krystian Froelke, M. Ostrowski (T. Prusarczyk, J. Gąsiorowski, M. Remiszka, O. Kokoladze, K. Janke), trener D. Hoffmann
Wydawałoby się, że gra z wiatrem powinna sprzyjać i ułatwić zadanie tak ustawionej przez los drużynie. Rawys CEO w pierwszej połowie sobotniego meczu wyszedł naprzeciw tej teorii i podmuchom wiatru. Akurat na Stadionie Leśnym w Raciążu wietrzne warunki chyba już nigdy nie będą kojarzyć się dobrze ze względu na otoczenie potraktowane bezlitośnie przez żywioł kilka lat temu. Grając pod wiatr Rawys wypracował prowadzenie, którego nie oddał do końca meczu także po zmianie stron i teoretycznie warunków wietrznych.
Ale wcale nie musiało być tak różowo. Mecz mógłby potoczyć się zupełnie inaczej i to na korzyść rywali Dąbrowy Chełmińskiej, gdyby nie fantastyczna postawa na samym początku miejscowego bramkarza Huberta Borowy. Najpierw wybronił mocne uderzenie z gry. Chwilę później - już w 6 minucie - zwycięsko wyszedł z rzutu karnego! Zawodnicy Rawysa odwdzięczyli się koledze za obie akcje ratunkowe i poukładali szyki na kolejne fragmenty meczu walki i z rywalem i z załamaniem pogody. Konstruowane ataki i wrzutki w pole karne kilka razy z rzędu kończyły się prawidłowo gwizdanymi spalonymi. Jednak czuć było, że coś może w końcu z tego być... I było: w 20 minucie po zagraniu w pole karne, w miejscowym zamieszaniu pod bramką LKS-u najlepiej odnalazł się Marcin Kurs, wpychając piłkę do siatki.
Przez całą pierwszą połowę nie liczyły się efekty specjalne, a raczej wymierne efekty. W przypadku Rawysa bez - nomen omen - huraganowych ataków, za to z przemyślanym wysokiem pressingiem, który gasił zapędy gości. I z korzystaniem z licznie wypracowanych w pierwszej połowie rzutów różnych. Okazje strzałowe były raczej sporadyczne. Goręcej zrobiło się pod koniec pierwszej połówki. Okazji, po wyjściu Borowy z bramki, nie wykorzystał LKS. A to bezlitośnie zemściło się tuż przed końcowym gwizdkiem, gdy podanie Dominika Rybackiego wykorzystał Hubert Stenwak.
Dąbrowa Chełmińska dwubramkową stratę próbowała niwelować od razu po rozpoczęciu drugiej części gry. Było uderzenie w słupek, chwilę później nad bramkę efektownie wybił piłkę Hubert Borowa. Rawys, podobnie jak na początku meczu, musiał się poukładać i kiedy wyszedł z opresji, grał już pragmatycznie. Szanował wynik z wyżej notowanym rywalem i siły, które należało włożyć w pojedynek z wiatrem. Wszystko przynosiło skutek. Nawet wtedy, gdy w ostatnim kwadransie LKS próbował wszystkich możliwych rozwiązań, by cokolwiek trafić i gonić Rawysa. Takich jednak nie znalazł, bo na posterunku pozostawał rozgrzany Borowa dowożąc czyste konto. Niewiele brakowało, aby jedną kontrą Raciąż dobił ambitnego rywala. Licznik wietrznego pojedynku zatrzymał się jednak na 2:0. To pozwala raciążanom oddalić się od strefy spadkowej i dobrze wróży na kolejne pojedynki. Za dwa tygodnie warto wrócić na Stadion Leśny, bo przyjedzie tu lider - Victoria Czernikowo!
[FOTORELACJA]4096[/FOTORELACJA]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz