Drugi mecz i kolejne trzy punkty Rawysa CEO Raciąz sprawiają, że piłkarską wiosnę czuje się głębiej w piersi. A że raciążanie umieją oddychać na boisku tym powiewem energii, przekonaliśmy się w meczu Borowiaków z Chełminianką. Raciążanie byli zdecydowanie lepsi od rywali znad Wisły.
Rawys CEO Raciąż - Chełminianka Chełmno 3:1 (1:1). Bramki: Kurs (34), Narloch (54), G. Kokoladze (58)
Rawys CEO: Borowa, Narloch, Dominik Rybacki, Damian Rybacki, Dudzik (46 Gąsiorowski), Kurs, Janke (76 Remiszka), Paprocki, G. Kokoladze (80 O. Kokoladze), Froelke, Ostrowski
U raciążan apetyt rośnie w miarę jedzenia i widać to było od pierwszych minut. Zwycięstwo na dzień dobry w rundzie wiosennej dało chęci na kolejny komplet punktów. Już dwie pierwsze akcje na bramkę chełminian mogły dać gole, gdyby za akcjami podążyli inni piłkarza z Raciąża, bo nie było nikogo, kto przyłożyłby nogę do idealnie wyłożonej piłki. Jak zwykle na skrzydle Dominik Rybacki szalał z futbolówką i to na nim później skupią się najbardziej brutalne faule. Tymczasem Rawys zdobył przewagę i kontrolował grę. Prostopadłe podania były zagrane w czas i tempo, jednak wiatr robił swoje - piłka przyspieszała i trafiała w ręce bramkarza z Chełmna. Przez kilka minut gra toczyła się w środkowej strefie i mimo żywego tempa było nieco chaosu.
Zaskakujący "prezent" od bramkarza gości otrzymał w 29 minucie starszy z braci Rybackich. Broniący bramki popełnił błąd i wypuścił piłkę, jednak za mało było miejsca, by strzelić. Dwie minuty potem młodszy tym razem brat Damiana uderzył nad okienkiem. Wreszcie akcja z podaniem do Marcina Kursa zakończyła się celnym uderzeniem. Pod koniec pierwszej połowy sędzia podjął bardzo kontrowersyjną decyzję - wskazał rzut karny dla gości. Piłka zatańczyła między stopami obrońcy i napastnika, po czym ten drugi upadł. "Jedenastkę" na gola zamienił gracz Chełminianki.
Takiego Rawysa chce się oglądać
Po zmianie stron spodziewano się więcej strzałów rywali z dystansu, ponieważ wiatr konsekwentnie wiał mocno zdecydowanie w stronę jednej z bramki - tej bliżej jeziora. Chwilami owe uderzenia mogły zagrozić raciążanom, gdyby były bardziej celne. Dużo zamieszania stwarzały też rzuty rożne. Piłka "dokręcana" z wiatrem w stronę linii bramkowej mogła zawsze sprawić niespodziankę dla jednych, nieszczęście dla drugich.
Rawys wciąż grał na podwyższonych obrotach. Rewelacyjnie i pewnie na obronie sprawował się Krystian Froelke. Wspomagali go inni i to dawało poczucie bezpieczeństwa raciążanom. Piłka krążyła dokładnie między zawodnikami nawet nie niewielkiej przestrzeni, aktywne były skrzydła. Na tablicy świetlnej wciąż jednak widniał rezultat dający podział punktów.
Jednak nie to było pisane Borowiakom, którzy po rzucie wolnym objęli prowadzenie. Ostre dośrodkowanie Dominika Rybackiego trafiło na głowę wysokiego Arkadiusza Narlocha. Ten, stojąc tyłem do bramki, zmienił lot piłki i ta wpadła do bramki nad rękami bramkarza z Chełmna. Cztery minuty potem Guladi Kokoladze zamknął akcję po prawej stronie i z pierwszej piłki pokonał bramkarza. Napastnik Rawysa CEO otrzymał wyborne podanie spod końcowej linii.
To był czas najlepszej gry raciążan. Widać było radość, potężną energię, która zdawała się być niewyczerpana. Dynamiczna gra Dominika Rybackiego była taką solą w oku piłkarzy z Chełmna, że ci dwa razy faulowali brutalnie napastnika z Raciąża. Zakończyło się to tylko żółtymi kartkami dla faulujących. W ostatnich minutach raciążanie dali się zepchnąć do obrony, jednak skutecznie oddalali niebezpieczeństwo. Borowiacy zwyciężyli słusznie po pokazie solidnego futbolu. Dwa mecze i trzy punkty to perfekcyjny bilans. Cieszy szczególnie zwycięstwo z wyżej notowaną drużyną.
ZDJECIA
[FOTORELACJA]4056[/FOTORELACJA]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz