Świetnie skalibrowane celowniki mieli w meczu z Sokołem Zblewo piłkarze Arkadiusza Gostomskiego. Tucholanka Kaemde strzeliła aż dwanaście goli, z których niektóre były przedniej urody. Przyjezdni nie okazali się wielce wymagającym przeciwnikiem, choć honorowe bramki zdobyli.
Z niezwykłą dokładnością swój festiwal strzelecki zaplanowali i zrealizowali piłkarze Arkadiusza Gostomskiego. Wynik do przerwy i po niej typował się tą samą liczbą strzelonych i straconych bramek, tyle że tych pierwszych był cały worek, a tych drugich, uznanych za wypadki przy pracy, tylko dwie.
Na boisku w pełni świeciło słońce, ale przenikliwe zimno i porywisty wiatr nie rozpieszczały. Dla tucholan nie stanowiło to problemu. Potężny pled z logo klubu chronił ławkę rezerwowych przed ziąbem, a na boisku było gorąco, bo nikt tu nie stał w miejscu. Mecz był pokazem dynamicznej gry, w której zdecydowanie lepszym zespołem byli Borowiacy. Ich rywal to zespół także z klasy A, tylko pomorskiej.
Sokół odstawał umiejętnościami i zgraniem od tucholan. Worek z golami otworzył się już w 3. minucie, gdy Patryk Krajna precyzyjnie trafił zza pola karnego. W szybkim czasie ze swoich strzałów cieszyli się Juliusz Donarski i Patryk Nitka. Donarski zaliczył świetny mecz, dał się we znaki obrońcom spod Starogardu Gdańskiego. Nie można niczego złego powiedzieć o reszcie zespołu, w którym każdy miał swojego godnego zastępcę na placu gry. Obroną kierowali doświadczeni Szymon Reda i Łukasz Giłka.
[FOTORELACJANOWA]3929[/FOTORELACJANOWA]
Rywale z pomorskiego niewiele razy dostali się w okolice bramki Jana Wiśniewskiego. Nie mieli pomysłu na skuteczną akcję, za to na wiele pozwalali gospodarzom. Gdyby strzały z dystansu bite w stronę bramki Sokoła utknęły w siatce, rezultat byłby wyższy. Do dwucyfrowego wyniku nie miał wątpliwości strzelec dwóch goli Adrian Tromski. Już na początku meczu powiedział, że tucholanie strzelą powyżej dziesięciu bramek. Nie mylił się.
W pierwszej połowie jeszcze dwa razy trafił Jędrzej Orzechowski, w tym raz głową, błąd obrony wykorzystał też Mikołaj Galiński. Niewiele zmieniło się w drugiej połowie. Tucholanie byli równie skuteczni, choć tempo meczu spadło i wkradło się do gry kilka niedokładności. Znów zagrali wszyscy, którzy pojawili się na meczu, a grad bramek potwierdził formę Tucholanki Kaemde. Wzorowe akcje i rewelacyjne asysty oklaskiwała grupa wiernych kibiców.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz