Zamknij

Rawys bezsilny w starciu z Krajną - byliśmy na wyjeździe. Tak wyglądał mecz Raciąża / ZDJĘCIA

22:32, 09.11.2024 Jarosław Kania Aktualizacja: 22:32, 09.11.2024
Skomentuj Raciążanie nie zagrali skutecznie w meczu z Krajną. Raciążanie nie zagrali skutecznie w meczu z Krajną.

Krajna Sępólno Krajeńskie - Rawys CEO Raciąż 3:1 (1:0). Bramka: Kokoladze (73)

Rawys CEO: Borowa, Prusaczyk, Gąsiorowski, Narloch (59 Frymark), Dudzik (88 Galinski), Stenwak (46 Rybacki), Remiszka, Janke, Kokoladze, Froelke, Weltrowski

Już pierwsze minuty w jesiennej szarzyźnie i trzystopniowej temperaturze sprawiły, że w serca raciąskich kibiców licznie przybyłych do Sępólna wkradły się obawy co do przebiegu gry. Rawys CEO nie wszedł dobrze w spotkanie s Krajną. Mnóstwo niedokładności, brak zrozumienia i straty w środku pola wręcz irytowały. Podania okazywały się za długie albo za krótkie, zaś gospodarze stosowali tak wysoki pressing, że trudno było znaleźć taką swobodę, która pozwoliłaby rozwinąć skrzydła jakiemukolwiek piłkarzowi gości. W miarę dobrze funkcjonowała obrona, a jej ciężar wziął na własne barki w tym spotkaniu Jakub Gąsiorowski. Raciążanie byli zbyt jednak cofnięci, nie umieli wyjść z szybką akcją, która byłaby ostrzeżeniem dla Krajny. Zbyt łatwo też sępolanom wychodziły dośrodkowania ze skrzydeł. Futbolówka ostro bita przed pole bramkowe często sprawiała zagrożenie. Jedna z takich akcji zakończyła się otwarciem wyniku. W 21 minucie jeden z zawodników gospodarzy w gąszczu ludzi na polu karnym świetnie uderzył głową w róg bramki.

Raciążanie wciąż nie mogli znaleźć sposobu na Krajnę. Niewiele też czynili, by to z minuty na minutę zmienić. Byli schowani za obrońcami Krajny, nie wychodzili do piłki, nie pokazywali się kolegom, grali na stojąco. Mało było ruchu bez piłki. Sędzia główny prowadził ten mecz bez zastrzeżeń, natomiast jeden z bocznych arbitrów nie nadążał za akcjami i trzy razy puścił akcje Krajny z pozycji spalonej.

Końcówka jak zły sen na jawie

Po gwizdku gra Rawysa nabrała tempa i stanowiła milszy dla oka obraz. Raciążanie zdobyli przewagę kilkoma akcjami ofensywnymi. Zaczęli częściej gościć na połowie rywala i potrafili dłużej utrzymywać się przy piłce. Wejście Dominika Rybackiego ożywiło grę w ataku, choć widać było, że na tego zawodnika z Raciąża specjalne baczenie mieli piłkarze Krajny. Gdy tylko Rybacki miał piłkę przy nodze, zaraz otaczało go dwóch - trzech zawodników. Mimo to aktywność młodszego z braci Rybackich na pewno zalazła za skórę defensywie Krajny. Na nic się jednak zdało to wszystko, bo można było odnieść wrażenie, że raciążanie biją głową w mur. Umiejętność przedostania się pod pole karne rywala nie oznaczała akcji, która mogłaby zakończyć się celnym trafieniem. Rawys CEO wyrównał, gdy sędzia wskazał "jedenastkę" za zagranie ręką. Pewnie rzut karny wykorzystał Guladi Kokoladze i na tę chwilę zespoły dzieliły się punktami.

Wszystko rozstrzygnęło się w końcówce meczu. Od 84 minuty zaczął się koszmar Borowiaków. Wcześniej piękne uderzenie z dystansu wybronił Hubert Borowa, ale później był już bez szans. W 84 minucie bramkarz z Raciąża został pokonany znów strzałem z głowy. Obrona zostawiła bez opieki zamykającego akcję napastnika. W ostatniej minucie regulaminowego czasu kontra Krajny zakończyła się wyjściem sam na sam z bramkarzem, minięciem go i skierowaniem piłki do pustej bramki. Mimo doliczonego czasu Rawys pozostał bez goli - poza trafieniem z karnego.

[FOTORELACJANOWA]3647[/FOTORELACJANOWA]

OBEJRZYJ FOTORELACJĘ

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%