Nie żałuje przyjścia na sobotni mecz ten, kto ewentualnie zmarzł na pojedynku Rawys CEO - Zawisza II. Chłód był tylko w powietrzu, bo emocje kibiców kipiały. Dlaczego? Mecz z wiceliderem raciążanie rozegrali tak, by rozgrzać serca wszystkich obserwujących. Szczęście było blisko, bo o jedno trafienie lepszy był rywal znad Brdy.
Rawys CEO Raciąż - Zawisza II Bydgoszcz 3:4 (1:2). Bramki: Kokoladze (19,58), Stenwak (52)
Rawys CEO: Borowa, Prusaczyk, Narloch (56 Frymark), Rybacki, Nalewaj, Stenwak,. Rydzkowski, Kokolade, Remiszka, Froelke, Weltrowski
Wicelider tabeli przyjechał do Rawysa kilka dni po swoich poprzednikach, którzy wygrali w rozgrywkach pucharowych. Wtedy był pierwszy zespół, tym razem zawitały do Raciąża rezerwy Zawiszy na walkę o ligowe punkty. Mecz miał różne odsłony - od rewelacyjnej gry raciążan, szczególnie od początku pierwszej i drugiej połowy, po słabszy obraz gry, gdy Zawisza zbyt łatwo zdobywał bramki przez złe ustawienie formacji czy błędy taktyczne. Bardziej jednak raciążanie zapracowali na uznanie niż krytykę. Po świetnym początku udokumentowanym bramką później gospodarze dali się zamknąć i zbyt wiele notowali wpadek, strat, niecelnych podań. Bydgoszczanie to bezwzględnie wykorzystali.
Po przerwie Rawys pokazał lwi pazur i motywację wręcz wzorową. Zdominował przeciwnika, był niezmordowany, szybki, zgrany. Zdołał odrobić aż dwie bramki i grać otwarty futbol. Kolejne bramki po falowych atakach z jednej i drugiej strony były kwestią czasu, ale padła tylko jedna - dla przyjezdnych. Obie drużyny stwarzały akcje ofensywne, wiele podbramkowych sytuacji podrywało kibiców i ławki rezerwowych. Zawisza jednak dopiął swego i szczęśliwie zdobył komplet punktów. Piłka nożna nie jest sprawiedliwa - Raciążanie zasłużyli na pewno na choćby jeden punkt, bo ich gra, choć w pewnych momentach daleka od doskonałości, w większości czasu była solidna. Rezerwy Zawiszy i Rawys CEO stanowiły parę równorzędnych rywali.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz