Osiem goli stracił Rawys w kolejnej rundzie piłkarskiego Pucharu Polski. Faworytem byli goście grający w III lidze i w pełni to potwierdzili. Gra Borowiaków w dwóch połowach znacznie się różniła.
Rawys CEO Raciąż - Zawisza Bydgoszcz 0:8 (0:3)
Rawys CEO: Borowa, Nalewaj, Janke, Weltrowski, Remiszka, Prusaczyk, Kokoladze, Rybacki, Stenwak (74 Jakubowski), Gąsiorowski (35 Narloch), Frymark (63 Galinski)
Początek meczu był zaskakująco udany dla Rawysa CEO, który stworzył dwie czyste sytuacje bramkowe. Piłka pechowo nie znalazła się w siatce. Wyglądało to tak, jakby bydgoszczanie przysnęli albo zlekceważyli ambitnych Borowiaków. Choć Zawisza z upływem czasu zaczął zdobywać konsekwentnie przewagę, w pierwszej połowie raciążanie stawili opór zasługujący na szacunek. Zawisza dochodził do pola karnego, tam rozciągał akcje, grał szybkimi, krótkimi podaniami i widać było tu przewagę przyjezdnych w wyszkoleniu technicznym, doświadczeniu, umiejętnościach i zgraniu. Efektem był trzy gole strzelone do przerwy.
Po wznowieniu gry raciążanie stracili werwę, pomysły na grę, a akcji ofensywnych było jak na lekarstwo. Zawisza zwarł szyki i całym zespołem ustawiał się wysoko, ofensywnie. Akcje bydgoszczan stanowiły majstersztyk piłki, jakiej dawno w Raciążu nie oglądano. A miał kto obserwować akcje, ponieważ mimo meczu w środku tygodnia i o popołudniowej godzinie spotkanie oglądało mnóstwo ludzi. Z Bydgoszczy przyjechała garstka kibiców, których doping po każdym golu był krótki, ale intensywny. Im więcej bramek Zawisza miał na swoim koncie, tym bardziej pogłębiała się przepaść między dwiema drużynami. Raciążanie byli bezsilni, zaś Zawisza grał swobodnie i zdobywał gole. Mimo to wiele strzałów wybronił Hubert Borowa i należą się mu za to wielkie brawa.
Rawys CEO ma teraz inny priorytet: zebrać jeszcze punkty w końcówce rundy jesiennej rozgrywek klasy okręgowej.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz