Gniazdo spadło z około 20 metrów. Głośne pisklaki usłyszał podleśniczy podczas rutynowego obchodu. W pomoc małym jastrzębiom zaangażowało się łącznie 5 leśników.
Jastrząb to sporej wielkości gatunek ptaka drapieżnego, którego w Borach Tucholskich możemy spotkać stosunkowo często. Zwłaszcza mieszkańcy Tucholi i okolic mają okazję podziwiać te dostojne zwierzęta na żywo – dzięki sokolnikom, którzy działają przy Technikum Leśnym im. Adama Loreta i od ponad 35 lat opiekują się drapieżnikami. W naturalnym środowisku jastrzębie często pojawiają się w okolicy wiejskich zabudowań. Dlaczego?
Na terenie Borów mamy rozległe obszary leśne. Wśród nich występują enklawy i wioski, gdzie osiedlili się ludzie. Gdzie ludzie, tam pojawią się też hodowle gołębi, a to właśnie na te ptaki najczęściej polują jastrzębie. Rewiry występowania tych drapieżników są u nas duże, ale już znalezienie ich gniazda w lesie nie jest takie proste
– tłumaczy sokolnik Hubert Zienowski z Nadleśnictwa Zamrzenica, leśnik z ponad 10-letnim stażem.
Jedno z gniazd, przez przypadek, udało się zauważyć na terenie leśnictwa Wrzosowisko (gmina Cekcyn, Nadleśnictwo Tuchola). Jak tłumaczy leśniczy Szymon Bauza, akurat w tym miejscu to prawdopodobnie pierwszy przypadek występowania jastrzębia. Problem w tym, że część gniazda spadła, a na pomoc czekały dwa wygłodniałe pisklaki.
Maluchy przeżyły upadek. Leśnicy stanęli przed wyzwaniem przetransportowania pisklaków 20 metrów w górę. W pierwszym zamyśle planowali ułożyć jastrzębie w gnieździe, ale okazało się, że to, co z niego zostało, do niczego się nie nadaje. Musieli działać w inny sposób...
Jak wyglądała cała akcja ratunkowa? Kto brał w niej udział? Z czego teraz zbudowane jest gniazdo i czy matka wróciła do maluchów? Tego wszystkiego dowiecie się z najnowszego "Tygodnika Tucholskiego", który czeka na was w sklepach oraz na publico24.pl lub eprasa.pl.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz