Tucholanka w lidze okręgowej. W górnym rzędzie drugi z lewej trener Janusz Nowacki, a w składzie wiele znajomych dziś twarzy.
Z OKAZJI 80-LECIA TUCHOLANKI REALIZUJEMY CYKL MATERIAŁÓW HISTORYCZNYCH. CZĘŚĆ PIERWSZA: PIŁKA NOŻNA
Sześć dziesięcioleci to ogrom historii, w której pojawiały się i przemijały całe pokolenia, dokładając cegiełki do wielkiej budowli, jaką dziś jest tucholski klub piłki nożnej. Piłka nożna w tucholskim klubie to długi okres umiejscowiony w dwóch epokach: komunizmu i czasu po jego upadku. Nie można historii tej piłki nożnej przedstawić bez odniesienia się do specyfiki dawnych czasów.
Celem tego materiału nie jest kurczowe i jedyne trzymanie się osi czasu, gdyż niemożliwe jest dokładne odtworzenie całej historii tucholskiego futbolu z oczywistych względów: zakresu czasowego, nieobecności wielu ludzi tworzących te historię, bazowanie jedynie na wspomnieniach i zdjęciach trzymanych w domowych archiwach. Pamięcią w odległe dekady sięgnęli i podzielili się wspomnieniami: Jerzy Sojka, Zdzisław Edwarczyk, Stanisław Bąk, Wojciech Kociński.
Pierwszy mecz piłki nożnej w Tucholi, który został udokumentowany w prasie, rozgrany został grubo ponad sto lat temu (rok 1910). Polska w tym czasie nie istniała na mapach Europy, co oczywiste - nie było też struktur klubowych jako takich. Jest to bardziej ciekawostka, niż fakt związany z klubem, jednak ta piłka w jakiejś zaczątkowej formie funkcjonowała.
Nasi rozmówcy podają jedno nazwisko człowieka, którego można nazwać ojcem piłkarskiej Tucholanki, ale zaznaczmy - jeszcze mocno ubiegłowiecznej. To Dariusz Paul w połowie lat 60. XX wieku był człowiekiem, który rozpalił ów ogień palący się do dziś. Najpierw, zanim powstał klub, zaraz po wojnie powołano do życia LZS, który miał swoje terenowe oddziały. Z tego narodził się MLKS Tucholanka Tuchola. Sama piłka nożna to założycielskie dzieło wspomnianego człowieka.
- Każda sekcja była przypisana zakładowi, takie czasy - mówi Jerzy Sojka, wieloletni działacz tucholskiego klubu, wychowawca sportowej młodzieży. - Nas, piłkarzy, przypisano do Państwowego Ośrodka Maszynowego w Tucholi. Struktura wyglądała tak, że sekcja to związek LZS-u z POM-em.
Skrzyknięto drużynę, która chętnie zaczęła kopać futbolówkę. Oddzielną kwestią jest wygląd obiektu, na którym grano. Znacząco różnił się on do dzisiejszego tucholskiego OSiR-u. O tym niżej. Ówcześnie drużyna piłkarska to znaczna część załogi POM-u. Ze wspomnień wynika, że liczyła dwunaście osób. Bywało tak, że na treningi wychodzono o godzinie 10.30 - odchodzono od warsztatów i stanowisk pracy. Dzięki POM-owi przez pięć lat z rzędu organizowano wyjazdy na zgrupowania sportowe czterech drużyn. To był złoty okres istnienia sekcji. Nabory do sekcji piłkarskich to wyjścia do szkół, współpraca z nauczycielami, dostrzeganie uzdolnionych zawodników.
Pierwszym trenerem, który z tych młodych naówczas chłopaków stworzył podwaliny drużyny, był p. Maron (imienia rozmówcy nie udało się przypomnieć). Teamem młodzieżowym zajął się Leonard Chylewski. W 1969 roku trenerem dorosłych został Jerzy Sojka. Oprócz niego rolę pierwszych szkoleniowców pełnili m.in.: Czesław Główczewski, Zenon Zwoliński, Andrzej Siry, Janusz Nowacki, Henryk Zielinski, Wojciech Kociński, Zdzisław Edwarczyk, Robert Pielesiak, Patryk Kaszczyszyn, Dariusz Szulc, Grzegorz Ogiegło, Arkadiusz Gostomski. Poza kadrą trenerską wielu innych działaczy pełniło rolę dobrych duchów sekcji, jak choćby nieodżałowana Daniela Liegmann.
Zapamiętano jeden szczegół, który dziś zakrawa wręcz na coś niezwykłego, a na tamte czasy było czymś normalnym, a świadczącym o roli, jaką odgrywała drużyna. Otóż gospodarzem terenu, na którym trenowali tucholanie, był p. Knieć. Miał on specyficzne zadanie, a wykonywał je z całą sumiennością i dumą - czyścił buty piłkarskie zawodnikom.
Boisko (jeszcze nie stadion) znajdowało się tam, gdzie stoi obecnie hala sportowa. Istniało też dolne boisko (dziś ze sztuczną nawierzchnią). W latach 70. ubiegłego wieku zainstalowano oświetlenie i na tamte czasy stanowiło nie lada wydarzenie, gdyż w województwie bydgoskim Tuchola była jedną z pierwszych miejscowości, gdzie pojawiło się takie źródło światła z lampami sodowymi. Nie dawały idealnego i równomiernego światła, ale tamtych czasach powodowały dumę.
Na boisku nie od razu była trawa, a tzw. klepisko, gdzie ochoczo grano w piłkę, ale w dżdżyste dni zawsze nadchodził czas na dłuższą przerwę w grze. Na boisku robiła się tak błotna breja, że musiał wjeżdżać maluch i równać to wszystko, ściągając wierzchnią warstwę błota, by doprowadzić powierzchnię do stany użytkowania. Uważano to za normalną kosmetykę obiektu i nikt tu nie narzekał.
Rozbudowa obiektu nastąpiła później. W związku z tym, że w PRL-u rozgrywano na przemian ogólnopolskie turnieje - Puchar Michałowicza albo Ogólnopolską Spartakiadę Młodzieży - powstały wkrótce trawiasta powierzchnia i na końcu trybuny.
- Pamiętam, że potężną frekwencję z meczów, tłum kibiców siedzący na skarpie po przeciwległej stornie stadionu, zanim jeszcze powstały trybuny, był widokiem nie do zapomnienia - osądził Zdzisław Edwarczyk. - Mam na myśli choćby jeden z meczów z Chojniczanką, gdy zabrakło biletów. Wówczas trenerem był Czesław Główczewski.
Tucholski obiekt piłkarski był miejscem rozgrywania wielu ważnych meczów międzynarodowych, jak np. spotkanie m.in. eliminacji mistrzostw Europy U19, również innych kategorii wiekowych tak kobiet, jak mężczyzn. Na tucholskim stadionie grali też tacy słynni później piłkarze, jak Zbigniew Boniek (reprezentacja okręgu bydgoskiego juniorów) czy Janusz Kupcewicz (strzelił dwa gole w meczu z reprezentacją Polski północnej juniorów; na bramce stał tucholanin Stanisław Gierszewski).
Sześćdziesiąt lat sekcji piłkarskiej to tysiące meczów i treningów, wspomnień sytuacji, które gdzieś są zachowane w pamięci, choć do nazwisk, dat i miejsc nie ma tutaj dokładności poza orientacyjnymi ustaleniami. W gąszczu wspomnień jedno z najwcześniejszych to dostarczenie sprzętu dla drużyny. Znalazły się tam m.in. buty piłkarskie, tyle że nie do pary. Wiele godzin zajęło ich dobieranie, by stanowiły odpowiedni zestaw dla każdego z grających.
Niedawno byli piłkarze Tucholanki spotkali się w jednej z tucholskich restauracji, by powspominać z sentymentem stare czasy. Wszystko w związku wielkim jubileuszem Tucholanki. Grupa 23 byłych sportowców - głównie z przełomu lat 70. i 80. XX wieku - okazała się zespołem ludzi pamiętających najlepsze swoje czasy i przede wszystkim mecze, których zapomnieć się nie da.
- Niestety dziesięciu z nas, z tamtych drużyn, odeszło do wieczności - mówi Stanisław Bąk, tucholski bramkarz grający przez dwanaście lat do 1983 roku. - Staraliśmy się przebyć długą drogą wspomnień - z ostatniego miejsca w klasie B do gry w okręgówce. To był potężny skok. Pamiętam, że naszym drugim bramkarzem był Zdzisław Truszkowski.
Często ówcześnie grano z Chojniczanką. W jednym z tych zapamiętanych pojedynków był mecz, w którym tucholanie prowadzili w ciągu dwudziestu minut 4:0. Później goście zaczęli odrabiać straty jeszcze w pierwszej połowie. Mecz zakończył się wygraną tucholan 4:3. Wówczas trener Sojka miał wypowiedzieć w przerwie pamiętne słowa: "Gracie tak, jakbyście chcieli ich przeprosić za to, że ośmieliliście się strzelić tak szybko tyle goli".
W latach 70. ubiegłego wieku juniorzy święcili triumfy w kilku rozgrywkach. Na pewno mógł być dumny ze swoich chłopaków Jerzy Sojka. Prowadząc tę drużynę, dwa razy w rzędu (1971-1972) trampkarze tucholanki zostali zwycięzcami Pucharu Polski na szczeblu OZPN-u Bydgoszcz. Poza tym zostali mistrzami województwa bydgoskiego w 1982 roku. Kolejne lata to także godne odnotowania osiągnięcia. W 1987 i rok później, gdy trenerem był Czesław Główczewski, chłopcy szczycili się tytułem wicemistrzów województwa. Aż pięć razy mistrzami województwa kujawsko - pomorskiego zostawali piłkarze Arkadiusza Gostomskiego.
Wicemistrzami Polski w Pucharze Michałowicza zostali w roku 1984 Mariusz Mieczkowski i Sławomir Suchomski (ten ostatni pozostaje piłkarzem Tucholanki, który osiągnął indywidualnie najwięcej, grając w czołowych klubach polskiej ekstraklasy). Wojciech Kociński - obecny dyrektor tucholskiego OSiR-u - powtórzył ten sukces pięć lat później - w kategorii do lat 15. Przykład przyszedł z góry - także syniowie Wojciecha - Michał i Mateusz Kocińscy byli brązowymi medalistami do lat 12 w Pucharze Leszka Jezierskiego.
Dzisiaj Tucholanka to młody, prężny zespół wprowadzony do ligi okręgowej i szkolony przez Arkadiusza Gostomskiego. Awans sprawił, że stolica Borów przeżywa renesans zainteresowania piłką nożną, bo frekwencja kibiców na meczach jest wysoka, a może być jeszcze wyższa. Wielkim świętem był sam awans i bezpośrednia walka o niego. Poza pierwszą drużyną funkcjonuje jeszcze aż szesnaście drużyn młodzieżowych. Nie ma teraźniejszości bez przeszłości i to należy pamiętać.
Życzyć sekcji piłkarskiej stu lat, skoro już stuknęła jej sześćdziesiątka, byłoby - mówiąc z przymrużeniem oka - małym niedopowiedzeniem. Przed drużynami Tucholanki kolejne lata gry i pisanie klubowej historii. Oby spełniły się tucholskiej sekcji słowa znanej piosenki o przyjaciołach z boiska, którzy "niejeden mecz już wygrali, niejeden przegrać zdążyli", ale zbyli dla siebie przyjaciółmi i wciąż żyją wspomnieniami - coraz bardziej mglistymi, ale wciąż obecnymi.
Dziękuję rozmówcom za to, że bardzo wytężyli swoją pamięć i jednocześnie przeprosić tych, których nazwisk nie udało się zmieścić w tekście. W tak długiej i bogatej historii klubu to po prostu niemożliwe.

Pierwszy wyjazd za granice drużyny Tucholanki. Rok 1974.

Od lewej: Stanisław Bąk, trener kadry narodowej Ryszard Kulesza i Zdzisław Truszkowski. Szkoleniowiec Polaków przebywał w Borach i zgodził się na trening pokazowy.

Trener kadry Polski Ryszard Kulesza (piąty z lewej, górny rząd) z ówczesnym zespołem Tucholanki. Wczesne lata 80. XX wieku.

Zespół w latach 70-tych.

Tucholanka z Ryszardem Kuleszą - trenerem kadry Polski. Z prawej Jerzy Sojka.

Juniorzy Tucholanki - mistrzowie okręgu z 1983 roku! Trenerem był Jerzy Sojka. Z materiałów prasowych wynika, że w składzie byli: Mariusz Mieczkowski, Zbigniew Petruszyński, Marek Laskowski, Jarosław Piotrowski, Marian Litkowski, Sławomir Suchomski (dokładnie ten sam Suchomski, który występował później w ekstraklasie), Adam Szmelter, Rafał Paul, Jarosław Wróblewski, Adam Ćwikła, Tadeusz Lorbiecki, Leszek Ott, Jarosław Mikulski. Kierownikiem drużyny był Zbigniew Grzegorz.

Reprezentacja armii Tanzanii odbywała piłkarskie tournee po Polsce na zaproszenie Legii Warszawa. Egzotyczny zespół trafił także w Bory - do Okonin Nadjeziornych. Rok prawdopodobnie 1980.


Lata 90, w składzie m.in. Andrzej Grzempa, Henryk Zieliński, Krzysztof Baran czy Wojciech Kociński.

Tucholanka w lidze okręgowej. W górnym rzędzie drugi z lewej trener Janusz Nowacki.


Ostatni awans Tucholanki do klasy okręgowej. Fot. Piotr Paterski

Gala jubileuszowa Tucholanki odbyła się w grudniu. Sławomir Suchomski otrzymał tytuł "piłkarza 80-lecia" klubu. Zawodnik ma w dorobku grę w zespołach ekstraklasowych. Na zdjęciu za Suchomskim m.in. bardzo ważne postaci dla sekcji piłraskiej: Janusz Nowacki, Henryk Zieliński czy - wymieniany zawsze w pierwszym szeregu - Dariusz Paul. Fot. Piotr Paterski
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz