W rozmowie z naszą redakcją mieszkańcy podkreślali, że: „jezioro raz jest czyste, a raz brudne”, „z jeziora czuć smród szamba”, jezioro jest „zasilane przez 25 lat odpływem oczyszczonych wód z gminnej oczyszczalni ścieków oraz kanalizacją deszczową ze znacznej części obszaru gminy”. Fot. nadesłane
Do jakiego organu powinni zgłosić się mieszkańcy sołectwa Minikowo, jeśli zależy im na przebadaniu jeziora? Co w tej kwestii może zrobić gmina? O szczegóły dopytujemy w Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska.
Wracamy do tematu jeziora w Minikowie. Mieszkańcy od ponad roku obserwują, że z wodą w zbiorniku dzieje się coś złego. W rozmowie z naszą redakcją wymieniali że: „jezioro raz jest czyste, a raz brudne”, „z jeziora czuć smród szamba”, jezioro jest „zasilane przez 25 lat odpływem oczyszczonych wód z gminnej oczyszczalni ścieków oraz kanalizacją deszczową ze znacznej części obszaru gminy”.
[ZT]24503[/ZT]
Co mogą zrobić mieszkańcy i gmina w sprawie jeziora?
Podczas realizacji pierwszego artykułu Urząd Gminy Lubiewo udostępnił naszej redakcji korespondencję z organami powiązanymi z wodami, ekologią i środowiskiem. Jedną z najbardziej szczegółowych odpowiedzi udzielił Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Bydgoszczy. Właśnie tam zwróciliśmy się po dalsze wyjaśnienia niektórych kwestii.
Dopytujemy o procedury, w wyniku których taki organ jak WIOŚ dokonuje sprawdzenia jakości wód. Małgorzata Witkowska podkreśla, że inspektorzy: „nie wykonują badań wody w akwenach, a organem, który prowadzi badania w ramach Państwowego Monitoringu Środowiska, według ściśle unormowanych przepisami zasad, jest Główny Inspektorat Ochrony Środowiska”. Z jego ramienia na terenie naszego województwa badania prowadzi Regionalny Wydział Monitoringu Środowiska.
Dopytujemy o procedury, w wyniku których taki organ jak WIOŚ dokonuje sprawdzenia jakości wód. Małgorzata Witkowska podkreśla, że inspektorzy: „nie wykonują badań wody w akwenach, a organem, który prowadzi badania w ramach Państwowego Monitoringu Środowiska, według ściśle unormowanych przepisami zasad, jest Główny Inspektorat Ochrony Środowiska”. Z jego ramienia na terenie naszego województwa badania prowadzi Regionalny Wydział Monitoringu Środowiska.
My nie badamy wody. Jeżeli zachodzi konieczność przeprowadzenia analiz laboratoryjnych, to zlecamy badania do laboratorium GIOŚ, ale dotyczy to przypadków mieszczących się w zakresie kompetencji WIOŚ, najczęściej w toku realizowanych kontroli. Co do zasady, obywatel może zwracać się do każdego organu i urzędu, jednak jeśli zakres takiego wniosku nie mieści się w kompetencji organu/urzędu, to zostanie przekazany zgodnie z właściwością. W razie stwierdzenia takiej potrzeby gmina, jak każdy inny podmiot lub osoba prywatna, może sama zlecić badania do laboratorium. Nic jej nie ogranicza, oprócz własnej woli i funduszy. Laboratorium, które wykonuje takie usługi, może mieć akredytowane lub nieakredytowane metody badań. Co do zasady, jeżeli wyniki mają być podstawą działań uregulowanych przepisami to badania powinny być akredytowane, wówczas trzeba właściwe laboratorium znaleźć. Jeżeli nie są one wymagane przez prawo, to akredytacja również nie jest wymagana. Jeżeli jest to badanie orientacyjne, to niema takiego obowiązku
– słyszymy od przedstawicielki WIOŚ-u.
Co wpływa na jakość wody w „zbiornikach śródpolnych”?
Kiedy w sprawach zanieczyszczeń jezior, ale też wód w innych zbiornikach i ciekach interweniuje Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska? Jak wygląda taka interwencja?
Inspekcja Ochrony Środowiska wykonuje kontrolę ochrony wód przed zanieczyszczeniami w ściśle wskazanym zakresie, wynikającym z treści art. 334 ust. 2i ust. 3 ustawy Prawo wodne, tj. przestrzeganie warunków ustalonych w decyzjach wydanych na podstawie ustawy lub warunków ustalonych w pozwoleniach zintegrowanych. Zakres takich kontroli to weryfikacja, czy dotrzymywane są warunki udzielonych pozwoleń (wodnoprawnych lub zintegrowanych), czyli m.in.sprawdzanie, czy nie są przekraczane dopuszczalne ilości pobranych wód, ilości i jakości odprowadzanych ścieków oraz wód opadowych i roztopowych.
Jeżeli obowiązuje pozwolenie, a my otrzymujemy zgłoszenie, że są odprowadzane ścieki niedostatecznie oczyszczone, to podejmujemy interwencję. Na ma jednej zasady co do tego, jak ona wygląda, bo każdy przypadek jest indywidualny, najczęściej przeprowadzane są oględziny w terenie i jeśli zgłoszenie się potwierdzi, rozpoczynamy kontrolę w podmiocie. Jej celem jest sprawdzenie, czy podmiot dotrzymuje warunki pozwolenia, w takim przypadku zazwyczaj zlecane są badania do laboratorium GIOŚ
– dodaje Witkowska.
Przedstawicielka Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska tłumaczy jednocześnie, że wpływ na jakość wody w zbiornikach śródpolnych, zwłaszcza o mniejszej powierzchni, może wywierać obieg materii w przyrodzie, jego użytkowanie czy spływy z pól.
Od organu do organu
Z dokumentacji, jaką otrzymaliśmy od wójt Joanny Jastak wiemy, że sprawa wody w Jeziorze Minikowskim ciągnie się od blisko roku. W tym czasie, jak czytamy w oficjalnych pismach, podejmowano próby znalezienia rozwiązania problemu.
Na początku marca do lubiewskiego urzędu wpłynęło pismo z Departamentu Monitoringu Środowiska w Regionalnym Wydziale Monitoringu Środowiska w Bydgoszczy z informacją, że: „Główny Inspektorat Ochrony Środowiska w ramach państwowego monitoringu środowiska realizuje badania jezior o powierzchni przekraczającej 50 ha”. Jezioro w Minikowie nie kwalifikuje się do objęcia badaniami, bo jego powierzchnia to 23 ha.
W lipcu na prośbę mieszkańców Minikowa i wójta sprawdzono, czy jezioro jest przepływowe. Rekonesans przeprowadziło Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie Zarząd Zlewni w Chojnicach. Z pisma, które otrzymaliśmy, wynika, że oględziny prowadzone w dniach 27.07-30.07 terenu jeziora oraz gruntów przyległych w ciągu rzeki Zamrzonki nie wykazały trudności w przepływie wody. Dokument uzupełniono m.in. o informację, że do zadań statutowych PGW WP ZZ Chojnice „nie należy prowadzenie badań jakości wody”. Następnie gm. Lubiewo zgłosiła się właśnie do WIOŚ-u.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz