Najpierw petycja, teraz zebranie mieszkańców wsi Słupy z udziałem właściciela nieruchomości (miejscowego dużego gospodarza), na której według planu powstać ma farma fotowoltaiczna potężnych rozmiarów. Mieszkańcy Słupów alarmują, że panele fotowoltaiczne będą wizualnie okalać zabudowania górnej części wioski (tzw. Słupy górne). – Chodzi tu o 400 tys. paneli – tłumaczy sołtyska Martyna Pipowska. DZIŚ – W PONIEDZIAŁEK 6 PAŹDZIERNIKA – OTRZYMALIŚMY OŚWIADCZENIE INWESTORA, FIRMY RAWICOM PV 31.
4 października w Słupach spotkała się grupa tutejszych mieszkańców, którzy protestują przeciwko planom budowy farmy fotowoltaicznej. Zebranie zainicjowała sołtyska Martyna Pipowska. Słupy od niedawna są osobnym sołectwem:
[ZT]23634[/ZT]
Sobotnie spotkanie nie jest pierwszym ruchem ze strony mieszkańców, którzy sprzeciwiają się potężnej, prywatnej inwestycji. Miesiąc wcześniej powstała petycja, która 3 września trafiła do Urzędu Miejskiego w Tucholi. Adresatami są burmistrz Tadeusz Kowalski i rada miejska. W petycji mieszkańcy żądają zaprzestania realizacji inwestycji polegającej na – cytujemy – budowie jednej lub kilku instalacji fotowoltaicznych o łącznej mocy 190 MW. Podpisanych pod nią było wówczas 46 osób.
Wśród argumentów zawartych w petycji jest m.in. negatywny wpływ na otoczenie i pogorszenie walorów krajobrazowych i przyrodniczych wsi Słupy, "które posiadają od lat swój charakter z zachowaniem tradycji wsi polskiej". Czytamy o "krajobrazie księżycowym" i planowanym ulokowaniu paneli w bliskim sąsiedztwie zabudowań w obrębie całej miejscowości. Mieszkańcy w petycji wyrażają niepokój o zdrowie: emisjami hałasu, wibracjami, wytwarzaniem pól elektromagnetycznych. Mieszkańcy alarmują, że w przypadku pożaru instalacji, ogień rozprzestrzeni się na domy, lasy i pola uprawne. Autorzy petycji twierdzą, że inwestycja wpłynie na wartość ich nieruchomości mieszkalnych i gruntowych. Obawiają się zniszczenia lokalnych dróg przez transport podczas budowy instalacji – dróg, które i tak pozostawiają wiele do życzenia. Ponadto autorzy petycji skarżą się na brak jakichkolwiek konsultacji społecznych. Żądają odstąpienia od planów lokalizacji farmy fotowoltaicznej w Słupach.
W sobotę podczas zebrania część argumentów została przytoczona, choć podczas godzinnej dyskusji przeważała kwestia umiejscowienia potężnej instalacji. Mieszkańcy wskazywali na pola okalające górną część Słupów. Komentują, że nie do pomyślenia jest ich potencjalna odległość od domów i bloków. W zebraniu uczestniczył właściciel działek, na których zewnętrzny inwestor chce wybudować instalację. To duży, miejscowy gospodarz Mariusz Chylewski, który znalazł się w ogniu pytań i oczekiwań. Chylewski na wstępie przyznał, że sytuacja jest dynamiczna. Według jego słów, inwestor bierze pod uwagę przesunięcie instalacji. Ta zapowiedź zebranych w ogóle nie satysfakcjonowała.
– Nie chcemy przesunięć instalacji. Chcemy, aby w ogóle odstąpiono od tej inwestycji w Słupach pod naszymi domami – ostro apelowali mieszkańcy. Planowany obiekt nazywali stosem plastiku, który przesłoni na kilka dekad tradycyjny, wiejski obraz. Zresztą wyrażali też obawy, co stanie się za 30 lat, gdy panele będą podlegać utylizacji. Mieli wątpliwość, kto miałby się tym zająć. Głośno zastanawiali się, czy firma będzie istnieć.
– Nie chodzi nam o to, co będzie za 30 lat. Połowa z nas pewnie nie będzie już żyć. Nas interesuje "tu i teraz" – mówiła jedna z mieszkanek Słupów. Ludzie długo i żywo dyskutowali z właścicielem ziemi. Za złe mieli mu, że nie konsultował z nimi decyzji o zgodzie na taką inwestycję we wsi. Właściciel przyznał, że mógł podejść wcześniej do rozmowy... Teraz jednak tłumaczył, że podpisał umowę z inwestorem. Gdy mieszkańcy, przyciskając go, nalegali, aby ją zerwał, przekonywał, że już nie może tego zrobić. Według jego słów tak drastyczny krok wiązałby się z ogromną karą finansową. Mariusz Chylewski wprost podał tu kwotę "3 milionów".
Mieszkańcy Słupów nie odpuszczali. Finałem rozmowy "pod dębem", czyli przy boisku i placu zabaw, były ustalenia, że musi odbyć się w najbliższym czasie kolejne spotkanie. Tym razem już w obecności samego inwestora. Sołtyska Martyna Pipowska przyznała nam, że firma zewnętrzna nie była informowana o sobotnim spotkaniu. Mariusz Chylewski zapewnił, że w ciągu najbliższych tygodni postara się o przyjazd inwestora. Mieszkańcy Słupów szli dalej i proponowali, żeby na tę okazję zaprosić burmistrza Tucholi i urzędników tucholskiego ratusza. Z dużą pewnością można założyć więc, że wkrótce sprawa farmy fotowoltaicznej doczeka się kolejnego spotkania.
[FOTORELACJA]4789[/FOTORELACJA]
Uzupełnijmy. Cytowana przez nas wyżej petycja doczekała się w międzyczasie odpowiedzi samego inwestora. "Tygodnik" jest w jej posiadaniu. Firma Rawicom PV 31. punkt po punkcie odnosi się do treści przedstawionej przez adresatów petycji. Ale jednocześnie nadmienia, że burmistrz Tucholi wydał już prawomocną, pozytywną decyzję środowiskową, potwierdzającą, że:
"planowane przedsięwzięcie przy zachowaniu nałożonych warunków nie spowoduje znaczącego negatywnego oddziaływania na środowisko ani krajobraz".
Inwestor w odpowiedzi wspomina że pozytywnie to przedsięwzięcie opiniowali już: regionalny dyrektor ochrony środowiska w Bydgoszczy, sanepid, Wody Polskie.
Firma odpowiada, że inwestycja nie naruszy obszaru Natura 2000, nie będzie na terenie parku krajobrazowego, choć ma z nim sąsiadować. Przypomina, że farma fotowoltaiczna nie jest traktowana jako zabudowa przemysłowa, a mieści się w zakresie odnawialnych źródeł energii. Inwestor twierdzi, że widoczność instalacji została oceniona jako lokalna i ograniczona. Uważa, że zostanie zachowany dominujący charakter krajobrazu rolniczego tłumacząc, że instalacja z paneli nie będzie wyższa niż istniejące zabudowania gospodarcze – "wysokość konstrukcji nie przekracza kilku metrów". Inwestor zapowiada strefy buforowe, nasadzenie zielni izolacyjnej i krzewy rodzimych gatunków. Jednocześnie przekonuje, że nie będzie wycinać drzew. W odpowiedzi na petycję firma pisze o braku oświetlenia stałego, aby eliminować zanieczyszczenie światłem.
A co z "krajobrazem księżycowym" wytykanym przez mieszkańców?
"Inwestor pragnie wskazać, że planowana inwestycja niewątpliwie wprowadzi nowy element w krajobraz, jednak nie sposób utożsamiać tej zmiany z "krajobrazem księżycowym".
Firma raz jeszcze w tym kontekście zwraca uwagę na pozytywną opinię RDOŚ i planowane liniowe nasadzenia o charakterze izolacyjnym i biocentrycznym przy projektowanym ogrodzeniu. To one, zdaniem inwestora, mają złagodzić oddziaływanie inwestycji na krajobraz i – cytujemy – "jednocześnie stworzyć korzystne warunki bytowe dla drobnej zwierzyny".
"(...) zamiana intensywnie użytkowanych gruntów rolnych na tereny z instalacjami fotowoltaicznymi – przy jednoczesnym wprowadzeniu nasadzeń rodzimych i utrzymaniu stref biologicznie czynnych – nie tylko minimalizuje potencjalne oddziaływanie, lecz także wzbogaca strukturę siedliskową i różnorodność biologiczną otoczenia"
– odpowiada inwestor.
Dodajmy, że firma, podpierając się oficjalnymi danymi, przekonuje, że pole magnetyczne i elektromagnetyczne generowane przez elementy instalacji są "wielokrotnie niższe" niż wartości dopuszczalne w miejscach dostępnych dla ludzi. Podobnie pisze o normach hałasu, które nie mają być przekraczane ani w dzień, ani w nocy. Inwestor – w kontekście obaw przed pożarem – zapowiada wykonanie instalacji zgodnej z obowiązującymi przepisami ochrony przeciwpożarowej, a następnie audyt i odbiór Państwowej Straży Pożarnej. Odnosząc się do spadku wartości działek, firma twierdzi, że w analizie rynku nieruchomości nie ma dowodów na to "aby obecność farm fotowoltaicznych prowadziła do radykalnych spadków cen działek czy domów". Ocenia natomiast, że inwestycje w odnawialne źródła energii to korzyści dla gminy w postaci podatku od nieruchomości.
Inwestor przekonuje też, że krótkotrwały transport odbywałby się tylko podczas budowy instalacji. Stan dróg musiałby być przez niego przywrócony do tego sprzed inwestycji.
Co istotne, inwestor zastrzega, że raport RDOŚ dotyczący inwestycji był udostępniony w Biuletynie Informacji Publicznej Gminy Tuchola i fizycznie w Urzędzie Miejskim w Tucholi. Można było do niego składać wnioski i uwagi.
"Cała procedura wypełnia wymogi tzw. szerokich konsultacji społecznych, dlatego twierdzenie o ich braku nie znajduje potwierdzenia w dokumentacji postępowania"
– pisze inwestor.
Rawicom PV 31 skontaktował się z "Tygodnikiem" w poniedziałek 6 października, już po zebraniu mieszkańców w Słupach. Firma przekazuje najświeższe oświadczenie, które cytujemy w całości.
Oświadczenie spółki RAWICOM PV 31 SP. Z O.O. z 6.10.2025:
Pomimo prawomocnej decyzji środowiskowej, potwierdzającej, że planowana w gminie Tuchola farma fotowoltaiczna nie spowoduje znaczącego negatywnego oddziaływania na środowisko ani krajobraz, nasz zespół przygotowuje korektę wniosku o ustalenie warunków zabudowy dla inwestycji zakładającą redukcję obszaru inwestycji w bezpośrednim sąsiedztwie zabudowy mieszkaniowej.
W ramach procedury oceny oddziaływania na środowisko zrealizowanej dla naszej inwestycji zostały przeprowadzone konsultacje społeczne zgodnie z wymogami prawnymi. Jednakże, w związku z zaistniałą sytuacją planujemy w najbliższych tygodniach dodatkowe spotkanie z mieszkańcami sołectwa Słupy, aby zaprezentować zmiany w obszarze inwestycji i rozwiać ewentualne wątpliwości.
Karol Chyliński
Prezes Zarządu Rawicom PV 31 Sp. z o.o.
1 0
Tosz to bydzie tero syf winkszy nisz jest.
Mieszkańcy powiatu Tucholskiego naprawdę żyją mentalnie w średniowieczu,może trzeba rozważyć budowę zamku i niech tam zamieszkają??
1 0
Coraz większa ciemnota, ale jeszcze większy powód do protestów to, że ktoś zarobi a ja nie, więc podłóżmy mu nogę żeby nie miał lepiej od nas. Brak słów na ludzką podłość !
0 0
pani Sołtys - młoda kobieta, a takie brednie ludziom opowiada wyglada to jakby chciała zaistniec. Taka farma to miliony w budziecie gminy. Te argumenty ludzi na poziomie jak na ludzi ze wsi…