Zamknij

Pryszczyca i choroba niebieskiego języka. Zagrożenie, kóre może generować duże straty ekonomiczne. Jak uchronić zwięrzęta?

Anna LipskaAnna Lipska 09:41, 04.03.2025 Aktualizacja: 09:55, 04.03.2025
Skomentuj Rozmawiamy z Dominiką Ścieburą, lekarką weterynarii z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Tucholi. Rozmawiamy z Dominiką Ścieburą, lekarką weterynarii z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Tucholi.

Polska nie jest już krajem wolnym od choroby niebieskiego języka, a tuż za naszą zachodnią granicą stwierdzono pryszczycę. Są to zagrożenia dla gospodarstw generujące przede wszystkim straty ekonomiczne. Jakie są drogi zakażenia w obu chorobach i jak powinna wyglądać ochrona zwierząt? Pytamy specjalistki.

O kolejnych zagrożeniach, z jakimi przyszło mierzyć się polskiemu rolnictwu, rozmawiamy z inspektorką weterynaryjną lek. wet. Dominiką Ścieburą z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Tucholi. Dociekamy, czy pryszczyca i choroba niebieskiego języka są realnym niebezpieczeństwem.

Każda choroba zakaźna stanowi bardzo duże niebezpieczeństwo ekonomiczne”

Jak czytamy na stronie internetowej Głównego Inspektoratu Weterynarii, choroba niebieskiego języka (Bluetongue) jest zakaźną chorobą przeżuwaczy, zarówno domowych, jak i dzikich. Zachorować bowiem na nią mogą: bydło, owce i kozy, ale także sarny, jelenie, łosie czy nawet afrykańskie antylopy, wielbłądy oraz słonie. Co warte podkreślenia, zwierzęta nie zarażają się bezpośrednio od siebie (drogą kropelkową), a jedynie poprzez owady kłująco-ssące z rzędu muchówek, rodzaju kuczmany oraz poprzez krew lub nasienie. Co za tym idzie, choroba nie przenosi się na inne gatunki zwierząt gospodarskich i domowych oraz na ludzi. Oznacza to, że mięso, mleko, skóry i wełna czy inne produkty pochodzące od przeżuwaczy nie stanowią zagrożenia dla ludzi.

Skupiamy się na bydle, które jest powszechnie hodowane w naszym powiecie. Zakaża się ono znacznie częściej niż owce, aczkolwiek choruje rzadko. Ponadto wymieniona choroba przebiega u bydła w łagodniejszej postaci niż u owiec. Po przechorowaniu bydło może stać się nosicielem, co prowadzi do zakażania kuczmanów i przenoszenia wirusa za ich pośrednictwem na zwierzęta zdrowe.

REKLAMA

Ze względu na długi okres wylęgania choroby niebieskiego języka, objawy kliniczne u bydła mogą nie być widoczne nawet do 60-80 dni po zakażeniu. Kiedy wystąpią, obserwuje się m.in.: gorączkę, ślinotok, zaczerwienienie i obrzęk błony śluzowej jamy ustnej, owrzodzenie opuszki zębowej i niekiedy końca języka, a także rodzenie zdeformowanych cieląt, przy czym deformacje dotyczą najczęściej głowy (na zakażenie najbardziej podatne są płody w okresie rozwoju mózgu).

W ramach monitorowania choroby niebieskiego języka na terytorium Polski, inspekcja weterynaryjna prowadzi badania kontrolne bydła, owiec i kóz – zgodnie z rozporządzeniem ministra rolnictwa i rozwoju wsi w sprawie określenia jednostek chorobowych, sposobu prowadzenia kontroli oraz zakresu badań kontrolnych zakażeń zwierząt. Próbki do badań pobierane są w miesiącach maj-czerwiec oraz październik-listopad.

Jak wystrzegać się przeniesienia zagrożenia do swojego gospodarstwa? Trzeba zadbać o to, aby zwierzęta miały jak najmniejszy kontakt z owadami. Głównymi zasadami ochrony są przede wszystkim: niekupowanie zwierząt pochodzących z niewiadomego źródła, kupno zwierząt wyłącznie ze świadectwami zdrowia czy zapewnianie okresowych wizyt lekarza weterynarii w gospodarstwie. Zwierzęta przed zachorowaniem można chronić poprzez szczepienie profilaktyczne. Leczenia jako takiego nie ma.

Jakie skutki niesie za sobą omawiana choroba?

Jak każda choroba zakaźna stanowi bardzo duże niebezpieczeństwo ekonomiczne 

– zwraca uwagę Dominika Ściebura.

W dalszym ciągu czekamy na ukazanie się rozporządzenia”

W 2024 roku potwierdzono w Polsce 7 ognisk tej choroby. Natomiast w 2025 roku stwierdzono ją do tej pory w 3 gospodarstwach. Z tego powodu wyznaczono niebieskie strefy. Według tego, co napisane jest na stronie wetgiw.gov.pl, niebieskie strefy są obszarami o promieniu 150 km, wytyczonymi wokół ogniska choroby.

Na mapie zamieszczonej na stronie WETGiW-u możemy na bieżąco śledzić obszary, które objęte są ograniczeniami. Na mapie powiat tucholski praktycznie w całości jest objęty niebieską strefą. Jedynie gmina Lubiewo pozostaje poza jej granicami. Jednak dotąd nie ukazało się rozporządzenie, w którym oficjalnie powiat tucholski byłby wymieniony jako obszar, na którym występuje choroba niebieskiego języka lub jest zagrożenie wystąpienia tej choroby. Dlatego przyjmujemy, że nasz powiat jest w białej strefie 

– wyjaśnia w rozmowie z „Tygodnikiem” lekarka weterynarii.

Inspektorka weterynaryjna wskazuje, że wciąż obowiązujące rozporządzenie łatwo można odszukać poprzez wpisanie w wyszukiwarkę frazy „rozporządzenie niebieski język”. Wyświetli się nam wtedy dokument z 19 grudnia 2024 r. w sprawie środków podejmowanych w związku z wystąpieniem choroby niebieskiego języka, który wyszczególnia tereny z chorobą niebieskiego języka lub tereny zagrożone jej wystąpieniem. Rozporządzenie uwzględnia ww. tereny z podziałem na województwa i powiaty.

Rozporządzenie z grudnia mówi o tym, że jeżeli rolnik chce zakupić bydło, przemieścić poza obszar niebieski, np. do nas, musi pamiętać o tym, że sprzedający zobowiązany jest na własny koszt wykonać badania w kierunku niebieskiego języka. Dopiero jeżeli te wyniki są ujemne, musi zgłosić się do powiatowego lekarza weterynarii właściwego dla miejsca, gdzie te zwierzęta są przetrzymywane i taki lekarz musi wydać zgodę na przemieszczenie. Powiatowy lekarz weterynarii w Tucholi musi zostać powiadomiony o przemieszczeniu zwierząt nie później niż na 24 godziny przed planowanym transportem 

– słyszymy.

Pryszczyca – czy możliwa jest ochrona hodowli przed zarażeniem?

Pryszczyca (Foot and mouth disease – FMD) jest zakaźną i zaraźliwą chorobą zwierząt parzystokopytnych domowych oraz dzikich. Na zakażenie najbardziej wrażliwe jest bydło, następnie świnie, owce i kozy. Chorobę wywołuje wirus, który wydalany jest przez zakażone zwierzę na około 4 dni przed wystąpieniem u niego objawów chorobowych. Przeżuwacze mogą być nosicielami wirusa nawet do trzech lat. Ostatni przypadek FMD w Polsce stwierdzono w 1971 roku. Polska jest uznana za kraj urzędowo wolny od tej choroby przez Światową Organizację ds. Zdrowia Zwierząt (OIE). Jednak na początku stycznia potwierdzono ognisko pryszczycy w miejscowości Hoppegarten w Brandenburgii (Niemcy), około 70 km od granicy z Polską.

Wirus pryszczycy ze względu na to, że przenosi się przez bezpośredni kontakt ze zwierzętami, jest dużo groźniejszy niż wirus niebieskiego języka, bo może rozprzestrzenić się: drogą kropelkową, za pośrednictwem mięsa i produktów mięsnych, mleka, przetworów, nasienia, skór, wełny, paszy, sprzętów czy środków transportu. Chorobę można po prostu zawlec na teren, gdzie ona nie występowała 

– przestrzega Ściebura.

Wektorami wirusa mogą być również: człowiek, ptaki, owady i gryzonie. Zdaniem naszej rozmówczyni bioasekuracja jest najważniejszym aspektem ochrony i zminimalizowania wystąpienia choroby.

Objawami zakażenia u zwierząt są m.in. pęcherzyki i pęcherze występujące w: jamie gębowej, na wargach, języku, w okolicy otworów nosowych oraz na wymieniu, strzykach, w szparze międzyracicowej i na koronkach racic. Po ich pęknięciu: nadżerki oraz temperatura ciała podwyższona o 1,5-2,5 stopnia, apatia, obfite ślinienie, kulawizna jednocześnie na wiele kończyn czy sztywny chód. Choroba wiąże się z niewielką śmiertelnością zwierząt dorosłych, ale zwierzęta młode (cielęta, prosięta, jagnięta) są bardzo wrażliwe i często padają z powodu zapalenia mięśnia sercowego bez innych oznak choroby.

REKLAMA

Stwierdzenie choroby wiąże się z wybiciem pogłowia zwierząt

Pryszczyca jest groźną wirusową chorobą, która szybko się rozprzestrzenia. W Polsce i Unii Europejskiej zgodnie z wytycznymi WOAH pryszczyca jest chorobą objętą obowiązkiem zwalczania. W ogniskach choroby wdrażane są standardowe procedury, takie jak w przypadku innych chorób zwalczanych z urzędu: likwidacja i utylizacja zwierząt, utylizacja ściółki, paszy i nawozów naturalnych, a także mycie i dezynfekcja obiektów i elementów wyposażenia 

– słyszymy od inspektorki weterynaryjnej.

Chorobą mogą zarazić się również ludzie. Objawy obejmują zmiany pęcherzykowe na błonach śluzowych jamy ustnej, na skórze dłoni/stopach, ale także gorączkę, ból gardła, bóle głowy. Przebieg choroby jest łagodny i kończy się wyzdrowieniem w ciągu 1-2 tygodni. Choroba nie stanowi większego zagrożenia dla ludzi. Jak czytamy na stronie wetgiw.gov.pl, ludzie zarażają się w wyniku bezpośredniego kontaktu z chorym zwierzęciem, jak również spożywając mięso, mleko i niepasteryzowane przetwory mleczne pochodzące od zakażonego zwierzęcia.

Czy możemy mówić o realnym zagrożeniu dla polskiego rolnictwa w związku z wystąpieniem choroby tuż za granicą Polski?

Sytuacja epidemiologiczna jest stabilna, a ryzyko zawleczenia choroby z Niemiec jest coraz niższe. Aktualnie posługuję się komunikatem głównego lekarza weterynarii z 14 lutego tego roku. Do dziś [24 lutego – przyp. redakcji] miały być prowadzone kontrole na granicy, natomiast ze względu na poruszenie wśród rolników ich czas został przedłużony 

– dodaje lekarka weterynarii.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%