Muzeum Borów Tucholskich w przeddzień uroczystości Matki Boskiej Zielnej zaprosiło do wspólnego świętowania i biesiadowania, która miało też na celu przybliżenie tradycji i obrzędu związanych ze wspomnianym świętem. Było więc układanie bukietów do poświęcenia i młócenie zboża, a także opowieści o tym, jak kiedyś wyglądały żniwa.
Uczestników środowego (14.08) wydarzenia, które odbyło się pod nazwą „Kto śpiewa, ten dwa razy się modli” Matki Boskiej Zielnej u Borowiaków, powitała dyrektorka Muzeum Borów Tucholskich.
Spotykamy się w przeddzień tej uroczystości po to, by przypomnieć, a młodszym Borowiakom przybliżyć ten obrzęd. W kościołach tego dnia święci się: zioła, kwiaty, snopy dożynkowe. W pobożności ludowej to święto Matki Bożej Zielnej lub Korzennej. Święcenie ziół ma podkreślać, że człowiekowi potrzebna jest ozdrowieńcza moc natury. Człowiek powinien być doskonały, zbawiony i zdrowy, czego uosobieniem jest Maryja
– mówiła Wioletta Chabowska.
Na dziedzińcu roznosił się zapach zbóż, ziół i kwiatów. Do układania z nich bukietów zachęcała Lucyna Zdanowska z MBT, przypominając zarazem, że już poświęcone powinny trafić za obraz lub inne ważne miejsce w domu. Pomocą w komponowaniu bukietów służyła Agnieszka Nowakowska. Ona też przygotowywała wieniec w formie korony, który następnego dnia miał zostać poświęcony w Parafii pw. Bożego Ciała w Tucholi.
Pierwszy kłos ścinał żonaty mężczyzna
O tym jak niegdyś wyglądały żniwa opowiadała Maria Ollick. Jak była dobra pogoda, to żniwa rozpoczynało się po święcie Matki Boskiej Szkaplerznej, które przypada 16 lipca.
Żniw nie zaczynało się nigdy w piątek, tylko w dni poświęcone Matce Boskiej, a więc w sobotę lub środę. Najlepiej, jeśli pierwszy kłos na polu ścinał mężczyzna żonaty, który miał bardzo dużo dzieci albo najstarszy z rodu. Pierwsze żeńce kładło się na krzyż, żeby przegonić demony i żeby w żniwa się szczęściło
– informowała regionalistka.
Zanim jednak żeńcy poszli na pole musieli się do tego przygotować. W przypadku mężczyzn polegało to na wzięciu kąpieli w jeziorze albo rzece, założeniu czystej bielizny, białej koszuli, kapelusza i długich skórzanych butów. Kobiety z kolei zakładały stroje, w których chciały zaprezentować się chłopakom, którzy przyjdą do pomocy na polach.
Idąc na pole tworzyli procesje ze śpiewem. Zazwyczaj był to utwór „Kto się w opiekę”. Po drodze zatrzymywali się na modlitwę przy przydrożnych kapliczkach
– opowiadała zebranym Maria Ollick.
Polnica, młócka i coś na wzmocnienie
Zarówno w Borach, na Kaszubach i Kociewiu przy ścinaniu zboża zostawiono tzw. pępek, gdzie według wierzeń mieszkała Polnica – młoda dziewczyna, która miała za zadanie budzić żniwiarzy, którzy w południe udali się na odpoczynek na pole czy łąkę obok. Kolejna z ciekawostek przytoczona przez rozmiłowaną w historii dotyczyła już zwożenia zboża do stodoły. Otóż jak informowała Maria Ollick, wóz przed wjazdem do stodoły nie mógł się zatrzymać ani na chwilę, żeby nie zamieszkały w niej jakieś demony czy strachy. O to, żeby drzwi czy brama były otwarte na czas dbała gospodyni. Ona też wymiatała wcześniej stodołę gałązkami brzozowymi, zerwanymi w Noc Świętojańską.
O żniwach, na przykładzie własnego domu rodzinnego, równie ciekawie mówiła Anna Przytarska z Kęsowa.
W trakcie wydarzenia poświęconego świętu Matki Boskiej Zielnej można było zobaczyć jak wyglądało młócenie zboża cepem, a potem jego przesiewanie. Co odważniejsi spróbowali swoich sił przy młócce. Radą i instruktażem służył Jerzy Ollick. Na wszystkich czekał chleb ze smalcem i ogórkiem kiszonym, napój żniwny (miętowo-malinowy) lub kawa. O ucztę duchową zadbał Tomasz Kotowski, który przygotował na ten wieczór recital muzyczny „Z gitarą dla Niepokalanej”.
Relacja z wydarzenia ukaże się także w przyszłotygodniowym wydaniu „Tygodnika”.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz