Zamknij

Co czeka Tucholankę wiosną? Trener patrzy z optymizmem, ale na razie... "Wyniki na pewno nie są zadowalające"

18:00, 24.01.2021 Aktualizacja: 18:12, 24.01.2021
Skomentuj

Seniorzy Tucholanki, przed rewanżową rundą wiosenną, zajmują fatalne - 13. miejsce w ligowej tabeli swojej grupy A-klasy. Choć zanotowali trzy zwycięstwa, to na murawie wywalczyli tylko dwa z nich, bo jedno przyszło za sprawą walkowera. Co do powiedzenia po takiej jesieni ma trener Grzegorz Ogiegło? 

Za Tucholanką najsłabsza runda od sezonu 2011/12, gdy to tucholanie spadali z klasy okręgowej.  Postawę w niektórych meczach można niestety określić mianem kiepskiej maskarady, a wyniki na pewno urągały miejskiemu klubowi. Jednak przy jeszcze słabszej punktowej dyspozycji rywali, kibice nie doczekają się derbów Tucholi w B-klasie w następnym sezonie po ewentualnym spadku.

Świeża krew - czyli plusy rundy

Na pewno plusem (i to ogromnym) jest liczba młodych piłkarzy wprowadzanych do zespołu. Czy to z przymusu, czy nie, fakt jest taki, że młodzież gra i pokazuje się w Tucholance.  Warto też zauważyć, że zawodnicy stale się rozwijają i po fatalnym początku rundy, końcówka była już delikatnie lepsza. Chociaż nadal brakowało serii zwycięstw, to mecz z Piaskami Bydgoszcz był pod tym względem wyjątkowy i pokazał, jaki potencjał drzemie w zespole z Tucholi.

Kolejny plus to gra obronna. Tucholanie stracili do tej pory jedynie 22 bramki i pod względem gry obronnej zajmują 5 miejsce w lidze. Świetną postawą wykazywał się nie tylko blok obronny, ale i bramkarz Wiktor Kęsik, który godnie zastąpił dotychczasowego, poważnie kontuzjowanego golkipera Piotra Wojciechowskiego.

Ostatnim plusem jest wypromowanie zawodnika o dwa ligowe szczeble wyżej - Szymona Redy, o którego transferze pisaliśmy obszernie dwa tygodnie temu. Patrząc na miejsce, jakie zajmuje Tucholanka, jest to personalna niespodzianka. Nieczęsto zdarza się, by IV-ligowy zespół wypatrzył obrońcę w zespole A-klasowym i to takim, któremu się akurat nie wiedzie.

Rozczarowanie w tabeli - czyli minusy rundy

Nie ma co ukrywać, że względem Tucholanki ma się oczekiwania większe niż 13 miejsce. Średnia gra w ataku, można powiedzieć wręcz, że indolencja strzelecka jest największym mankamentem gry tucholan. W trakcie 14 spotkań miejscowi piłkarze strzelili jedynie 20 bramek, co daje im... przedostatnie miejsce pod tym względem wśród ligowych rywali. 

Wyniki to również kolejny kamyk do ogródka Tucholanki. Często w trakcie meczów zdarzały się momenty, w których Tucholanka przestawała grać. Dla przykładu, grając w przewadze z Rawysem CEO, niby dominowała, jednak absolutnie nie stwarzała realnego zagrożenia. W efekcie tego raciążanie sprytnie skontrowali swoich rywali i wygrali mecz. Spotkanie z Dobrczem? Dominacja, ale też dziwna czerwona kartka. Wówczas szybkie ataki dobrczan wystarczyły, by ci wywieźli komplet punktów. Tucholanie aktualnie mają ogromny problem z kreowaniem sobie szans strzeleckich. Jeśli już je stwarzają, to nie ma kto ich wykończyć. Tu warto przypomnieć zawody z Wisłą Gruczno, podczas których zawodnicy Grzegorza Ogiegły na początku drugiej połowy powinni zdobyć dwie bramki, a nie zdobyli nic i stracili kolejne cenne oczka. 

Pozycja Tucholanki jednoznacznie powinna być odbierana jako porażka. W końcu to najgorszy rezultat przynajmniej od 9 sezonów Wtedy Tucholanka spadała z klasy okręgowej, a więc z wyższego szczebla. Skala porównawcza staje się zatem mniej wiarygodna. Teraz punkt przewagi nad przedostatnim Dobrczem dla klubu z jedną z najlepszych infrastruktur w regionie jest co najmniej wstydliwy. Po rundzie jesiennej Tucholanka ma tyle samo oczek, co Cis Cekcyn, który ma np. ogromny problem z płytą boiska.  Najgorszym momentem tej rundy był bez wątpienia ciąg przegranych i remisów. Rozpoczął się on w 3. kolejce, a zakończył dopiero na trzynastej serii gier! Tucholanka odniosła jedynie 2 zwycięstwa na murawie, jeśli nie będziemy liczyć zwycięstwa dzięki walkowerowi. Szczęście Tucholanki w tym sezonie nazywa się... Tarpan Mrocza, czyli drużyna będąca czerwoną latarnią ligi, która już raczej może żegnać się z A-klasą. 

Rozmowa z trenerem Tucholanki - Grzegorzem Ogiegło

"Tygodnik Tucholski": Jak pan ocenia minioną rundę w waszym wykonaniu? Czy jest pan zadowolony z jej przebiegu?

Można na to spojrzeć w dwojaki sposób, bo podjęliśmy wcześniej, czyli latem decyzję, że będzie grała sama młodzież. Właściwie zdecydowaliśmy o tym w zimie 2020 roku przed rundą rewanżową. Młodzież miała się ogrywać na wiosnę, żeby na jesień już z większym doświadczeniem przystąpić do rozgrywek. Niestety pandemia spowodowała, że nie graliśmy, chociaż byliśmy w dobrej dyspozycji na przykład podczas ligi zimowej. Wiosna była przeznaczona na ogranie się i zebranie doświadczenia. Niestety stało się inaczej i tak naprawdę dopiero teraz mogliśmy wdrożyć ten plan. Wyniki na pewno nie są zadowalające, bo jesteśmy na 13 miejscu. Ja planowałem sobie, że zdobędziemy minimum te 20 punktów. Ale ciągle nam czegoś brakowało, chociaż było parę pozytywów. Jednak wciąż brakowało nam siły ataku i tego, co zawsze nas cechowało - strzelania bramek. Kiedyś, w poprzednim składzie mieliśmy bramkostrzelnych zawodników, ale jednocześnie traciliśmy też wiele bramek. Teraz znacznie osłabła siła ofensywy, co przełożyło się na wyniki. Natomiast, tak jak powiedziałem, parę meczów było bardzo dobrych. To rokuje na przyszłość. Przystąpimy do rundy wiosennej ze znacznie bogatszym doświadczeniem. Wiosna będzie lepsza.

Jakie spotkanie w waszym wykonaniu było więc najlepsze, a jakie najgorsze?

Było wiele zawirowań - w paru meczach nie uczestniczyłem, bo byłem na kwarantannie itd. Dwóch spotkań nie widziałem. Nasze najsłabsze zawody to te z Dobrczem u nas przegrane 1:3. Natomiast najlepsze mecze, jakie rozegraliśmy, to paradoksalnie te niezwycięskie. Pierwszy w Osiu, gdzie był remis 1:1, a drugi to podział punktów w Niemczu. To były mecze, które powinniśmy wygrać, ale zabrakło postawienia kropki nad i. Po tych pojedynkach nawet przeciwnicy gratulowali nam świetnej postawy młodzieży. Ośmiu, dziewięciu, a zdarzyło się nawet, że było ich dziesięciu na boisku. 

Kto był najlepszym piłkarzem Tucholanki w pierwszej rundzie?

Nie chciałbym nikogo wyróżniać, bo uważam, że cała ta grupa jest chętna do treningów. Wysoka frekwencja pokazuje, że młodzież jest zaangażowana. Pomimo tego, że te wyniki nie są na przyzwoitym poziomie, jakbyśmy tego oczekiwali. Oni też widzą drugą stronę medalu i mają świadomość, że trenując i grając, mogą zagrać w przyszłości na dużo wyższym poziomie, choćby jak Szymon Reda. Miał odejść latem, ale odchodzi od nas zimą. Na wyróżnienie zasługuje cała drużyna i wszyscy zawodnicy, także starsi, którzy motywują młodszych do pracy. Wszyscy zaliczyli występy w zespole seniorów, wszyscy grali, bo rotowaliśmy składem. Myślę, że to plus tej grupy i dlatego nie chciałbym dziś nikogo wyróżniać. 

Jakie ma pan plany na załatanie dziury w środku obrony po odejściu Szymona Redy? Nie ma co ukrywać, że to bolesna strata kluczowego zawodnika, który nie wystąpił tylko w jednym spotkaniu. Jego wpływ na grę był bardzo duży.

Od dłuższego czasu wiedziałem, że Szymon odejdzie. Były rozmowy z zawodnikiem z zewnątrz, który miał go zastąpić. Niestety sprawa jest nieaktualna, jak sądzę. Tutaj w zespole mamy przynajmniej dwóch zawodników na miejsce Szymona. Myślę, że spokojnie na tej pozycji może zagrać Bartek Wolszleger, Artur Deja czy Wojtek Szroeder, który zresztą grał razem z Szymonem na tej pozycji. Bartek czy Artur, ale w ostateczności nawet Łukasz Giłka, który jest bardzo wszechstronnym zawodnikiem. Jest też Bartek Grzeszczak, który też gra na tej pozycji.

Czego życzyć Tucholance na rundę rewanżową?

Tej młodzieży trzeba życzyć odwagi przed każdym meczem. Pozytywnego nastawienia pomimo tego, że w trakcie meczu są różne sytuacje. Młodość ma to do siebie, że jak przegrywamy, to głowy zawodników szybko są spuszczone. Chciałbym, aby przed każdym meczem ci zawodnicy wychodzili w pełni zmobilizowani i aby przez pełne 90 minut dawali z siebie wszystko. Mamy mnóstwo meczów kontrolnych i mam nadzieję, że zaczniemy dobrze. A poza tym życzmy sobie zdrowia i braku kontuzji. Moim osobistym celem jest to, żeby ta młodzież tak jak Szymon została gdzieś zauważona i mogła pójść wyżej. Jest kilku zawodników, którzy za rok lub dwa będą zasługiwać, żeby grać w wyższej klasie rozgrywkowej. Jednak brakuje im jeszcze ogrania, przede wszystkim doświadczenia.

(Michał Bełdzikowski, fot. (pp))

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

KibicKibic

0 0

Niestety ale następni chcą odejść

22:26, 29.01.2021
Odpowiedzi:0
Odpowiedz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu tygodnik.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

0%