Nad Jeziorem Cekcyńskim Wielkim w niedzielne popołudnie zrobiło się pomarańczowo, a to za sprawą barw klubowych Stowarzyszenia Morsy z Borów Tucholskich. Plaża akwenu w Cekcynie była doskonałym miejscem, by powitać w odpowiedniej, czyli chłodnej pogodzie, nowy czas częstego morsowania.
Kolor pomarańczowy kontrastował też z bielą śniegu, bo taki zapewnił bawiącym się morsom wójt gminy Cekcyn, za co otrzymał wielkie brawa. Mowa o pianie, którą wytworzyli wiadomym sobie sposobem fachowcy, czyli jednostka OSP Cekcyn. Główną atrakcją było jednak wspólne wejście do zimnej wody. Najważniejsze słowa prezeski stowarzyszenia: "Oficjalnie otwieram nowy sezon morsowania" był hasłem do skoku w lodowatą toń.
Zima zbliża się wielkimi krokami i większość ludzi na nią narzeka. Jest jednak grupa ludzi uzależnionych od zimna. O nałogu morsowania niżej, tymczasem niezwykły jak na tę porę roku ruch zapanował z niedzielę (26 października) nad cekcyńskim jeziorem. Pojawił się tam w pierwszej kolejności wóz strażacki OSP Cekcyn, zaraz za nim zabytkowy ciągnik Tadeusza Daleckiego, jednego z bysławskich morsów. Dowieziono wszystko, co miało służyć uświetnieniu ważnego wydarzenia wśród członków Stowarzyszenia Morsy z Borów Tucholskich, a było nim otwarcie sezonu 2025/2026. Na plaży pojawiły się: sauna, turbogrill (do ogrzania się), potężna plama piany, ponadto zwykły grill i nagłośnienie. Nie zabrakło także oznaczeń, ozdób, barw klubowych i banerów. Dzięki nim nie można było nie wiedzieć, co się tu dzieje.
Na otwarcie sezonu przybyli też goście: mała grupa ze Sławna, większa ze Świecia, ponadto na plaży kąpały się i bawiły morsy m.in. z: Tucholi, Gostycyna, Bydgoszczy, Bysławia. Nad jeziorem nie zabrakło też kibiców - zmarzluchów, którzy tylko uśmiechem reagowali na zachętę kąpieli od pławiących się w lodowatej wodzie morsów.
Zanim nastąpiło wejście do wody, przy mikrofonie pojawiły się trzy osoby. Wszystkich powitała prezeska stowarzyszenia, Hanna Pozorska, później zastąpił ją Jarosław Pozorski, a najwięcej czasu z mikrofonem w ręku spędziła Katarzyna Stosik - cekcynianka, która jest członkinią Stowarzyszenia Morsy z Borów Tucholskich.
Ciekawostką podzieliła się Katarzyna Stosik, podając niektóre wieści z internetu dotyczące morsowania. W sieci jest napisane, że najmłodszy chłopak w naszym kraju, który jest morsem, to sześciolatek. Jednak jest też dziewczynka, która dziś, jako jedenastolatka, ma już wiele lat bycia morsem. Mowa o Aleksandrze Szwarc z Lniana - to właśnie ona pierwszy raz weszła zimą do lodowatej wody jako...sześciolatka, więc warto by - wedle słów mówiącej o małej bohaterce - napisać do firmy Google, by zaktualizowała swoje dane i uwzględniła, że nie tylko sześcioletni chłopiec jest najmłodszym morsem w Polsce. Oczywiście tego dnia traktowano to z przymrużeniem oka. Tym razem Oli nie było nad jeziorem, za to wszystkiemu o córce przysłuchiwali się z uśmiechem jej rodzice.
W stronę kibiców padła też zachęta, by zaczęli morsować. Przy okazji nastąpiło wyznanie "morsoholika", czyli Jarosława Pozorskiego. Przyznał, że nie umie funkcjonować bez zanurzania się w lodowatej wodzie, a te słowa skwitowano, uogólniając, że stowarzyszenie z Bysławia to grupa ludzi uzależnionych. Usłyszano też ciekawe porównanie: skoro tak wielu ludzi potrafi kapryśnym latem wejść do Bałtyku, którego woda ma około 12 stopni, to czemu nie zrobić tego zimą, skoro woda jest tylko kilka stopni zimniejsza (zmierzono temperaturę tego dnia w cekcyńskim zbiorniku - zanotowano 8,5 stopnia).
Po wyjściu z wody morsy zrobiły, co nakazują zasady: ogrzały się w saunie, później ubrały, jak należy i dalszą część spędziły we własnym gronie, pląsając w takt skocznej muzyki, rozmawiając, snując plany i posilając się pysznościami - od chleba ze smalcem i ogórkiem, kiełbaski z grilla po rodzime "kuchy" do kawy. Dla tych, których rozpierała energia, pozostawała jeszcze "sucha" kąpiel w pianie. Chętnych na nią nie brakowało i nie tylko dzieci mamy tu na myśli. Szczególnym powodzeniem cieszył się tort dostarczony tradycyjnie przez Mirosława Pika z Wierzchucina. Jak wiadomo, woda wyciąga siły, więc przygotowane posiłki znikały w okamgnieniu.
Jarosław Pozorski na koniec przypomniał tylko, że jedno wejście do lodowatej wody to nie wszystko, bo to dopiero początek przygody dla debiutantów, a jej kontynuacja dla wprawionych morsów. Co za tym idzie? Fakt, że wedle pewnej mądrości nie wchodzi się dwa razy do tej samej wody, chyba że jest ona lodowata. W związku z tym nad Jeziorem Bysławskim w niedziele i środy będzie się odbywać morsowanie - odpowiednio w godzinach 14.00 i 18.00.
[FOTORELACJA]4869[/FOTORELACJA]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu tygodnik.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz