Andrzej Schmidt mimo dojrzałego wieku wciąż jest w formie. W gronie weteranów, jak zwyczajowo się określa wiek 50+, potrafi zagrać na najwyższym poziomie i dowodem tego był start tucholanina na mistrzostwach Polski w Lesznie. Bywał tam wiele razy, a teraz swój start w będzie w przyszłości wspominał z wielkim sentymentem. W Lesznie Andrzej Schmidt został wicemistrzem Polski 60+.
Gra sportowa to wymagająca sztuka - 120 rzutów do pełnych i zbieranych kręgli na czterech torach. Dla tych, którzy sportowe lata spędzili w superlidze, to nic nowego. Andrzej Schmidt stawił się w Lesznie jako weteran, a wyjechał z zawodów jak wicemistrz Polski. Tucholanin nie ukrywa, że smak medalu zdobytego w tym wieku jest szczególny. Szczególny, choć już znany, bo Andrzej Schmidt takich medali ma kilkanaście.
No torach Polonii 1912 Leszno od czwartku (29 maja) odbywają się Mistrzostwa Polski 50+/60+ w Kręglarstwie Klasycznym. Do Leszna udało się czterech Borowiaków, najlepsi wśród nich zaprezentował się Andrzej Schmidt - doświadczony zawodnik, szanowany trener młodzieży. Tucholanin wciąż może być groźnym rywalem dla innych, nieco może młodszych, ale mieszczących się w kategorii wiekowej.
- Do startu namówił mnie Edward Kuczkowski - mówi Andrzej Schmidt. - Za jego namową zapisałem się na te mistrzostwa i w sumie podziękuję koledze, bo ma swój udział w moim wicemistrzostwie. Przyznaję, że w towarzystwie swoich ludzi startuje się łatwiej, przyjemniej.
W Lesznie co prawda zwycięzca miał 565 punktów (kręgli), a Andrzej Schmidt 539, ale smaczek polega na czym innym, bo zawodnik z brązowym medalem strącił dokładnie tyle samo kręgli, co tucholanin. Dlaczego Borowiak stanął wyżej na podium?
- Miałem lepszy od rywala z trzeciego miejsca wynik w kręglach zbieranych - przyznaje wicemistrz kraju. - Mój sukces to przede wszystkim mocne kulanie do zbieranych i tylko trzy dziury w całych zawodach. Dziury, czyli nietrafione kręgle, które w sytuacji rzutów do zbieranych pozostały pojedyncze i nie pozostały trafione, bo kula przeszła obok.
Andrzej Schmidt jako swój najlepszy tor określa ten pierwszy, gdy potrafił się skupić i później pójść za ciosem. Borowiak przyznaje, że nie spodziewał się miejsca na podium. Wygrał faworyt - Marek Podyma (KS Start Gostyń), z kolei trzeci był Leszek Kowalski (KK Dziewiątka Wronki).
- To niezwykłe, że mając 74 lata, staję jeszcze na podium - podsumował Andrzej Schmidt. - Jak długo jeszcze będę startował, nie wiem, ale oby jak najdłużej. Coraz częściej jednak pojawia się myśl, że jeśli już przejść na sportową emeryturę - taką realną, to z przytupem takim, jak po zawodach w Lesznie.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz