Kilogramy liczone w setkach, z którymi daje sobie radę Jakub Pik, są imponujące. Sportowiec jest wzorowym uczniem trzeciej klasy Technikum TEB Edukacja w Bydgoszczy (średnia ocen z poprzedniej klasy - 5,57), z czego dumni są jego rodzice - państwo Monika i Marek Pikowie. Jakub ma też brata Macieja, który na razie jeszcze nie poszedł w ślady starszego brata, bo zdecydowanie bardziej lubi wędkarstwo.
- Jakiś czas temu wszedłem w temat kulturystyki i zafascynowała mnie ta forma aktywności - opowiada Jakub. - Postanowiłem trenować i pracować nad sobą. Zrobiłem rozeznanie w internecie; czytałem, szukałem, porównywałem, wziąłem pod uwagę plusy i ewentualne minusy. Coś we mnie dojrzało.
Ojciec Jakuba dodaje, że pierwsze, co zwróciło uwagę, to "wieczne pompowanie", czyli wykonywanie popularnych pompek jako wstępu do dalszego treningu. Wszystko to w kwietniu 2022 roku. Na swojego trenera Jakub Pik wybrał Jana Niźnikowskiego z Tomaszowa Mazowieckiego. Pierwszy występ na zawodach to start w bydgoskiej, międzyszkolnej rywalizacji (grudzień 2023). Zajął wówczas dziewiąte miejsce.
Jakub Pik postanowił wziąć udział w prestiżowych zawodach - Mistrzostwach Europy WPPL/PLTRAW 3X3 Series Jaworzno 2024. Wydarzenie było organizowane przez organizacje World Powerlifting Poland oraz Polską Ligę Trójboju RAW.
Jakub pojechał na Śląsk z najbliższymi oraz dziewczyną Amelką. Startował 13 września w piątek. Jak później mówił, jego sukces - brązowy medal - zaprzeczył przesądowi o pechowej trzynastce.
Jakub reprezentujący oficjalnie team Solitary Barbell startował w trzech konkurencjach: przysiadzie, wyciskaniu i martwym ciągu. Jego kategoria wiekową to przedział 17 - 19 lat, wagowa - poniżej 90 kg. Widowiskowa scena zawodów w Miejskim Centrum Kultury i Sportu w Jaworznie zrobiła wrażenie. Organizacja była wzorowa, a bliskość najważniejszych ludzie dodała Jakubowi sił, choć te na co dzień i tak już są potężne. Liczby mówią same za siebie, o czym niżej. W kategorii Jakuba startowało łącznie z nim jedenastu sportowców. Ich działaniom przyglądało się trzech sędziów.
Przysiad był pierwszym występem cekcynianina na zawodach. W każdej konkurencji były trzy próby, w których można było powiększać ciężar, jeśli udało się pomyślnie przejść pierwsze podejście.
- Tu zasada jest prosta: im więcej, tym lepiej - opowiada Jakub Pik. - Trzeba uważać na szczegóły, jak w tym przypadku. Ważny tu był na przykład kąt zgięcia kolan, a niezwykłe łatwo o błąd i dyskwalifikację. Prawidłowe wykonanie zadania sygnalizowały światła ustawione zaraz obok mnie.
W przypadku dokładania kilogramów do sztangi i pomyślnego przechodzenia kolejnych prób liczył się najlepszy wynik. Jakub zaczął od 185 kg, później było 192,5 i ostatecznie 200 kg.
Rewelacyjnie poszło wyciskanie leżąc. Trzy podejścia do konkurencji były płynnie przebiegającą czynnością pokonywania ciężaru od 110 kg, przez 117, 5 do 122,5. W martwym ciągu Jakub zaliczył wpadkę, ponieważ pierwsza próba była spalona.
- Zbyt giętki Gryf spowodował szarpnięcie całym ciałem do przodu. - opisuje drugi wicemistrz Europy. - Zaskoczyło mnie to, nie byłem w stanie tego przewidzieć. Wziąłem na to poprawkę i w kolejnych podejściach było już poprawnie, wszystko miałem pod kontrolą. Zakończyło się na 232,5 kg.
Ostatecznie Jakub Pik zdobył brązowy medal mistrzostw kontynentu w trójboju siłowym. Na najwyższym stopniu podium stanął Litwin Ricardas Petkevicius (Powerlifting Love Team). Srebrny medal zawisł na piersi Adama Szlagi (GKT Grodziski Klub Trójboju).
Jakub Pik, jak na swój wiek, sprawia wrażenie bardzo dojrzałego mentalnie człowieka. Trenuję często, co jest oczywiste, ale poza tym preferuje raczej ascetyczny tryb życia, co nie znaczy, że stroni od ludzi i zamyka się w sobie. Nie jest jednak typem dzisiejszego nastolatka kojarzonego ze światem mediów społecznościowych, komunikatorów, spędzania długiego czasu ze smartfonem w ręku. Jego samodyscyplina i konsekwencją już dały efekty, ale Jakub potrafi patrzeć dalekosiężnie. Uczy się w kierunku technika programisty. Zapytany o marzenia, o dziwo nie mówi o sportowych planach, tylko wymienia rodzinę, której głową kiedyś będzie. Aktywność ruchowa to w zasadzie rower, na którym kiedyś jeździł wyczynowo, ewentualnie siatkówka. Jakub nie ogląda sportu telewizji. Po prostu taka forma spędzania czasu go nie interesuje. Jakub wie, czego chcę od życia. Przede wszystkim możliwości spokojnego rozwijania się we wszystkim, co dla niego dobre i słuszne.
Aktualnie Kuba zwalnia tempo, ponieważ wkrótce, jeszcze w czasie niekonkretnie określonym, chce przejść na kolejny, długofalowy cykl treningowy. Ma to związek nie tylko z samym treningiem. Zbliża się koniec roku, więc naturalnie zmniejsza się obroty, dalej patrzy w przyszłość. Późną jesienią i na przedsionku zimy sportowiec trenuje cztery razy w tygodniu, jednak nie tak intensywnie. Nie są to już dłuższe spotkania ze sztangą i hantlami niż 2,5 godziny.
- 13 grudnia czekają mnie znów zawody międzyszkolne, w których już mam pewne doświadczenie, będzie to jednak bardziej rywalizacja for fun, jak to określam, niż poważne oczekiwania - mówi Jakub Pik. - Nastąpi doskonała okazja, by spotkać znajomych, podejść do ciężaru na luzie. Pamiętajmy, że jestem na roztrenowaniu, więc naturalnym rytmem podejdę do bydgoskiego startu.
Poważniejszym wyzwaniem będzie stert w Jaworznie - już w marcu. Zostało sporo czasu, by się do tego przygotować. Kuba nie zmienia kierunku patrzenia. Wciąż chce się rozwijać, ale jego najbliżsi są ważni z prostej przyczyny - idą najbardziej rodzinne ze świąt. Teraz tę więź sportowiec czuje najmocniej.
- Życzę wszystkim zdrowia i spokoju - kończy młody siłacz z Cekcynka. - Niech nam zdrowie służy i choć do świąt jeszcze ponad miesiąc, już teraz życzę ich jak najlepszych.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz