Zamknij

Boks i Kuba Gruszka: Wygrane cieszą, przegrane są ważną lekcją

21:16, 25.07.2024 Jarosław Kania, fot. zbiory prywatne zawodnika Aktualizacja: 21:26, 25.07.2024
Skomentuj Z lewej Jakub Gruszka. fot. FB zawodnika Z lewej Jakub Gruszka. fot. FB zawodnika

Jakub Gruszka, młody bokser z Jeleńcza będący zawodnikiem Skorpiona Szczecin wypłynął już na spokojną wodę po okresie wzmożonej pracy, startów i wyjazdów na obozy sportowe. Pięściarz w okresie wiosenno - letnim rzadko gościł w domu. Czas na odpoczynek, ale też nabranie sił do nowych startów i treningów.

Prawie u siebie w Wałbrzychu...

14-letni Jakub Gruszka mimo młodego wieku doświadczeniem obdzieliłby na pewno kilku dorosłych, ma też już swoje sukcesy na arenie ogólnopolskiej. Trenujący i uczący się w Szczecinie chłopak z Jeleńcza podsumował swój okres wiosenny aż do wakacji i jest o czym pisać czy mówić. Pod koniec kwietnia sportowiec wyjechał do Wałbrzycha (również startowała tam tucholanka Weronika Dudzik reprezentująca Start Grudziądz), by wziąć czynny udział w Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży Wałbrzych 2024. Kuba stoczył na Dolnym Śląsku cztery walki, które wygrał jednogłośnie na punkty. Startujący w kategorii wiekowej kadeta i wagowej 63 kg Kuba stanął do walki o złoto, jednak w finale nastąpił kryzys.

 - Szedłem dość sprawnie w poprzednich walkach i tym razem, w tej najważniejszej, dopadło mnie koszmarne zmęczenie, z którym nie umiałem sobie poradzić - przyznaje Jakub Gruszka. - Miałem plan, by boksować nieco zachowawczo na początek, z dystansem, by zachować moc i rozłożyć siły na wszystkie rundy, jednak nie udało się. Jeszcze w drugiej rundzie było całkiem poprawnie, ale rywal wygrał ostatecznie 4:1. Pozostały niedosyt i przekonanie, że sama wiara nie wystarczy. Nie mam sobie nic do zarzucenia, bo dałem z siebie maksimum sił.

Bokser przyznał, że z jednej strony czuje niedosyt, bo złoto było blisko; z drugiej strony uważa to doświadczenie za cenne, bo siła w ramionach nie jest niewyczerpana, choć mogłoby się wydawać inaczej. To spora lekcja pokory nakazująca podchodzić do walki chłodno, analitycznie i Kuba przyznaje, że choć ciągle się tego uczy, już są efekty. Tu działa prosta zasada: ktoś przegrywa, by ktoś mógł wygrać. Ponadto start w Wałbrzychu to pierwszy poważny i oficjalny sprawdzian w nowej kategorii wiekowej - kadeta. Dotąd Jakub startował jako młodzik. Początki, jak wszędzie, nie bywają spacerkiem.

W późniejszym czasie Jakub bywał na obozach i zgrupowaniach kadry. Najpierw była to obecność w Szczecinku, w szeregach reprezentacji województwa zachodniopomorskiego. Był to dość lekki obóz sportowy, gdzie treningi równoważyły się z odpoczynkiem. Pod koniec maja Jakub przebywał na międzyklubowym turnieju w Poznaniu. Tam w sparingu pokonał silnego zawodnika z Dzierżoniowa. Zawodnik z Jeleńcza sam przyznaje, że był wówczas u szczytu sił. Zaraz po występie w Wielkopolsce pięściarz pojechał do znanego sobie Giżycka, gdzie zazwyczaj są organizowane zgrupowania kadry narodowej. Nie inaczej było teraz. Było to przygotowanie przed zbliżającymi się mistrzostwami kontynentu.

...i na wyjeździe w Sarajewie

Najważniejsze wydarzenie w tym roku według Kuby miało miejsce w czerwcu. Wyżej wspomniane zgrupowanie kadry kadetów trwało długo, bo aż trzynaście dni. Z Mazur Jakub jechał od razu do stolicy na lotnisko, a stamtąd do Sarajewa na Mistrzostwa Europy Kadetów w Boksie. Nasz pięściarz został wysłany na tę ważną imprezę przez trenera kadry Dariusza Kochanowskiego. Był to drugi tak ważny start w karierze Jakuba, bo już raz brał udział w mistrzostwach starego kontynentu, wówczas w słoweńskim Mariborze.

 - Bez powodzenia zakończyłem start w tych mistrzostwach, bo trafiłem już w pierwszej, jak się okazało, ostatniej walce na silnego rywala; był to Włoch Giuseppe Cavallo - opowiada sportowiec. - Okazałem się słabszy od przeciwnika. Szybko musiałem zejść na ziemię, ale znów zyskałem tę samą naukę, lekcję sportowej pokory. Wciąż dojrzewam jako sportowiec.

Walka nie ułożyła się zupełnie Polakowi. Rywal, silniejszy, bardziej doświadczony i starszy o rok miał przewagę i nijak nie udało się tego wyeliminować z walki, zrównoważyć sił. Polak był liczony w pierwszej rundzie, podobnie było w kolejnej. Przygoda z mistrzostwami Europy zakończyła się dla Kuby na jednej walce, ale sam zawodnik jest w duchowej harmonii i chce iść dalej, bogatszy o kolejne doświadczenie.

 - Byłem w czerwcu tylko jeden dzień w domu - opowiada Jakub. - Teraz czas na odpoczynek, bo pobyt w domu, będzie wyhamowaniem po całym gorącym czasie. Czuję ciężar przepracowanych godzin, treningów, zgrupowań. Szkoła nie przysporzyła problemów, świadectwo już w ręku. Będę mógł cieszyć się obecności najbliższych i przyjaciółki Zuzi, wicemistrzyni Europy w boksie. W sierpniu czeka mnie kolejne zgrupowanie. Postaram się odpocząć z rodzicami nad polskim morzem. Na zdrowie też nie narzekam, choć życie mi nieco skomplikuje alergia na niektóre produkty spożywcze, bo miałem ostatnio testy alergologiczne. Nastąpią zmiany w diecie.

Kuba Gruszka twierdzi, że odpoczynek jest mu bardzo potrzebny. Wypocznie przede wszystkim psychicznie, wyciszy się, by znów w odpowiednim czasie dać z siebie wszystko i pracować na dalsze sukcesy.

Jakub Gruszka z lewej

Jakub Gruszka na drugim stopniu podium

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%