Maja Wiśniewska z gminy Gostycyn (Kamienica / wychowanka Myśliwca Gostycyn) ma powody do dumy. W turnieju międzypaństwowym zagrała w reprezentacji Polski. Mało tego - była kapitanem drużyny. Maja opowiada nam tę wyjątkową historię.
Maja Wiśniewska, czternastolatka z Kamienicy, skromna i zazwyczaj uśmiechnięta, gra od dłuższego czasu w UKS Tęcza Sportis SISU Bydgoszcz. Przygodę z piłką zaczynała w Myśliwcu Gostycyn z trenerami Jarosławem Kuligowskim i Bartoszem Kowalewskim. Można podsumować pewien okres w jej młodej, ale już bogatej karierze, a jest o czym mówić. Maja Wiśniewska występowała w Letniej Akademii Młodych Orłów, a dostała powołania do tej kadry dzięki obserwowania jej gry przez ludzi "z góry" łowiących talenty. W Wiosennej Akademii Młodych Orłów Maja znalazła się rok temu, a była to grupa uważana za czterdziestkę obiecujących dziewcząt w kraju.
Wkrótce nadszedł czas na powołanie do reprezentacji Polski PZPN U15. Nadszedł czas zgrupowań kadry, z których pierwsze miało miejsce w marcu zeszłego roku w Grodzisku Wielkopolskim. W czerwcu tego samego roku Maja wraz z Patrycją Gwizdałą z Tucholi reprezentowała nasze województwo w Ustroniu podczas Olimpiady Młodzieży. W końcu Maja przeżywała swoje wielkie chwile z orzełkiem na piersi. W sierpniu, po obozie kadry w Siedlcach, zagrała w dwumeczu z Czechami. Mecz za naszą południową granicą zakończył się remisem, natomiast w Dzierżoniowie wygrały Czeszki.
- Cieszyłam się, że mogłam grać w tak ważnych chwilach, które zapamiętam długo - przyznaje Maja Wiśniewska. - Spełniłam marzenie, a później przyszły kolejne mecze, gdzie dałam siebie wszystko. Podwójnie wtedy dotarło do mnie, że piłka nożna jest dla mnie czymś co uwielbiam i w czym znajduję spełnienie.
Kolejne sprawdziany z drużynami narodowymi
Jesienny turniej międzynarodowy na Litwie to kolejny aktywny udział Mai w meczach. Tu piłkarka z Borów została doceniona i wyróżniona, bo zaszczycono ją włożeniem na ramię opaski kapitana reprezentacji Polski. Z tym splendorem przyszły też drużynowe zwycięstwa gostycynianki. Polki pokonały gospodynie 3:1, wygrały też z Irlandią (7:0) i z Mołdawią 6:0. Miesiąc później Polki, a wśród nich Maja, dwa razy wysoko wygrały z Rumunkami (6:0 i 11:1).
Również na naszym, rodzimym podwórku Maja osiągała sukcesy. Zdobyła złoto klubowe w futsalowych mistrzostwach Polski, ponadto już w tym roku, w marcu, brała udział w krajowych mistrzostwach rozgrywek kobiet U15. Tu jednak piłkarka z koleżankami klubowymi zakończyła starty w tym wydarzeniu na ćwierćfinale.
W maju tego roku Maja Wiśniewska udała się na turniej zagraniczny z reprezentacją kraju U15. Borowiaczka zagrała w Portugalii z Hiszpanią i kadrą gospodyń. W przegranym spotkaniu 1:2 z Hiszpankami Maja znów wystąpiła z opaską kapitana na ramieniu. W konfrontacji z Portugalkami Polki okazały się lepsze i wygrały 3:1.
- Marzyłam, by wystąpić w meczu z mocną kadrą, gdzie naprawdę dowiem się czegoś więcej o sobie - wyznaje Maja. - Chciałam sama siebie sprawdzić, ile jestem warta; miałam taki cichy cel, by potem spojrzeć na siebie jakby z boku. Był to dla mnie najbardziej wymagający turniej i tego oczekiwałam. Hiszpania i Portugalia wiodą prym w piłce europejskiej. Poza tym była to dla mnie niepowtarzalna być może szansa pokazania swoich umiejętności w środowisku mocno oddalonym od domu.
fot. UKS TĘCZA Sportis SISU Bydgoszcz
Turniej - owszem, ale... marsz do nauki
Maja Wiśniewska przebywała z kadrą narodową w Portugalii w dniach 30 kwietnia - 8 maja. Dzień treningowy zaczynał się dość późno jak na turniej, bo od 9.00. Nie oznaczało to lekkiego dnia na luzie, bo każda godzina była przeznaczona na pracę albo... naukę przedmiotów szkolnych.
- Nie było taryfy ulgowej od szkoły i to może dziwić, bo jak można jechać na międzypaństwowy turniej i uczyć się tego, co w szkole? - Maja nie ukrywa zdziwienia, wspominając ten czas. - Mieliśmy dwie godziny na zamknięcie się w pokojach i czas zwykłego kucia szkolnego, ale myślę, że miało to dobre strony, szczególnie docenione po powrocie do kraju i pójściu na lekcje.
Były też godziny, w których ani nie trenowano, ani nie uczono się, ale np. oglądano mecz naszej kadry U17. Były także warsztaty z psychologii sportu, można było skorzystać z odnowy biologicznej. Z kolei w dniu meczowym zawsze wyczuwalne było lekkie napięcie, ale wszystko toczyło się w uporządkowany i zaplanowany sposób. Po śniadaniu lekki jogging dla odprężenia. Odpowiednio wcześniej stawiano się na stadionie.
- Zagrałam całe dwa mecze, wychodząc na boisko w pierwszej jedenastce z szóstką na plecach - opowiada piłkarka. - Swoją grę oceniam jako dość zadowalającą, choć oczywiście zdarzały się potknięcia i zawsze można by znaleźć coś do poprawy. Trudniejszy mecz to na pewno ten z Hiszpanią - w deszczu. Z kolei podczas spotkania z Portugalkami z nieba lał się żar.
Maja po powrocie do kraju musiała zejść na ziemię i wrócić do siedzenia w szkolnej ławce. Jej szkoła to XI Liceum Ogólnokształcące Mistrzostwa Sportowego w Bydgoszczy (nastolatka poszła rok wcześniej do szkoły)
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz