Po 37 latach pracy Mariola Pawelska przeszła na emeryturę. - Absolwenci nie odwracają się na ulicy, mówią "dzień dobry", czasem przystaną, aby chwilę porozmawiać. Poradzili sobie w życiu. To z nich jestem najbardziej dumna - mówi była dyrektor Szkoły Podstawowej W Śliwicach. Poniżej publikujemy cały artykuł, który ukazał się w "Tygodniku Tucholskim" 17 lutego.
Gimnazjum w Śliwicach to szkoła, z którą Mariola Pawelska kojarzona jest najbardziej - pracowała tam 18 lat, a od 2005 roku była dyrektorem placówki. Kierowała nią aż do samego końca, gdy w życie weszła reforma edukacji, zgodnie z którą wprowadzono proces wygaszania gimnazjów. Rozpoczął się on w 2017 roku i właśnie wtedy Mariola Pawelska została dyrektorem śliwickiej, ośmioklasowej podstawówki. W styczniu tego roku podjęła decyzję o przejściu na emeryturę. Dziś obowiązki dyrektora Szkoły Podstawowej im. Ks. Prałata Erharda Staniszewskiego w Śliwicach pełni Danuta Zaremba.
Choć pani Mariola jest powszechnie znana z pracy w śliwickich placówkach, swoje pierwsze, nauczycielskie kroki stawiała w sąsiednim Lińsku. 1 września 1984 roku, z pierwszym dzwonkiem obwieszczającym start nowego roku szkolnego, podjęła pracę w tamtejszej szkole podstawowej. Wcześniej sama zasiadała tam w szkolnej ławce. Gdy ukończyła studia w kierunku zootechniki, wróciła w szkolne mury już jako nauczycielka. To tutaj rozpoczęła swoją ścieżkę zawodową, którą konsekwentnie kroczy od 37 lat. W Lińsku prowadziła lekcje biologii i chemii, dodatkowo miała też zajęcia z maluchami z zerówki. Gdy w 1992 roku zwolniło się stanowisko nauczyciela w Szkole Podstawowej w Śliwicach, postanowiła spróbować tam swoich sił. Dyrektorką placówki była jej wychowawczyni z czasów szkoły podstawowej - Maria Krajna. Mariola Pawelska wspomina, że została ciepło przyjęta przez grono pedagogiczne. Dzięki ciągłemu dokształcaniu, studiom podyplomowym i kursom, mogła prowadzić już nie tylko lekcje biologii i chemii, ale także geografii, jednak to właśnie biologia do dziś jest jej "konikiem". Naucza jej wciąż w śliwickiej podstawówce i mimo przejścia na emeryturę, nie opuści jej murów do końca tego roku szkolnego. Od 2006 roku prowadzi również szkołę zawodową, obecnie szkołę branżową I stopnia dla młodocianych pracowników i pozostaje jej dyrektorem.
Duma z absolwentów
Biorąc pod uwagę tak długi staż pracy, ale i współtworzenie "od zera" wielu placówek (Szkoły Branżowej w Śliwicach, gimnazjum, ośmioklasowej szkoły podstawowej po reformie i liceum uzupełniającego dla dorosłych, które powstało we współpracy z Tucholskim Centrum Edukacji Zawodowej w Tucholi), z pewnością jest wiele rzeczy, z których Mariola Pawelska może być dumna. Z czego najbardziej?
- Z absolwentów - odpowiada bez wahania. - Nie odwracają się na ulicy, mówią "dzień dobry", czasem przystaną, aby chwilę porozmawiać. Poradzili sobie w życiu. To z nich jestem najbardziej dumna. Myślę, że my jako grono pedagogiczne mieliśmy wpływ na to, co udało im się osiągnąć. Każdy człowiek jest inny i niektórzy z naszych absolwentów mieli "pod górkę" w szkole. Mimo to nadal darzymy się szacunkiem. Myślę też, że moja rodzina zawsze doceniała to, że potrafiłam wypełniać obowiązki służbowe, a jednocześnie spędzać czas ze swoimi dziećmi. Choć pewnie mogłam spędzać go więcej... Myślę, że teraz przyszła pora, aby to nadrobić. Mam cudowną wnuczkę, którą będę mogła się zająć. Czuję, że decyzja o przejściu na emeryturę była słuszna. Nie podjęłam jej pod wpływem impulsu, była przemyślana. Z tym zamiarem nosiłam się kilka miesięcy. Przychodzi czas, kiedy trzeba powiedzieć sobie "stop" - dodaje.
Mariola Pawelska mówi o satysfakcji i dumie, które czuje, obserwując osiągnięcia absolwentów. Praca w szkole to jednak nie zawsze momenty radości, odbierania podziękowań i kwiatów na koniec roku szkolnego. To też wyzwania i trudne momenty. Były nimi przede wszystkim zmiany wynikające z reform.
- Choć zmiany są nieodzowne w życiu, zawsze budzą niepokój. Nieraz zastanawiałam się, jak sobie poradzę - mówi dotychczasowa dyrektor szkoły. - Trudne było tworzenie gimnazjum, szkoły zawodowej, wdrażanie na nowo ośmioklasowej szkoły podstawowej. Na wyższych szczeblach często zapadały nagłe decyzje, a od dyrektora wymaga się czujności i szybkich reakcji. Jednym z największych wyzwań było dla mnie jednak zdalne nauczanie, bo niestety moim zdaniem kontakt wirtualny nie zawsze się sprawdza i w żaden sposób nie zastąpi spotkania z uczniem - mówi Mariola Pawelska.
Komputery i smartfony to nieodzowni towarzysze młodych ludzi, jednak i oni w większości są zmęczeni nauczaniem zdalnym. Mówi się, że młodzież się zmieniła, a dzieci nierzadko słyszą, że "kiedyś to były czasy". I choć to utarty slogan, rzeczywiście dzisiejsza szkoła nie wygląda jak ta sprzed 37 lat.
- Nie rozpatrywałabym tego w kategoriach "lepsi", czy "gorsi". Użyłabym sformułowania, że wszyscy jesteśmy inni niż kiedyś - podkreśla Mariola Pawelska. - Z ogromnym sentymentem wspominam pierwszych absolwentów gimnazjum. Łaknęli wiedzy i umiejętności. W tej chwili zmienił się styl pracy w szkole, a dzieci często próbują iść na skróty. Myślę jednak, że to znamię czasu. My, dorośli, też żyjemy szybko, więcej piszemy niż rozmawiamy, wolimy wysłać krótkiego SMS-a niż list. Młody człowiek chce szybko wszystko osiągnąć, przeskakując kilka szczebli. Czy jest to lepsze, czy gorsze podejście? Zależy z jakiej perspektywy na to spojrzymy. Może dzisiejsza młodzież jest mądrzejsza od nas i nie marnuje czasu? - zastanawia się Mariola Pawelska. Przyznaje, że kiedyś w szkole było mniej procedur i obostrzeń, przepisy nie narzucały restrykcyjnie np. tego, ilu opiekunów musi być podczas wycieczki. Dziś w szkole nie ma miejsca na spontaniczność. Z drugiej strony podkreśla, że przepisy są potrzebne, by szkoła była miejscem bezpiecznym.
Ostatni dzwonek gimnazjum
Czy gimnazja zdały egzamin, czy też były szkołami zrzeszającymi uczniów w "trudnym" wieku nastoletnim, przez co sprawiały wiele problemów - ilu ludzi, tyle opinii. Dyskusja na ten temat była szczególnie żywa w 2017 roku, kiedy podjęto decyzję o wygaszaniu tych placówek. Mariola Pawelska przeszła przez obie reformy. Widziała, jak gimnazjum się rodziło, jak funkcjonowało, a w czerwcu 2019 roku słyszała ostatni dzwonek, obwieszczający nie tylko koniec roku szkolnego, ale też zamknięcie placówki.
- Początki były trudne - mówi Mariola Pawelska. - Wszyscy nauczyciele, którzy zdecydowali się pracować w gimnazjum, wykonali ciężką pracę, aby ta placówka ruszyła i funkcjonowała. Wypracowaliśmy dobre metody, umieliśmy dotrzeć do młodych ludzi i z pewnością nie był to czas stracony. Nie będę udawać, że nie było problemów wychowawczych. One nigdy nie znikną, czy to w gimnazjum czy w szkole podstawowej. Wiem, że nasi absolwenci bardzo dobrze wspominają czas spędzony w murach tej szkoły. Ja sama z sentymentem wracam myślami do naszego gimnazjum i uważam, że była to wartościowa szkoła, która wniosła wiele w życie i edukację młodych ludzi. Po reformie uczniowie zostali "wrzuceni" do szkoły podstawowej, jednak nie stworzono dobrej podstawy programowej. VII i VIII klasę wypełniono niemal wszystkimi treściami programowymi z gimnazjum. Wcześniej uczniowie mieli trzy lata na to, by opanować tę samą wiedzę, którą teraz muszą posiąść w zaledwie dwa. Ilość godzin, którą mają do zrealizowania, jest wprost niesamowita. Uważam, że powinno to wyglądać inaczej - podkreśla.
Obciążenie przeładowanym programem to jedno. Jak dodaje Mariola Pawelska, kolejne trudności wynikają z nauki zdalnej, która opiera się głównie na samodzielności. Nauczyciel nie jest w stanie pomóc każdemu zza ekranu. Rodzice pracują wiele godzin, są zmęczeni i nie mają czasu, aby dodatkowo przerabiać z dzieckiem 7 lub 8 lekcji, które miało tego dnia. Na uczniów czekają natomiast egzamin ósmoklasisty i matury.
- Niestety uczniowie wiele tracą z powodu pandemii, nie tylko w kwestii zdobytej wiedzy - dodaje doświadczony pedagog. - Nie mają szansy na nawiązanie silnych relacji i prawdziwych przyjaźni, które my wspominamy przez wiele lat - dodaje Mariola Pawelska. Cieszy się, że 21 lutego wszyscy uczniowie wrócą do szkół i ma nadzieję, że tradycyjne lekcje powrócą na dobre. W czerwcu po raz ostatni przeprowadzi lekcję z ósmoklasistami. Choć podkreśla, że pora na odpoczynek, już teraz wie, że będzie tęsknić za nauczaniem.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz