W ubiegłym tygodniu Powiatowe Centrum Wsparcia w Tucholi gościło pochodzącego z Tucholi rapera Mirka Kolczyka ps. "Kolah" Spotkał się z przedstawicielami Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych w Gostycynie i w Żalnie. Mówił o swoim życiu i wyborach, których dokonywał. Mówił o nałogach, przestępstwach, pobycie w więzieniu i nawróceniu.
W organizację spotkania dzieci i młodzieży z Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych w Gostycynie i w Żalnie zaangażowały się m.in. Fundacja "Sent" z Tomaszem i Grażyną Cholewińskimi oraz Honoratą Figiel na czele oraz Fundacja ESPA. Spotkanie poprowadziła dyrektorka placówek opiekuńczo wychowawczych Agata Frőhlke. Jak przyznała na wstępie, wybór miejsca był nieprzypadkowy - budynek Powiatowego Centrum Wsparcia w Tucholi - dawniej dom dziecka.
- Niektórzy nasi wychowankowie są tu po raz pierwszy od czasu wyprowadzki i całkowitej przebudowy, zmiany funkcjonowania obiektu. Postanowiliśmy właśnie tu, w tym miejscu zorganizować wspólne spotkanie z naszymi gośćmi - tłumaczyła.
A goście, jak się okazało, byli wyjątkowi. Niezaprzeczalną gwiazdą popołudnia okazał się raper Mirosław "Kolah" Kolczyk. Przyjechał do Tucholi, z której się wywodzi, do młodych ludzi ze swoją muzyką i z przesłaniem. Przestrzegał ich przed zgubnym działaniem papierosów, alkoholu i narkotyków. Sam w młodości nie stronił od alkoholu, pornografii, narkotyków i przygodnego seksu. Mówił o życiu na ulicy, jedzeniu resztek z koszy na śmieci, spaniu na squacie, żebraniu oraz o przestępstwach, za które odsiedział w więzieniu rok i cztery miesiące. Mówił o tym, jak dosięgnął dna.
- Czułem się jak śmieć, jak szmata. Spadły łuski z moich oczu. Zobaczyłem, gdzie ci wszyscy super goście, którzy mieli być takimi kozakami, skończyli. Wielu z nich dzisiaj ma rozwalone życie. Niektórzy wychodzą z kryminału, potem tam wracają - mówił.
Przemiana
Raper przyznał, że w pewnym momencie w akcie desperacji zaczął prosić Boga o pomoc.
- I On mnie wysłuchał. Postawił na mojej drodze takich ludzi, którzy nie tyle, że coś mi powiedzieli, ale pokazali mi Jezusa, pokazali mi miłość, otworzyli przede mną swoje serca i swój dom. Zobaczyłem tam miłość, szacunek i prawdziwą radość. Było tam tyle miłości, że mogłem wyjadać ją garściami - opowiadał.
Wcześniej Mirosław Kolczyk, wspominając czasy dzieciństwa, powiedział, że chodził do kościoła, ale nie rozumiał tego, co robi. Nazwał to "uprawianiem" religii.
- Większość ludzi tak robi i to nic nie wnosi do ich życia - mówił.
Miał ojca alkoholika. Nienawidząc tego, co alkohol robił w jego życiu, sam zaczął pić.
- Miałem kumpli, którzy wzięli mnie pod swoje skrzydła, pozwalali mi pić i ćpać. Ulica mnie wychowywała - opowiadał.
Teraz "Kolah" tworzy muzykę, jest raperem. Prowadzi profilaktyczne spotkania w rytmie hip-hop. Bardzo angażuje się w różnego rodzaju projekty. Współpracuje z fundacjami, które działają na rzecz profilaktyki. Uważa, że muzyka to doskonała płaszczyzna do przekazywania informacji o uzależnieniach i najlepiej trafia do młodych. Zagrał setki koncertów w kraju i za granicą. Wydaje kolejne albumy. Mieszka w Przemyślu z żoną Oksaną i trójką dzieci. Na każdym kroku mówi, że jest szczęśliwy.
Raper śpiewał dla słuchaczy i śpiewał z nimi. Pokazał, jakim można być człowiekiem. Kolejną niespodzianką przygotowaną dla podopiecznych z placówek opiekuńczo-wychowawczych z Gostycyna i Żalna było wręczenie upominków, które przygotowali przedstawiciele fundacji. Każdy z młodych ludzi otrzymał swój wyjątkowy prezent.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu tygodnik.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz