3,5 promila! Z pasażerami. "Jadę nad morze"

Nie dość, że prowadziła kompletnie pijana, to jeszcze wiozła dwie inne osoby. I nie chodzi tu o krótką podróż, tylko o bardzo długą trasę. Wpadła w ręce policjantów z Tucholi, dzięki czemu na drodze nie doszło do potencjalnej tragedii.

30 sierpnia, czyli poniedziałek, wieczór... Choć w ostatnim czasie tucholscy policjanci zmagają się z plagą nietrzeźwych kierowców, to akurat tę kontrolę zapamiętają wyjątkowo. A będzie tak m.in. z powodu rozbrajającego tłumaczenia, które usłyszeli. Po kolei:

- W godzinach wieczornych do dyżurnego Komendy Powiatowej Policji w Tucholi wpłynęło zgłoszenie o jadącym z dużą prędkością pojeździe marki renault. Auto miało poruszać się drogą wojewódzką 240 od strony Świecia - relacjonuje oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Tucholi Łukasz Tomaszewski. Funkcjonariuszom patrolującym ten teren udało się zatrzymać  wskazany samochód w Płazowie.  Szybko okazało się, że prędkość to nie wszystko czym zwróci uwagę osoba prowadząca auto. Podczas rozmowy policjanci wyczuli silną woń alkoholu, ale nie mieli świadomości, jaka jego ilość znajduje się w organizmie badanej osoby. Wynik badania alkomatem był szokujący - blisko 3,5 promila.

Nad morze? Nie tym razem

Kompletnie pijana, 37-letnia mieszkanka województwa łódzkiego, nie kryła się ze szczerością wobec policji:

- Kierująca powiedziała funkcjonariuszom, że chciała dojechać nad morze. Jej podróż zakończyła się na terenie powiatu tucholskiego - tłumaczy rzecznik policji. Kobiecie zatrzymano prawo jazdy, a za popełnione przestępstwo odpowie przed sądem. Maksymalnie grozi jej pozbawienie wolności do 2 lat.

Okazuje się, że pijana 37-latka nie narażała na śmierć nie tylko siebie czy innych uczestników ruchu drogowego. "Tygodnik" w rozmowie z rzecznikiem policji ustalił, że w takim stanie... wiozła dwoje pasażerów - 35-letnią kobietę i 43-letniego mężczyznę.