Panie z Koła Gospodyń Wiejskich w Małym Gacnie wzięły udział w nagraniach programu telewizyjnego, gdzie mogły pokazać swoje kulinarne umiejętności. Opowiedziały nam o wrażeniach z planu, podzieliły się także przepisami na swoje popisowe potrawy. - Podstawą dobrej kuchni są naturalne produkty - podkreśla Emilia Bona, członkini KGW.
W minioną sobotę na szklanym ekranie zadebiutowały panie z KGW Małe Gacno. Wzięły udział w programie "Kulinarne potyczki". Program polega na rywalizacji dwóch kół gospodyń wiejskich. Dania ocenia jury. Chodzi o promocję kuchni Kujaw i Pomorza oraz lokalnych, zdrowych składników. Panie z KGW Małe Gacno jeszcze przed premierą odcinka opowiedziały nam o swojej telewizyjnej przygodzie.
Szybka decyzja
Produkcja programu skontaktowała się z KGW Małe Gacno zaledwie 6 dni przed planowanymi nagraniami. Emilia Bona (członkini KGW a jednocześnie sołtys wsi) nie zastanawiała się długo: mimo presji czasu zgodziła się wraz z Bernadetą Antosiak przygotować menu i pojechać do studia. Miały wystąpić tam w imieniu całego koła. Wybór potraw, które zamierzały zaprezentować przed wymagającym jury, nie był wcale łatwy.
- Właściwie nie było czasu, żeby się długo naradzać, trzeba było podjąć szybką decyzję - opowiada Emilia Bona. - Z początku chciałyśmy zrobić kluski szare z kapustą zasmażaną, ale okazało się, że drugie koło ma właśnie tę potrawę w menu. Postanowiłyśmy więc, że zrobimy szandar borowiacki. Jest to u nas popularna potrawa, serwowana często na festynach, cieszy się zawsze dużym zainteresowaniem. Podałyśmy go z sosem żurawinowo-chrzanowym i polędwicą wieprzową usmażoną na klarowanym maśle. Z początku spróbowałyśmy zrobić sos na bazie wina. Nie smakował nam, postanowiłyśmy zatem zmienić koncepcję. Dodałyśmy chrzan do żurawiny - okazało się, że świetnie pasuje do szandara. Ugotowałyśmy też zupę grzybową i pierogi z jagodami z sosem malinowo-miętowym oraz bitą śmietaną.
Potrawy były najważniejsze, ale istotny był też wystrój stanowiska pracy. Panie Emilia i Bernadeta miały na sobie fartuchy KGW, zadbały też o akcenty wystroju nawiązujące do naszego terenu. Pasją Bernadety Antosiak jest zbieranie starych, nieużywanych już sprzętów gospodarstwa domowego. Elementy te pojawiły się w wystroju stanowiska.
- Pasjonuję się kolorami w kuchni - mówi. W swojej kolekcji ma naczynia emaliowane, kolorowe kanki i durszlaki.
- Zbieramy sprzęty, których się kiedyś używało i które dziś mogłyby być eksponatami w muzeum. Wszystkie starocie przyjmujemy bardzo chętnie. W swoich zbiorach mam między innymi gofrownicę z czasów międzywojennych, a także starą kuchenkę na fajerki. W programie oprócz przygotowania konkursowych potraw pokażemy, jak gotujemy na niej rosół, a także jak wygląda proces pieczenia drożdżówki w starym piekarniku, opalanym drewnem. Chcemy uświadomić dzieci i młodzież, ile pracy wymagało kiedyś to, żeby przygotować posiłek. Wysiłek ten się opłacał, bo smak gotowanych potraw na ogniu z drewna jest nieporównywalny do tych przygotowanych na kuchenkach gazowych czy indukcji
- podkreśla pani Bernadeta.
Przede wszystkim lokalnie i zdrowo
Upowszechnianie wiedzy na temat przeszłości i tradycji to niejedyna sprawa ważna dla pań z KGW Małe Gacno. Przywiązują uwagę do produktów, które wykorzystują w kuchni. Stawiają na naturę i to, co można znaleźć w okolicy: żurawinę, jagody, grzyby.
- Podstawą dobrej kuchni są naturalne produkty z zaufanego źródła - podkreśla pani Emilia. - Lepiej wybrać prawdziwy, wędzony boczek z lokalnej masarni niż malowaną podróbkę"z marketu, zdrowego, swojskiego kurczaka od gospodyni z sąsiedztwa niż takiego nafaszerowanego antybiotykami. Od lat nie kupuję mięsa w markecie, a szczególnie drobiu. Jest wiele badań, z których wynika jasno, że jest ono szkodliwe. Jestem też przeciwniczką kupowania tzw. gotowców, np. nuggetsów czy lasagne. Szczerze mówiąc, nie rozumiem, jak można kupić na przykład gotowe naleśniki. Przygotowanie ciasta i usmażenie zajmuje tylko chwilę.
Jak podkreśla pani Emilia, dobra kuchnia wymaga czasu, ale oprócz smaku daje coś jeszcze ważniejszego: zdrowie.
Początkiem Liga Kobiet
- Nie do końca wiadomo, kiedy dokładnie powstało KGW. Na pewno początkiem była działalność Ligi Kobiet - mówi Gabriela Hoppe z KGW Małe Gacno.
Jak mówią członkinie koła, w dawnej, szkolnej kronice zapisano, że liga istniała w 1968 roku. Zasady jej funkcjonowania były podobne jak koła gospodyń.
- Moja mama była w kole i "wciągnęła" mnie, kiedy byłam jeszcze panienką - wspomina pani Gabriela. - Pamiętam, że wydawano wtedy legitymacje. KGW działało podobnie jak dziś: organizowane były zabawy w świetlicy wiejskiej, uroczystości z okazji Dnia Kobiet czy obchody pierwszomajowe. Miało też dodatkowe zadanie: nadzorowało zamówienia kurczaków. Pamiętam, że pracownicy wylęgarni przywozili drób do świetlicy, a same zamówienia były składane właśnie przez koło gospodyń. Podczas zabaw były też zbiórki na szkołę podstawową, która mieściła się tam, gdzie dziś jest ośrodek rehabilitacyjny - opowiada.
Pierwszą przewodniczącą była Tekla Mews. Potem zastąpiła ją Felicja Suchomska, a następnie kołem kierowały kolejno: Henryka Suchomska, Barbara Górska, Gabriela Hoppe. Od 2016 roku przewodniczącą jest Renata Suchomska. KGW pełni ważną rolę w społeczności. Nadal współorganizuje sołeckie imprezy, promuje lokalną kuchnię na festynach. Panie wykonują wieńce do kościoła, a także dożynkowe. Podczas organizowanych przez KGW warsztatów, które prowadzi Bernadeta Antosiak, powstaje "coś z niczego", np. obrazy z wykorzystaniem desek i szyszek czy kosze z wikliny papierowej. W najbliższym czasie planowane są warsztaty decoupage, robienia świec z pszczelego wosku, w planach jest także cykl wykładów na temat zielarstwa. Na organizację zajęć dla mieszkańców koło pozyskuje gminne fundusze.
- KGW pełni w małej społeczności bardzo dużą rolę. Dzięki tej działalności możliwa jest integracja. Wieś jest zżyta dzięki współpracy z radą sołecką, świetlicą i ochotniczą strażą pożarną. Naszym priorytetem jest popularyzowanie tradycji i lokalnej kuchni
- mówi pani Bernadeta.
Promocja Małego Gacna
Panie z Małego Gacna mają za sobą debiut telewizyjny. Do studia pojechały panie Emilia i Bernadeta, ale nie tylko one pojawią się na szklanym ekranie. Ekipa telewizyjna odwiedziła też Małe Gacno. Udział w nagraniach był ciekawą przygodą, dzięki której panie mogły zobaczyć, jak wygląda produkcja telewizyjna "od kuchni".
- Na początku był lekki stres, ale na planie panowała miła atmosfera, dzięki czemu szybko się rozluźniłyśmy - opowiada Emilia Bona. - Nigdy w życiu nie miałam tylu warstw pudru na twarzy - śmieje się. - Było to nowe doświadczenie, a jednocześnie promocja naszego małego koła i wsi. Cieszymy się, że miałyśmy taką możliwość - mówi.
W poprzednim numerze opublikowaliśmy przepisy na popisowe dania pań z KGW (nie tylko te, które były prezentowane w telewizji). "Tygodnik" można zakupić na www.eprasa.pl!
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz