Wspominamy zmarłe osoby z Tucholi i powiatu tucholskiego, które odeszły w 2025 roku. Żegnaliśmy je na łamach "Tygodnika Tucholskiego".
(25 marca) odbył się pogrzeb śp. Romana Gryndy - Honorowego Obywatela Gminy Tuchola. Lokalna społeczność zapamięta go, jako wieloletniego i zasłużonego dyrektora obecnego Zespołu Szkół Licealnych i Technicznych im. Ziemi Tucholskiej.
Wspomnienie ukazało się na przełomie marca i kwietnia na łamach Tygodnika Tucholskiego
Roman Grynda w latach 1968-1991 pełnił funkcję dyrektora Zespołu Szkół Zawodowych w Tucholi (obecnie Zespół Szkół Licealnych i Technicznych im. Ziemi Tucholskiej). Wielokrotnie lokalna społeczność, a także władze samorządowe, podkreślały jego nadzwyczajny wkład w funkcjonowanie tej znanej tucholskiej szkoły. Zwłaszcza, że to właśnie Roman Grynda przeciwstawił się niegdyś jej likwidacji. Dzięki swoim zasługom w 2012 roku nadano mu tytuł Honorowego Obywatela Gminy Tuchola. Roman Grynda odszedł 18 marca w wieku 90 lat. Tydzień później urnę z prochami zmarłego odprowadzono na cmentarz parafialny w Tucholi. Pogrążanej w żałobie rodzinie tego dnia towarzyszyli przyjaciele, znajomi i byli współpracownicy zmarłego, przedstawiciele władz samorządowych, takich struktur jak harcerstwo (Grynda był komendantem Hufca ZHP Tuchola).
Roman Grynda był dyrektorem jednej z najstarszych szkół zawodowych w Tucholi - obecnie Zespołu Szkół Licealnych i Technicznych. Przepracował tam 39 lat, w tym 22 lata jako dyrektor szkoły. Był inicjatorem powstania nowego budynku szkoły przy ulicy Świeckiej, warsztatów na 160 stanowisk, internatu dla 200 wychowanków oraz trzech mieszkań dla nauczycieli. Za czasów jego dyrektorowania powstało również wiele nowych kierunków nauczania.

Roman Grynda kompleks szkoły średniej przy ul. Świeckiej znał od podszewki. Jego współpracownicy wspominają, że nad budową szkoły czuwał, jak nad budową własnego domu. Fot. Archiwum ZSLiT
Roman Grynda przed objęciem posady dyrektora Zasadniczej Szkoły Zawodowej (placówka kilkukrotnie zmieniała nazwę), pracował w internacie funkcyjnym przy tej placówce, jako "dochodzący" nauczyciel fizyki z Liceum Pedagogicznego. Później z racji wyższego wykształcenia otrzymał propozycję objęcia stanowiska po Teodorze Słomie.
Największym z wyzwań, z jakimi przyszło mierzyć się Gryndzie na nowym stanowisku, było pokonanie trudności związanych z budową nowej szkoły, ponieważ pracę funkcję dyrektora objął w momencie, gdy Zasadnicza Szkoła Zawodowa była w trakcie procesu likwidacji. W pierwszym roku kierowania placówką przez - jak się później okazało - wieloletniego dyrektora do Tucholi przyjechał wizytator Inspekcji Szkolnej. Początkowo z Bydgoszczy, a potem z Ministerstwa Oświaty z zamiarem jej likwidacji.
Roman Grynda stanął przed niełatwym zadaniem zatrzymania tego procesu i kontynuowania rozpoczętych działań związanych z budową nowego obiektu. W zmaganiach z problemami związanymi z wdrożeniem projektu budowy niezwykle pomocne okazało się wsparcie kilku pracowników Ministerstwa Oświaty oraz tucholanina zajmującego się w ministerstwie szkolnictwem zawodowym. Ważna okazała się również przychylność ówczesnych władz wojewódzkich przy staraniach o włączenie planu budowy szkoły w Tucholi do Wojewódzkiego Planu Inwestycyjnego.
Gryndzie przyszło również mierzyć się z problemami związanymi z pozyskaniem działki pod zabudowę. Budowa została opóźniona o rok, bo Biura Planowania wycofało się z zamiaru inwestycji w okolicach obecnej Szkoły Podstawowej nr 2. Na skutek tego stanu rzeczy w placówce prowadzonej przez Gryndę ponownie pojawiła się Inspekcja Szkolna w sprawie likwidacji. Po długich staraniach kierującym Zasadnicza Szkoła Zawodowa udało pozyskać się działkę o charakterze rolnym, na której do przełomu lat 1973-1974 powstał nowoczesny kompleks składający się z budynku szkoły, warsztatów, internatu i mieszkań dla nauczycieli.
Za czasów prowadzenia przez Romana Gryndę szkoły średniej przy ul. Świeckiej nastąpił jej dynamiczny rozwój, zarówno w zakresie kierunków kształcenia, jak i technicznego wyposażenia. Kierunek rozwoju placówki był uwarunkowany zapotrzebowaniem na rynku pracy. Przykładowo za solidne wykształcenie techniczne absolwenci szkoły byli doceniani przez chojnicką firmę Mostostal. Natomiast ze Stocznią Gdyńską zawarto umowę o współpracy, dzięki której zatrudniani tam absolwenci tucholskiej placówki mieli zapewnione mieszkanie, dobre płace i możliwość dokształcania.
Wymienione powyżej kwestie stanowiły wskazania do rozwoju szkoły zawodowej i technikum. Później sporządzono projekt zapotrzebowania wyposażenia pracowni technicznej, który otrzymał przychylność ze strony tamtejszych władz. Dzięki zakupionym narzędziom, powstała najnowocześniejsza, jak na ówczesne czasy pracownia techniczna, której zdaniem wielu pozazdrościć mogły inne szkoły średnie a nawet Wyższa Szkoła Inżynierska w Bydgoszczy (obecnie Politechnika Bydgoska im. Jana i Jędrzeja Śniadeckich). Pracownię udostępniano uczniom np. z Torunia, Chełmna, Chojnic czy Złotowa. Podziwiali ją nawet... nauczyciele z Japonii, którzy przyjechali dwoma autokarami i ministrowie oświaty z bloku państw socjalistycznych, którzy wizytowali na konferencji w Warszawie.
Za czasów Romana Gryndy na stanowisku dyrektora szkoły średniej na ul. Świeckiej powstała Zasadnicza Szkoła Rolnicza, co było wynikiem konieczności scalenia małych szkół rolniczych. W tym przypadku byli to uczniowie z Tucholi i Śliwic. Funkcjonowała również Zasadnicza Szkoła Zawodowa Specjalna.
Nadmieńmy, że ten historyczny opis stworzyliśmy w oparciu o publikację "90 lat tradycji kształcenia zawodowego w Tucholi 1921-2011".
O zmarłym Honorowym Obywatelu Gminy Tuchola rozmawiamy z jego bliskimi współpracownikami. Dla części z nich początkowo był nauczycielem, później przełożonym i współpracownikiem, aby stać się bardzo dobrym kolegą z pracy. Zdaniem naszych rozmówców Roman Grynda był przede wszystkim bardzo dobrym gospodarzem, który stawiał dobro kadry pedagogicznej i uczniów ponad wszystko. Jerzy Kornaś (aktualny dyrektor ZSLiT), Stanisław Łangowski (emerytowany dyrektor ZSLiT, następca Gryndy) oraz Anna Pęziak-Kuźmowicz (emerytowana wicedyrektor i polonistka z ZSLiT) na naszych łamach opowiadają o swojej znajomość, współpracy i wspomnieniach związanych z Gryndą.

Środowisko harcerskie na pogrzebie to nie przypadek. Roman Grynda był komendantem tucholskiego hufca. Fot. Piotr Paterski
- Pana Romana Gryndę poznałem w szkole średniej - Liceum Pedagogicznym, bo miał ze mną zajęcia. Był nauczycielem. To było nasze pierwsze spotkanie. Następne było kiedy kończyłem studia i szukałem pracy. Współpraca rozpoczęła się od tego, że jeszcze przed rozpoczęciem pracy zorganizowałem zespół wokalny i na uroczystości szkolnej dziewczyny śpiewały - mówi Łangowski, który przez kilka lat był zastępcą Gryndy, a później objął po nim stery w szkole średniej.
Jak wspomina w rozmowie z "Tygodnikiem", mimo emerytury, często odwiedzał ZSLiT, uczestnicząc w rożnego rodzaju wydarzeniach lub odwiedzając dawne miejsce pracy.
- Jeżeli chodzi o znajomość i budowę tego obiektu, to w zasadzie był dyrektorem przez całą dobę. Zawsze, bo w tym czasie mieszkał w budynku mieszkalnym na terenie szkoły - wspomina Łangowski.
Anna Pęziak-Kuźmowicz zaraz po studiach została zatrudniona do pracy w szkole średniej przez Romana Gryndę. Jak zapamiętał swojego przełożonego?
- Przede wszystkim jako dobrego gospodarza. Przejmującego się nie tylko budynkiem, ale i ludźmi. Człowieka o wysokiej kulturze osobistej. Był uprzejmy i taki, że przy każdym przystanął, podał rękę, porozmawiał. Znalazł czas dla drugiego człowieka. Dla mnie, jako młodej nauczycielki był właściwie ojcowski. Ja go tak zapamiętałam. Poza tym bardzo zależało mu na człowieku. Pamiętam jedno takie sformułowanie, które mówił "Aniu wiesz, człowiek człowiekowi". To były jego słowa. O ucznia troszczył się - słyszymy.
Pęziak-Kuźmowicz nawiązuje również do bazy edukacyjnej, jaką udało stworzyć się za czasów dyrektora Gryndy i wizytatorów z Japonii. Wspomina, jak zmarły dyrektor dbał o kontakty z kadrą inżynierską lokalnych zakładów produkcyjnych.
- Pan dyrektor charakteryzował się zawsze wysoką kulturą osobistą, również w stosunku do uczniów. To taki człowiek, którego można określić dystyngowanym. Miał nienaganną prezencję. Ja jako uczeń nigdy nie byłem świadkiem, aby pan dyrektor był osobą podirytowaną. Potrafił panować nad emocjami. Podkreślam to, dlatego że przez wiele lat jestem w takiej samej roli, jak on - opowiada obecny dyrektor ZSLiT Jerzy Kornaś, który poznał Romana Gryndę jako uczeń szkoły średniej.
Kornaś podkreśla w rozmowie z "Tygodnikiem" wyjątkowość postaci zmarłego dyrektora, przede wszystkim jako gospodarza, który znał najmniejszy zakamarek szkoły i jednocześnie wzoru do naśladowania przez podwładnych mu nauczycieli.

W holu Zespołu Szkół Licealnych i Technicznych im. Ziemi Tucholskiej powstało miejsce upamiętniające szczególnie zasłużonego gospodarza tej placówki sprzed kilkudziesięciu lat. Fot. Anna Lipska
FOTORELACJA Z POGRZEBU ROMANA GRYNDY:
[FOTORELACJA]4059[/FOTORELACJA]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz