Zamknij

Wysokie loty nad Borami Tucholskimi i Trójmiastem. Na pokładzie Łukasz Wołejko z Tucholi i... Jarek Kania / TEKST i ZDJĘCIA

Jarosław KaniaJarosław Kania 17:00, 04.05.2025 Aktualizacja: 18:18, 04.05.2025
Skomentuj Na pokładzie Łukasz Wołejko i Jarek Kania. Przemierzali niebo północnej Polski. Na pokładzie Łukasz Wołejko i Jarek Kania. Przemierzali niebo północnej Polski.

"My idziemy, bo nam wszystkie samoloty pouciekają" - rzekł Jan Himilsbach w kultowej komedii. Jednak nic z tych rzeczy. W tym przypadku mowa o samolocie nie komunikacyjnym, tylko małym, turystycznym, poza tym czeka on na pilota i pasażera, bo jest zarezerwowany.

Słyszałem kiedyś takie powiedzenie: "Które miejsce w samolocie jest najgorsze? To puste". Jest w tym coś z prawdy, bo kto kocha latanie, ten wie, że gdy samolot wznosi się z pustym miejscem obok pilota, człowieka chwyta żal, że on musi pozostać na twardym gruncie.

Są jednak możliwości, by to miejsce zapełnić nie tylko podczas podróży zagranicznym i startów z lotnisk komunikacyjnych. W Watorowie koło Chełmna zlokalizowana jest szkoła latania, gdzie każdy chętny  może szkolić się w zakresie zasiadania za sterami.

Od razu zaznaczam: nie ja jestem pilotem, nie ja prowadzę samolot. Nie będziemy się zagłębiać w prawne zawiłości i rodzaje szkoleń czy procedury, gdyż są one zawiłe i nie stanowią de facto tematu tego materiału. Prawo lotnicze jest wymagające nad wyraz i sam lot to nie tylko po prostu rezerwacja samolotu, start, podróż, lądowanie. Procedury wymagają wiele więcej, a o tym mógłby opowiedzieć doświadczony, choć młody pilot z Tucholi Łukasz Wołejko. To z nim miałem przyjemność odbyć kilka podróży. Ta ostatnia będzie zapamiętana na długo, bo poza zwykłą - niezwykła trasą tucholaninowi "stuknęła" pięćsetna godzina w powietrzu.

Na lotnisku trzeba pojawić się odpowiednio wcześnie, by dopełnić formalności, przyjrzeć samolot przed startem, sprawdzić wszystko, co ważne w locie. Plan lotu jest złożony wcześniej, ponieważ tego wymaga prawo - podczas podróży wlatuje się w strefy kontrolowane przez różne instytucje, w tym wojsko.

"Piękny jest nasz kraj z lotu ptaka"

Kolejny raz przywołałem słowa klasyków z "Wniebowziętych", bo te cytaty są najbardziej odpowiednie. Zaraz po starcie z Watorowa widać Wisłę i Chełmno z jego charakterystyczną zabudową i kościołami. Od razu też automatycznie na drugim brzegu Wisły wyszukuję zamku w Świeciu, ale nie zawsze łatwo go dostrzec. Z kolei łatwo zlokalizować większe obiekty, jak fabrykę celulozy w Świeciu. Jednego nie mogę się pozbyć, choć to nic strasznego, a wynikającego z mojego  - zresztą lubianego - skrzywienia zawodowego związanego z pracą redakcyjną: kiedy przelatujemy nad miastami na wysokości kilkuset merów, automatycznie patrzę w dół, by zlokalizować stadiony. Dla przykładu: podczas ostatniej wyprawy nad Trójmiasto i Mierzeję Wiślaną wyróżniał się intensywną zielenią obiekt Wisły Tczew. Oczywiście łatwiej jest dostrzec wielkie obiekty, jak Polsat Plus Arenę Gdańsk czy trójmiejską Ergo Arenę. Osobliwy widok też stanowi Rafineria Gdańska. 

Miasta z lotu ptaka są dobrym testem na orientację i rozpoznawalność poszczególnych obiektów. Zawsze rewelacyjnie prezentują się takie budowle, jak pelplińska katedra czy kartuska kolegiata z charakterystycznym dachem w kształcie wieka trumny. Sam lot nad Szwajcarią Kaszubską to raj dla oka. Tych pejzaży nie sposób pominąć milczeniem i trudno opisać to, jak prezentują się one ze sporej wysokości. Formy terenu, jeziora, lasy, czasami też pola - utkane żółtymi prostokątami rzepaku - sprawiają, że lekko traci się poczucie rzeczywistości.

Magicznie też rysuje się pod samolotem wybrzeże. Lot na granicy lądu i morza łączy w sobie trzy widoki: urbanizacji, plaży i wody. Zabudowa Gdańska, w tym widok słynnego falowca, złoty piasek na ciągnących się plażach i lazur wody, a na niej statki (jeśli to morze) lub żaglówki (w przypadku jezior) są niepowtarzalne, choć w zasadzie takie same za każdym razem,  jedynie nieco zmienne w zależności od natężenie światła słonecznego. Punktem, gdzie zawracamy, jest przekop Mierzei Wiślanej. W tym miejscu czasami zakłócony jest sygnał GPS - obwód królewiecki jest blisko.

ZDJĘCIA Z LOTU ŁUKASZA I JARKA:

[FOTORELACJA]4196[/FOTORELACJA]

Maluch na wielkim lotnisku

Oddzielną frajdę daje lądowanie bądź niski przelot nad pasem (tzw. low pass) na wielkim lotnisku komunikacyjnym, jak choćby Gdańsk. Nasz dwumiejscowy maluch (włoska konstrukcja Tecnam P2002 Sierra) wydaje się być okruszkiem w porównaniu do boeingów, airbusów czy embraerów startujących i lądujących w Gdańsku. Sam pas startowy przy podejściu da lądowania lub przelotu nad nim robi wrażenie, ponadto infrastruktura portu lotniczego i samoloty na płycie są zupełnie innym widokiem niż wtedy, gdy leci się na wakacje i widzi wszystko z terminala. 

Były też lotnicze wyprawy w inną stronę - w kierunku Warszawy czy Płocka. Wisła i jej mosty, węzły komunikacyjne i wszechobecna natura - wszystko to sprawia, że chce się i dalej, i więcej. I oby było tyle lądowań, ile startów. Do zobaczenia na trasie. 

[ZT]12803[/ZT]

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu tygodnik.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

0%