Słupy i sprawa farmy fotowoltaicznej. Na zdjęciu mieszkańcy (w tym sołtyska Martyna Pipowska) podczas spotkania z inwestorem (29.10)
Trwa sprawa budowy potężnej farmy fotowoltaicznej na terenie miejscowości Słupy - na prywatnym terenie dużego lokalnego gospodarza, przez dużego, prywatnego inwestora, firmę Rawicom, która pochodzi z powiatu żnińskiego, ale działa daleko poza regionem. Była już petycja mieszkańców i inwestora, potem protest i spotkanie w Słupach z udziałem właściciela gruntu. W środę 29 października przyszedł czas na spotkanie z samym inwestorem. Przedstawiciele Rawicomu przyjechali do świetlicy w Bladowie z korektą planu inwestycyjnego - pomysłami, które - jak stwierdzili - mogą wyjść na przeciw oczekiwaniom mieszkańców. W spotkaniu czynnie uczestniczył burmistrz Tadeusz Kowalski. Ciśnienie podnosiło się kilka razy i to po każdej z możliwych stron.
ARTYKUŁ JEST SKRÓTEM ŚRODOWEGO SPOTKANIA - OBSZERNY MATERIAŁ WKRÓTCE NA TYGODNIK.PL I W TYGODNIU TUCHOLSKIM
Słupy, które od niedawna są odrębnym sołectwem, żyją tematem planowanej inwestycji. Jej procedowanie jest na zaawansowanym etapie, a chodzi o budowę potężnej farmy fotowoltaicznej. Pierwotnie miała mieć ona powierzchnie ok. 250 ha, ale już wiemy, że inwestor koryguje założenia ze względu na oprotestowanie planu.
BARDZO OBSZERNIE O INWESTYCJI, PETYCJI I ODPOWIEDZI INWESTORA PISALIŚMY W LINKU NIŻEJ. ZAWARLIŚMY TEŻ OŚWIADCZENIE INWESTORA, KTÓRY ZAPEWNIŁ, ŻE PÓJDZIE Z LUDŹMI NA KOMPROMISY. CZYTAJ:
[ZT]23908[/ZT]
W środę 29 października rozgrał się publicznie ciąg dalszy sprawy, choć wiele dzieje się poza organizowanymi spotkaniami. Na przykład mieszkańcy Słupów wysłali swoją petycję nawet do Kancelarii Prezydenta. Środowego popołudnia w świetlicy wiejskiej w Bladowie, która jest dla młodego sołectwa Słupy jedyną opcją organizacji szerszego spotkania, w szerokim składzie pojawił się zarząd inwestora - firmy Rawicom. Ta swoją rodzimą siedzibę ma w powiecie żnińskim, w naszym województwie. Skład gości uzupełnili specjaliści doktorzy z Politechniki Bydgoskiej. Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzą na łamach "Tygodnika Tucholskiego", w spotkaniu uczestniczył burmistrz Tadeusz Kowalski, a z ramienia urzędu kierownik wydziału Waldemar Walkowiak.
Jeszcze przed spotkaniem wiadomo było, że Rawicom pojawi się w gminie Tuchola z nową, właściwie skorygowaną prezentacją planowanej inwestycji. Inwestor zastrzegał bowiem, że nie widzi mu się budowa w atmosferze sprzeciwu i manifestacji. W Bladowie miał do zaproponowania kompromisy. Jednak zanim podczas spotkania w ogóle zaczął je przedstawiać, w długiej dyskusji wszystkich możliwych stron dochodziło do spięć i kąśliwych komentarzy.
Swoje niezadowolenie znów dosadnie wyrazili obecni na zebraniu mieszkańcy Słupów (tym razem w spotkaniu nie uczestniczył sam właściciel gruntów). Na wstępie środowego spotkania wypowiadał się burmistrz. Zachęcał mieszkańców do otwartości na nowe propozycje inwestora. Przypominał, że Słupy już niegdyś protestowały przeciwko budowie biogazowni, skutecznie. Mieszkańcy nie omieszkali wypomnieć gminie, jak czują się w obecnej sytuacji. Słupy twierdzą, że zostaną zamknięte w "plastikowej puszcze", a o zamiarach inwestycyjnych nie byli przez urząd odpowiednio wcześniej informowani. Zwłaszcza, że ogłoszenie o tych planach oficjalnie dotyczyło "obrębu sołectwa Bladowo" - miejscowość wówczas do niego należała. Przedstawiciele ratusza z takim zarzutem nie zgadzają uważając, że dokumenty do zainteresowanych stron zostały dostarczone "skutecznie" - pismami za potwierdzeniem odbioru... Tadeusz Kowalski przekonywał, że inwestycja będzie z korzyścią dla mieszkańców. Ale których? Przewiduje wpływy z podatków do budżetu z gminy Tuchola rzędu kilkuset tysięcy do miliona złotych. Po tym argumencie dyskusja rozgorzała.
- Do budżetu gminy tak, a dla sołectwa i mieszkańców? - dopytywał poirytowany mężczyzna. Słupianie dociekali, czy gmina mogła zablokować inwestycję, a jeśli tak, dlaczego tego nie zrobiła. I czemu nie wybrała innego terenu. Burmistrz zastrzegł, że to nie on wybierał teren pod inwestycje, bo to inicjatywa całkowicie prywatna. Dodał, że co prawda na swoim stanowisku zawsze nadrzędnie patrzy na interes mieszkańców, ale musi działać w literze prawa. Także prawa do inwestowania przez prywatnego przedsiębiorcę. Kowalski jest przekonany, że cały proces dotyczący inwestycji w Słupach właśnie w taki sposób odbywa się.
(...)
Na czym polega korekta planu inwestora, z która pojawił się w środę w Bladowie? Wiemy już, że farma będzie mniejsza, choć nadal potężnych rozmiarów. Z ok. 250 ha miałyby być obcięta do ok. 177 ha.
Inwestor twierdzi, że w taki sposób pracował nad odsunięciem farmy od zabudowań, nawet ogródków działkowych. Według zapewnień firmy minimalna odległość od zabudowań mieszkalnych to ok 115-120 m (prawo obliguje do odległości tylko 4 m). Od ogródków działkowych miałaby wynieść ok. 60 m. Według korekty odległość od granic działek ewidencyjnych z budynkami mieszkalnymi miałyby 64,03-205,7 m.
- Do inwestycji został złożony wniosek o ustalenie warunków zabudowy. Wniosek pierwotnie zakładał wykorzystanie maksymalnej powierzchni terenu. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców złożyliśmy korektę wniosków - ogłosił Rawicom.
W związku z korektą liczba planowanych paneli miałaby spaść z pierwotnie zapowiedzianych 400 tysięcy do ok. 270 tysięcy.
Nowoczesność i bezpieczeństwo instalacji, które przygotowuje Rawicom pochwalał gość z Politechniki Bydgoskiej. Zarząd firmy przekonywał, że na ich instalacjach nigdy nie doszło do pożaru, czego również obawiają się mieszkańcy. Inwestor przekonywał, że farma nie wpłynie negatywnie na tutejszą florę i faunę zapowiadając nasadzenia i pasy zieleni, które miałyby zniwelować także wrażenia estetyczne. Inwestor pokazywał wizualizacje innych swoich terenów. Ale mieszkańcy Słupów zauważyli, że żadna z tych wizualizacji nie przedstawia farmy aż takiej wielkości, jaka miałaby powstać u nich.
Rawicom zaproponował mieszkańcom, że zorganizuje dla nich wyjazd na swoją wybraną instalację w województwie kujawsko-pomorskim. Wątek ten nie został na spotkaniu w Bladowie domknięty. Podobnie zresztą, jak jakikolwiek konsensus między stronami. Część mieszkańców Słupów uczestnicząca w środowym zebraniu z pewnością dalej bardzo twardo stoi na swoim stanowisku - nie chce farmy fotowoltaicznej w obrębie miejscowości. W grupie pojawiły się jednak pytania, co jeszcze inwestor mógłby zaoferować mieszkańcom sołectwa albo jak inwestycja przełożyłaby się na funkcjonowanie Słupów...
Czy dojdzie do kolejnego spotkania? Do tematu wrócimy.
WKRÓTCE SZERSZY MATERIAŁ ZE ŚRODOWEGO SPOTKANIA
- negatywny wpływ na otoczenie i pogorszenie walorów krajobrazowych i przyrodniczych wsi Słupy, "które posiadają od lat swój charakter zachowaniem tradycji wsi polskiej",
- "krajobraz księżycowy" i planowane ulokowaniu paneli w bliskim sąsiedztwie zabudowa w obrębie całej miejscowości,
- zagrożenie dla zdrowia: emisjami hałasu, wibracjami, wytwarzaniem pól elektromagnetycznych,
- zagrożenie pożarem instalacji, ogień rozprzestrzeni się domu, lasy i pola uprawne,
- spadek wartości nieruchomości mieszkalnych i gruntowych,
- zniszczenie lokalnych dróg przez transport podczas budowy instalacji.
Odpowiedzi inwestora na petycję publikowaliśmy wcześniej w artykule:
[ZT]23908[/ZT]
ZDJĘCIA ZE ŚRODOWEGO SPOTKANIA:
[FOTORELACJA]4874[/FOTORELACJA]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz