Zamknij

Tuchola, ul. Towarowa: Mausery z odpadami po 1000 litrów każdy! Co z utylizacją? NOWE INFORMACJE

Agata WiśniewskaAgata Wiśniewska 11:48, 31.01.2025 Aktualizacja: 12:38, 31.01.2025
Skomentuj Mausery odnalezione w Tucholi przy ul. Towarowej. Fot. archiwum. Mausery odnalezione w Tucholi przy ul. Towarowej. Fot. archiwum.

Jak poinformował na dzisiejszej sesji (31.01) burmistrz Tadeusz Kowalski, wróciła sprawa mauserów z chemikaliami, które zostały odkryte pod koniec 2023 roku na terenie jednego z magazynów przy ul. Towarowej w Tucholi. W tej sprawie włodarz oczekuje spotkania z prokuratorem. Niewykluczone, że to na gminę spadnie koszt utylizacji odpadów.

Przypomnijmy: "Tygodnik Tucholski" i tygodnik.pl o odkryciu kilkunastu mauserów z nieznaną substancją – po 1000 litrów każdy – na terenie jednego z tucholskich magazynów informował jako pierwszy. Okazało się, że w składowanych nielegalnie kontenerach znajdował się lepik stanowiący masę asfaltowo-kauczukową. Tak informował wtedy WIOŚ. Śledztwo w tej sprawie przejęła prokuratura, a WIOŚ wszczął kontrolę wobec firmy, na terenie której ujawniono odpady magazynowe. 

Teraz sprawa powróciła podczas sesji Rady Miejskiej w Tucholi (w piątek, 31 stycznia). Jak przekazał burmistrz Tadeusz Kowalski, w takich sytuacjach istnieje ryzyko, że to gmina może być obciążona kosztami utylizacji odpadów. Już w kuluarach dowiedzieliśmy się, że włodarz oczekuje spotkania z prokuraturą, aby dowiedzieć się, na jakim etapie jest postępowanie w tej sprawie. Ustaliliśmy, że - od momentów pierwszej naszej publikacji - na szczęście nie przybywa. Ale nie zmienia to powagi sytuacji w Tucholi.

Więcej informacji dotyczących opisywanego tematu znajdziecie w naszych archiwalnych artykułach, które publikujemy poniżej. Ich autorem był Kamil Tajl.

Tuchola: Nieznane substancje w kilkunastu "mauserach" artykuł z 23.11.23 r.

Służby nie wiedzą, co znajduje się w zbiornikach. We wtorek zostały pobrane próbki do badań. Słyszymy zapewnienia, że nie ma niebezpieczeństwa wycieków. Inspektorat ochrony środowiska sprawdził, że osoba, która dysponuje kontenerami, nie ma pozwoleń na posiadanie większych ilości odpadów chemicznych.

Jak dowiedział się "Tygodnik", na terenie jednej z tucholskich firm – w obiekcie magazynowym – odkryto kilkanaście zbiorników z nieznaną substancją po 1000 litrów każdy – popularnie nazywane "mauserami". Informacje te potwierdza m.in. Arkadiusz Kroll, zastępca komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Tucholi.

 Niezidentyfikowana substancja znajdowała się w kontenerach IBC na składowisku blokowym, co oznacza, że zbiorniki były ustawione jeden na drugim. Strażacy zostali wezwani, aby pomóc policji w rozpoznaniu substancji chemicznej

– podaje Kroll.

Działania służb prowadzone były w poniedziałek (20 listopada). Na miejscu pojawił się zastęp rozpoznania chemicznego z JRG nr 2 w Toruniu. Jak ustaliliśmy, informację o możliwym zagrożeniu dla środowiska i ludzi jako pierwszy otrzymał Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Bydgoszczy. Dlatego inspektorzy również przyjechali do Tucholi.

Sprawdzali zagrożenie wokół magazynu i zbiorników

Strażacy, przy użyciu detektorów wielogazowych, sprawdzili teren pod kątem występowania zagrożeń chemicznych. Kontrolowano ewentualną emisję ze wspomnianych zbiorników i to, czy powietrze jest skażone. Ponadto brano pod uwagę wycieki.

Teren sprawdzano za pomocą podstawowych mierników, których używamy, czyli eksplozymetru [przyrząd przeznaczony do pomiaru stopnia zagrożenia wybuchem gazów i par cieczy palnych – red.] oraz radiometru [urządzenie rejestrujące intensywność promieniowania]. Wykonane pomiary wykluczyły występowanie zagrożenia w obrębie zamkniętych zbiorników i magazynu. Natomiast samej substancji znajdującej się w zbiornikach nie rozpoznano na miejscu

– informuje Arkadiusz Kroll.

Kontenery zostały zabezpieczone do czasu rozwiązania sprawy. Poniedziałkowa interwencja trwała prawie 4 godziny. Dalsze czynności prowadzi teraz policja w porozumieniu z WIOS-iem.

WIOŚ: brakuje wymaganych pozwoleń

Łukasz Tomaszewski, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Tucholi podaje, że służby czekają aktualnie na opinię biegłego. We wtorek (21 listopada) zostały pobrane próbki, które będą podlegały analizie. Na ten moment służby nie wiedzą z jaką substancją mają do czynienia. Mundurowi wykonali na terenie firmy oględziny i przesłuchali świadków.

Dzisiaj [środa, 22.11.] wszystkie materiały zostały przekazane do prokuratury, ponieważ postępowanie prowadzone będzie pod kątem artykułu 183 KK [" Naruszanie przepisów w postępowaniu z odpadami"]. Z uwagi na ewentualną karę zapewne rozpocznie się śledztwo

– informuje rzecznik policjantów.

Swoją kontrolę prowadzi także bydgoski WIOŚ. Tuż przed wydrukowaniem gazety kontaktujemy się z Małgorzatą Witkowską, naczelniczką wydziału inspekcji.

 Sprawdzaliśmy, czy posiadanie tych substancji było legalne. Należy wiedzieć, że aby mieć substancje chemiczne, odpadowe w większych ilościach, trzeba posiadać odpowiednią decyzję na zbieranie, przetwarzanie albo na wytwarzanie odpadów. W tym przypadku nie było takich decyzji. Osoba, która dysponuje zbiornikami, według naszej wiedzy nie posiada wymaganych pozwoleń. Ewentualne dalsze działania są jeszcze przed nami

– przekazuje naczelniczka.

Przedstawicielka WIOS-iu na ten moment nie może mówić o szczegółowych ustaleniach, ponieważ jest na nie za wcześnie. Inspekcja będzie próbowała m.in. ustalić, skąd pochodzi opisywana substancja i jak znalazła się na terenie tucholskiej firmy.

 

 

"Mausery" z chemikaliami nadal w Tucholi. Co w nich jest? – artykuł z 1.02.24 r. 

Choć prokuratura prowadzi postępowanie, to nie udziela praktycznie żadnych nowych informacji. Czeka na uzupełniającą opinię biegłego. Udało nam się jednak uzyskać w WIOŚ odpowiedź na pytanie, co może znajdować się w większości zbiorników.

Wracamy do sprawy, o której "Tygodnik Tucholski" pisał jako pierwszy. 20 listopada ub. roku. Na terenie jednej z tucholskich firm – w obiekcie magazynowym przy ul. Towarowej – odkryto kilkanaście zbiorników z nieznaną substancją po 1000 litrów każdy.

Niezidentyfikowana substancja znajdowała się w kontenerach IBC [popularnie nazywanych "mauserami" – red.] na składowisku blokowym, co oznacza, że zbiorniki były ustawione jeden na drugim

– mówił wtedy Arkadiusz Kroll, p.o. komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Tucholi.

Na miejscu działali m.in. strażacy z zastępu rozpoznania chemicznego z Torunia i inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Bydgoszczy, ale mimo tego nie stwierdzono wtedy, z jaką substancją mają do czynienia.

Tajemnica śledztwa

Jeszcze w listopadzie dowiedzieliśmy się od WIOS-iu, że osoba, która dysponowała zbiornikami, nie posiadała wymaganych pozwoleń, aby mieć substancje chemiczne/odpadowe w większych ilościach. Dalej nie wiadomo było, o jakiej substancji mowa. Należy jednak wiedzieć, że prawo wymaga odpowiednich decyzji na zbieranie, przetwarzanie albo na wytwarzanie jakichkolwiek odpadów – bo właśnie jako odpady zostało sklasyfikowane owo składowisko.

Już pod koniec roku wiedzieliśmy, że sprawą zainteresowała się prokuratura. I choć minęły od tego czasu ponad dwa miesiące, to można odnieść wrażenie, że sprawa owiana jest tajemnicą. Prokuratura Rejonowa w Tucholi praktycznie nie ujawnia nic więcej.

Postępowanie jest w toku i nie mogę udzielić żadnych informacji. Wykonywane są czynności, tu jest tajemnica śledztwa. Ewentualna publikacja z państwa strony może spowodować, że prawidłowy tok postępowania nie będzie zachowany. Prokurator zlecił dodatkowe czynności do wykonania. Stwierdził też, że biegły musi uzupełniająco wypowiedzieć się w kwestii tego, co to są za substancje. Trwa wyjaśnianie okoliczności, skąd substancje znalazły się na naszym terenie

- powiedział w rozmowie z redakcją Adam Andrejczuk, zastępca prokuratora rejonowego.

Poinformował ponadto, że postępowanie na ten moment prowadzone jest w sprawie. Nikomu nie postawiono jeszcze zarzutów.

Lepik

Czy zbiorniki z opisywaną substancją nadal są w Tucholi? Co znajduje się w "mauserach" i czy chemikalia zagrażają naszemu środowisku? Jakie działania podjęły dotychczas służby? Mimo wszystko próbujemy znaleźć odpowiedzi na te ważne dla lokalnej społeczności pytania. Więcej światła na sprawę rzuca WIOŚ. Skontaktowaliśmy się z rzeczniczką prasową inspektoratu Małgorzatą Witkowską. Znając sprawę poprosiła o pytania w formie e-mailowej. Na część z nich otrzymaliśmy odpowiedzi od naczelniczki wydziału inspekcji Kamili Majewskiej.

Jak podaje, WIOŚ cały czas prowadzi kontrolę wobec firmy, na terenie której odkryto kilkanaście zbiorników. Prowadzone działania mają zmierzać do m.in. ustalenia pochodzenia substancji zgromadzonych na terenie przedsiębiorstwa oraz celu, w jakim zostały nabyte. Widać zatem, że służby nadal nie wiedzą, skąd przyjechała zawartość "mauserów".

Z informacji, w których posiadaniu jest tutejszy inspektorat wynika, że w większości pojemników znajduje się lepik stanowiący masę asfaltowo-kauczukową. Odpady magazynowane są nadal na terenie firmy

– podaje Kamila Majewska.

Kończąc przekazuje, że informacja o ewentualnych karach lub innych przewidzianych prawem sankcjach – jak również dalszych ustaleniach – będzie mogła być udzielona po zakończeniu kontroli. Do sprawy będziemy zatem wracać.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%