- Mam 34 lata. Pracuję w firmie prywatnego przedsiębiorcy i zajmuję się sprzedażą nawozów rolnikom. Mam swoich klientów i poszukuję nowych. Dużo jeżdżę po rolnikach. Skończyłem technikum rolnicze. Naukę rozpocząłem w szkole w Kamienicy, ale po roku szkołę zamknęli i przyłączyli do szkoły w Tucholi. Chodziłem tam trzy lata. Z maturą miałem trochę problemów, bo w trakcie pisania zadzwonił mój telefon. Dzwonił kurier, że przywiózł fotelik dla córki. Wyrzucili mnie z matury - zaskakuje nowy sołtys Kamienicy Kamil Porożyński w rozmowie z Hanną Szulwic. WYWIAD UKAZAŁ SIĘ W TT 25 LIPCA.
Co oznacza słowo BRONZO, ułożone kontrastową kostką na podjeździe?
Już od gimnazjum tak mnie wszyscy nazywają. Swój zespół muzyczny również tak nazwałem.
Niedawno wybrano pana na sołtysa Kamienicy.
Jestem pierwszym sołtysem w rodzinie.
Funkcja sołtysa jest absorbująca i pochłania dużo czasu. . .
. . . rzeczywiście, mam dużo obowiązków: rodzina, praca, zespół muzyczny. Cały czas na obrotach, ale ja to lubię.
Jest pan młody i pełen energii.
Lubię przebywać z ludźmi.
Co pana skłoniło do startu w wyborach?
Mieszkam w Kamienicy od kilku lat i stwierdziłem, że niewiele się tu dzieje. Nie było zajęć ani imprez dla dzieci. Festyny organizowano niedaleko chlewików. . . Chciałem zmiany, chociaż nie myślałam o sołtysowaniu. Na zebraniu mówili: - Bronzo, startuj. Zgodziłem się, ale zapytałem mieszkańców, czy mi pomogą. Obiecali i pomagają.
Może na początku pomagają, a potem zostanie pan sam.
Najważniejsze, że teraz pomagają. Chciałbym zmobilizować jeszcze większą ilość ludzi, żeby się przekonali, że warto robić coś dla naszej wioski.
I dla siebie.
No tak. Chcę, żeby się spotykali i polubili. Przyszły takie czasy, że ludzie myślą tylko o sobie i jeden drugiemu zazdrości. Na razie jest dobrze.
Gdy umawialiśmy się na rozmowę i wspomniał pan, że trwają warsztaty zielarskie.
Bardzo mi się podobały te zajęcia. Prowadziła je pani Stanislava Iwicka, która wytłumaczyła, na jakie schorzenia poszczególne rośliny pomagają. Po wysuszeniu, na festynie, który zaplanowano na 3 sierpnia, będziemy parzyć wszystkim uczestnikom ziołowe herbatki. Festyn odbędzie się w ramach projektu „Niekonieczni”, który napisała i przygotowała pani Ewelina Olejniczak – Muzioł. Będziemy promować naszą wioskę i przypominać, co działo się dawniej w pałacu. Na przykład bywał tam Wyczółkowski i będziemy odgrywać minione zdarzenia i wspominać dawne czasy. Mam grać Wyczółkowskiego. Będziemy też promować mieszkańców i ich hobby. W tym projekcie zaplanowano przejazd przez wioski naszej gminy. Po festynie planujemy potańcówkę nie tylko dla Kamienicy, ale dla wszystkich, którzy zechcą do nas przyjechać. Będzie grał zespół muzyczny.
Co w tym krótkim czasie sołtysowania udało się zrobić w Kamienicy?
Uporządkowaliśmy skarpę przy drodze do Bydgoszczy oraz teren przy pałacu. 14 lipca był festyn dla dzieci. W naszej gminie nie ma funduszu sołeckiego, ale ludzie mają dobre serca i wsparli to wydarzenie. Pomogli przedsiębiorcy i osoby prywatne. Darów było sporo, dlatego część zostawiliśmy na kolejne imprezy, bo gdy będziemy prosić co chwilę, to w końcu mieszkańcy przestaną pomagać. Panie upiekły specjalne ciasta, które były sprzedawane na festynie. Przyszło bardzo dużo dzieci i dorosłych. Na szczęście, pogoda dopisała, ale przez moment zanosiło się na deszcz. Dla dzieci był dmuchaniec, darmowa wata cukrowa, malowanie twarzy i warkoczyki. Przyjechali strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Gostycynie i policja. Wzbudzili duże zainteresowanie. Szczególnie chłopcy lubią służby mundurowe i ich samochody. Na takich imprezach wszyscy poznajemy się lepiej.
Ile dzieci mieszka w Kamienicy?
Około 90, razem z młodzieżą do osiemnastego roku życia.
Jakie są plany na drugie półrocze?
Dożynki w tym roku będą w Gostycynie, u nas dopiero w przyszłym. 3 sierpnia będzie realizowany projekt „Niekonieczni”, o którym już mówiłem. W październiku zrobimy spotkanie dla seniorów, a w grudniu „mikołajki” dla dzieci i seniorów. Dawniej było w Kamienicy Koło Gospodyń Wiejskich i koło seniorów, ale wszystko się rozpadło. Ostatnio w Kamienicy już działało KGW, ale nie było zarejestrowane. Udało się je zarejestrować i dostaniemy dofinansowanie z ARiMR. Do koła nie należę, ale zawsze im pomogę.
A gdzie się spotykają? Jest świetlica w Kamienicy?
Mamy świetlicę w byłej szkole rolniczej, której jeszcze do końca nie przejąłem od gminy. Jest tam kuchnia, ale brakuje sprzętu i nie ma jeszcze prądu. Chcemy, żeby świetlica ruszyła. Gdy byłem chłopcem, w świetlicy pracowała pani Teresa Wera. Świetlica była codziennie otwarta w godzinach od 16 do 20 i odbywały się tam różne zajęcia i imprezy.
Teraz świetlica jest w trakcie przejmowania i dlatego jest chwilowo zamknięta. Po otwarciu będą uzgodnione dyżury mam i dzieci będą mogły przychodzić i razem spędzać czas. Szczególnie w okresie jesienno – zimowym jest to ważne. A jeszcze w te wakacje GOK organizuje półkolonie dla dzieci. Mamy „orlika” i boisko do tenisa, brakuje tylko toalety.
Potrzebne jest też wyposażenie świetlicy.
Kupiliśmy kredki, farby i gry za pieniądze od sponsorów. Jest w świetlicy telewizor, podobno są komputery, ale nie działają. Dopiero w przyszłym tygodniu po przekazaniu, będę wiedział na czym stoję.
Kiedyś planowano wybudowanie nowej świetlicy, jednak nie udało się tego zrealizować. W przyszłym roku spróbuję namówić mieszkańców na wspólną inwestycję. Powinno się udać.
Jest w Kamienicy ewangelicki cmentarz i chciałbym o ten teren zadbać, uporządkować. Zależy mi, żeby mieszkańcy współpracowali ze mną, jak do tej pory lub lepiej. Mamy sołecką stronę i Facebooka, gdzie umieszczamy bieżące informacje.
Jeżeli któryś z mieszkańców będzie miał problem, zawsze może się do mnie zgłosić. Postaram się pomóc i na pewno razem go rozwiążemy. Nie ma rzeczy niemożliwych, wszystkiemu można zarazić.
Ludzie zamykają się we własnych domach, a samemu trudniej rozwiązać problemy niż wspólnie. Ze wszystkimi sprawami i propozycjami, zapraszam do siebie. W radzie sołeckiej są cztery świetne dziewczyny: Karolina Kozłowska, Malwina Malinowska, Natalia Kluska i Magdalena Kluska.
Sołectwo obejmuje tylko Kamienicę. Ile jest mieszkańców?
Ponad 500.
Takich młodych jak pan jest wielu?
Dużo młodych pracuje za granicą. Trudno stwierdzić dokładnie, ile jest stałych mieszkańców. Tylko w mojej rodzinie dwóch kuzynów mieszka ze swoimi rodzinami za granicą. Brak pracy na miejscu skłonił ich do wyjazdu. Nie ma w Kamienicy rolników indywidualnych, ale jest Gospodarstwo Rolne Kamienica.
Ilu ludzi zatrudnia?
Pracuje w nim ponad 50 osób. Jest fabryka czekolady, Gospodarstwo Rybackie Charzykowy prowadzi sklep firmowy w Gostycynie, a w Kamienicy mały zakład przetwórczy. Nie ma innych zakładów. Dużo ludzi prowadzi działalność gospodarczą.
Proszę opowiedzieć o sobie.
Mam 34 lata. Pracuję w firmie prywatnego przedsiębiorcy i zajmuję się sprzedażą nawozów rolnikom. Mam swoich klientów i poszukuję nowych. Dużo jeżdżę po rolnikach. Skończyłem technikum rolnicze. Naukę rozpocząłem w szkole w Kamienicy, ale po roku szkołę zamknęli i przyłączyli do szkoły w Tucholi. Chodziłem tam trzy lata. Z maturą miałem trochę problemów, bo w trakcie pisania zadzwonił mój telefon. Dzwonił kurier, że przywiózł fotelik dla córki. Wyrzucili mnie z matury.
Wyrzucili?
Ale maturę zdałem w następnym roku. Planowałem studia, ale wcześnie założyłem rodzinę i było ciężko. Moja córka idzie teraz do ósmej klasy. Świetnie się uczy i jestem z niej bardzo dumny. Jest uzdolniona muzycznie. Chodzi na zajęcia do Gminnego Ośrodka Kultury w Gostycynie i wożę ją do Śliwic do pana Andrzeja Żółkosia, który kiedyś pracował w WDK w Bydgoszczy, a teraz uczy także w Śliwicach, Osiu i Pruszczu Pomorskim. To właśnie dzięki niemu jako chłopak występowałem w Bydgoszczy i za granicą, on mnie uczył. Mój syn Augustyn w październiku skończy 7 lat. Na razie nie wiadomo, co go zainteresuje.
Najpierw mieszkałem w Kamienicy, potem w Gostycynie, ale i wówczas dużo przebywałem u mojej babci w Kamienicy. Wróciłem do Kamienicy, gdy Daria, moja żona urodziła Maję. W tym czasie moja ciocia pojechała do Szkocji do pracy, a myśmy przez 6 lat mieszkali w jej domu w Kamienicy. W tym czasie budowałem też dom, w którym teraz mieszkamy.
Od piętnastego roku życiu pracowałem, sam do wszystkiego doszedłem. Dlatego jestem oszczędny w wydatkach. Lubię wycieczki po świecie i na to staram się zbierać fundusze. Bo bardzo, bardzo lubię podróżować.
Podróżuje pan z rodziną?
Rodzinnie też, ale również sam.
To już pan zwiedził kawałek świata.
Byłem w 24 krajach, w 13 z nich razem z bydgoskim zespołem, którego byłem członkiem od piętnastego roku życia. Śpiewałem w wojewódzkim domu kultury i należałem do kadry wojewódzkiej. Koncertowaliśmy nie tylko w Bydgoszczy i w Polsce, ale także za granicą dla Polonii. Papieża widziałem z bliska, jak teraz panią. Do pierwszego wyjazdu za granicę, namówiła mnie ciocia Teresa Czerwińska, bo ja nie chciałem zostawić swoich kur i kaczek. Byliśmy w Czechach, Austrii, Włoszech i tam połknąłem turystycznego bakcyla. Każdą złotówkę wydałbym na podróże. Byłem w Stanach Zjednoczonych. Zwiedziłem Waszyngton, Nowy Jork, Pensylwanię, Los Angeles i Kalifornię. Marzę o podróży do Australii i Nowej Zelandii.
Trzymam kciuki, żeby marzenie się spełniło. Opowiadał pan o swoich zainteresowaniach muzycznych.
Muzyka jest moją pasją. Jestem samoukiem, gram na akordeonie i na klawiszach. Mam swój zespół „Bronzo”, gramy na weselach i różnych imprezach.
3 0
Po pierwsze w szkole mówili na niego krabuś a nie żaden bronzo i to od zawsze.
Usiłowanie stworzyć z siebie super postać i zakłamanie to zawsze dobra polityczna droga.nigdy nie zapomne jak jeździł po weselach grając jako zespół i zalał się tam w trupa.Widzialem osobiście bo jeździłem filmować i często go widziałem.nie kłam Kamilku bo nie warto.mam nadzieję że to przeczytasz