Popisy taneczne, gimnastyczne, wokalne, recytatorskie i wiele innych talentów można było podziwiać podczas festynu rodzinnego zorganizowanego w Szkole Podstawowej nr 2 im. dra K. Karasiewicza w Tucholi. Impreza sprzyjała miłym spotkaniom z bliskimi oraz dawno niewidzianymi znajomymi.
Wszystkich uczestników festynu pod chmurką na boisku szkolnym powitała dyrektor szkoły Ewa Szczukowska. Zaprosiła do wspólnej zabawy i życzyła publiczności miłych wrażeń podczas kibicowania swoim pociechom czy wnuczętom. Na piknik przybyły całe rodziny, co było wyraźnie widoczne. Głos podczas powitania zabrał również burmistrz Tadeusz Kowalski, który dziękował organizatorom za to, że wiernie i zawsze z pomysłem podejmują co roku trud przygotowania imprezy środowiskowej. Przed mikrofonem stanął także przewodniczący Rady Rodziców Piotr Marciniak, który z kolei podziękował włodarzowi gminy za dotrzymanie słowa danego rok wcześniej. Wiązało się ono z remontami na terenie placówki, co akurat w sobotę miało odzwierciedlenie w stanie boiska sportowego. Na szkolnym orliku trwa właśnie remont nawierzchni, a wkrótce pojawią się nowe siatki i piłkochwyty. Festyn był doskonałą okazją, by zapowiedzieć kolejne działania na rzecz ucznia SP nr 2 Kajetana Walczaka. Wszyscy będziemy mogli się w nie włączyć już niedługo – podczas Dni Borów Tucholskich.
Sceną zawładnęli artyści. PESEL nie miał znaczenia – publiczność zabawiali i sami rodzice, i dzieci. Grupa złożona z rodziców uczniów klas 2 oraz nauczycieli nietuzinkowo zinterpretowała wiersz Jana Brzechwy pt. „Włos”, wywołując spontaniczne reakcje. Potem występy potoczyły się jak lawina. Ale nie tylko na scenie wiele się działo. Dookoła rozstawiono stoiska, przy których: pleciono warkoczyki, malowano twarze i nie tylko, malowano na streczu, układano kostkę Rubika w kilka sekund, prezentowano ceramikę wykonaną przez rodziców, ładowano telefon przy użyciu siły własnych mięśni, rozwiązywano zagadki przyrodnicze czy można było sprawdzić, czy umiemy skutecznie myć ręce. Na boisku sportowym trwała rywalizacja na torze przeszkód w różnych konfiguracjach: uczeń – uczeń, dziecko – rodzic, a nawet rodzic – rodzic. Tam też oklaskiwano popisy gimnastyczne. Głośne piski radości towarzyszyły zjeżdżaniu z zamków dmuchanych. Po boisku trawiastym przechadzała się olbrzymia panda, z którą można było sobie pstryknąć fotkę.
Przy tylu atrakcjach i ciągłym ruchu na świeżym powietrzu niejednemu uczestnikowi zaburczało w brzuchu. I z tym problemem można było sobie łatwo poradzić. Łasuchy chętnie spacerowały w stronę stoisk z watą cukrową, popcornem czy przygotowanymi przez niezawodne mamy ciastami, a amatorzy „słonego” sięgali po rewelacyjny chleb ze smalcem i równie smaczną grochówkę z wkładką.
Na wszystko oko miała Drużyna Dwójki Dream Team, którą nie sposób było przeoczyć, bo wyróżniała się dzięki charakterystycznym koszulkom.
NIŻEJ GALERIA ZDJĘĆ
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz