Zamknij

Jak Kościół Katolicki może sobie radzić z kryzysem? Rozmowa z ks. Ireneuszem Kalfem

22:55, 30.03.2024 Aktualizacja: 23:06, 30.03.2024
Skomentuj Czy żyjemy w czasie kryzysu wiary? Kiedy zadawać takie pytanie, jak nie w okresie Wielkanocy. Czy żyjemy w czasie kryzysu wiary? Kiedy zadawać takie pytanie, jak nie w okresie Wielkanocy.
Według proboszcza parafii pw. Bożego Ciała, ks. Ireneusza Kalfa – mówiąc do wszystkich, można nie mówić do nikogo. Dlatego ważne jest skupienie się na jednostce, bo takie właśnie mamy czasy. Są to też czasy internetu i social mediów. Duchowny nie ma złudzeń: te narzędzia także mogą pomóc w spotkaniu człowieka z Bogiem.
Określenia „kryzys Kościoła Katolickiego” nie używamy subiektywnie i nie jest to teza rzucona przez redakcję. To wiedza powszechna, a kryzys najkonkretniej określają liczby: np. stale malejących zgłoszeń do seminariów osób zainteresowanych pełnieniem posługi kapłańskiej czy liczby parafian chętnych do przyjmowania corocznych kolęd. O tym ostatnim przykładzie mówi nam ks. Ireneusz Kalf, proboszcz parafii pw. Bożego Ciała w Tucholi. Między innymi o tej kwestii rozmawiamy z nim w kontekście Świąt Wielkanocnych. Czy ta okazja – z punktu widzenia Kościoła – jest mniej popularna, z uwagi na otoczkę marketingową Bożego Narodzenia?
To, co dzieje się marketingowo, nie jest pierwszorzędnym powodem odejścia wiernych od mistycznego i refleksyjnego obchodzenia świąt Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa
–   według księdza Kalfa Święta Wielkanocne są obchodzone dostojniej, w odróżnieniu od świąt Bożego Narodzenia, ze względu na samą specyfikę obu dni. Boże Narodzenie jest bardziej domowe, z rodzinną Wigilią. Uczestnictwo w pasterce, czyli we mszy, stanowi dopełnienie święta. Boże Narodzenie jest bardziej nasączone wielokulturowością, w odróżnieniu od Wielkanocy.
O wiele więcej elementów wspólnych zaczerpnięto ze Skandynawii czy krajów anglosaskich. Wpływ kulturotwórczy jest większy
– tłumaczy ks. Kalf i dodaje, że Wielkanoc to święto powiązane ściślej z Kościołem i wiarą katolicką.
W czwartkowy   wieczór   rozpoczyna   się   świętowanie   Paschy   Jezusa   w    kolejnych   odsłonach  
– mówi proboszcz. Komentuje, że śniadanie wielkanocne nie ma takiej "rangi", jak Wigilia, a całe obchody są bardziej eklezjalne. Proboszcz zwraca uwagę na obyczajowe podejście do świąt. Zdaje sobie sprawę, że wiele osób przychodzi w Wielką Sobotę ze święconką, bo taka jest tradycja. Nie każda z tych osób pojawi się na niedzielnej mszy świętej.
Nie ma dramatu
Z punktu widzenia proboszcza dużej parafii, na prowincji nie widać zatrważającej tendencji odejścia wiernych od uczestnictwa w mszy św. Sytuacja w miastach wygląda zgoła inaczej.
To wszystko są jednak badania statystyczne, podczas jednej niedzieli w roku, gdy trwa liczenie wiernych. Można wyciągać wnioski z tych wyników, ale trzeba zwrócić uwagę na to, jaka była to niedziela, czy padało albo czy było słonecznie
– zwraca uwagę proboszcz.
Znamiona kryzysu, który można zaobserwować w naszej parafii, to spadek osób przyjmujących kolędę
– przyznaje duchowny. Co ciekawe, nie odnotowuje się drastycznego odpływu młodzieży uczęszczającej na lekcje religii.
Owszem, im wyższe klasy, tym tej młodzieży jest mniej, ale nie ma dramatu
– zaznacza.
Mimo wszystko, według księdza Kalfa, Kościół Katolicki nie ma tak wielkiego problemu, jak przedstawia się go w wielu mediach. Przyczyn takiego stanu rzeczy w aspekcie społecznym, proboszcz upatruje w skandalach obyczajowych w duchowieństwie. Jego zdaniem dla człowieka mogą być przeszkodą w trwaniu w Kościele.
Jak Kościół może trafić do młodych?
Kalf zwraca dalej uwagę na potrzebę zmiany formuły duszpasterstwa, aby dotrzeć do młodego pokolenia. Kultura obecna skupia się bardziej na myśleniu „tutaj i teraz”, a nie na tym, co będzie po śmierci. To odróżnia obecne młode pokolenie od tego, które było 30-40 lat temu. W obecnych czasach jest mniej myślenia metafizycznego. Zdaniem księdza temat wiary nie jest nośny.
Jeżeli człowiekowi dobrze jest na Ziemi, to nie szuka się odpowiedzi na pytanie, co będzie po śmierci. Odwrotną sytuację obserwujemy na wojnie za wschodnią granicą. Tam zauważa się odkrycie wiary na nowo i chęć dowiedzenia „co będzie ze mną, gdy mnie zastrzelą”. To są naprawdę trudne tematy
– ocenia ksiądz.
Jednym z minusów duszpasterstwa jest masowość. Świat poszedł w kierunku jednostki, a nie masowości. Kalf zaznacza, że rolą Kościoła powinno być teraz dotarcie do jednostki, chęć jej poznania, zobaczenia człowieka i jego oryginalności.
Nie można zapomnieć o granicy, aby mimo wszystko w skupieniu na jednostce, nie pominąć społeczności, w której żyjemy
– zastrzega ks. Kalf.
W Polsce dawniej duszpasterstwo głosiło kazania do wszystkich.
Obecnie świat  jest taki, że gdy będzie mówiło się do wszystkich, można mówić do nikogo  
– komentuje Kalf.
Zdaniem proboszcza, jeśli msza św. kierowana jest do dzieci, trzeba głosić przekaz właśnie do nich.
Czas Wielkiego Postu, to okres tradycyjnych praktyk, jak Gorzkie Żale czy Droga Krzyżowa. Dla młodych może być to mało atrakcyjne, mimo możliwości poznania tradycji Kościoła Katolickiego
– przyznaje duchowny.
Należy więc pokazać, że Kościół oczekuje przynależności młodych, organizując, np. ekstremalną drogę krzyżową, o czym piszemy dalej.
Facebook, TikTok – i tak można szukać sposobu na poznanie Boga
Ewangelia się nie zmienia, ewangelię będziesz głosić tę samą. Sposób jej głoszenia musi się zmieniać ze względu na to, że masz kontakt z innym człowiekiem
– ocenia ze swojego punktu widzenia nasz rozmówca.
Ważne są: wspólne poszukiwanie przez duszpasterzy i wiernych okazji do spotkania oraz wzajemna chęć poznania się. Zdaniem proboszcza dobrym przykładem tej tezy są ostanie rekolekcje tucholskiej młodzieży, prowadzone przez ks. Rafała Główczyńskiego, popularnego na TikToku. Zdaniem proboszcza trafił on do młodzieży tym, co robił poza Kościołem. Obecnie ważne jest więc – w zbliżaniu się do Boga – wykorzystanie internetu, w tym np. Facebooka. Nawet tymi kanałami można zachęcić np. do sakramentu pokuty. Ksiądz Kalf przyznaje: jeśli to ma być sposób na utrzymanie wiary w ludziach, zwłaszcza młodych, to należy z niego korzystać.
---
W kontrze do kryzysu: imponująca frekwencja TEDK 
Około 400 osób wyruszyło w piątek (na tydzień przed Wielkanocą) w Tucholską Ekstremalną Drogę Krzyżową. W oczy rzucały się liczne grupy młodzieży z opiekunami, w tym ok. 50 osób z Technikum Leśnego. Ludzi młodych generalnie było mnóstwo. Niekiedy towarzyszyli im rodzice. TEDK rozpoczęła się mszą św. z akompaniamentem Dei Flores i kazaniem ks. Ireneusza Kalfa. Wypytywał on, jak wiele jest osób, które rok wcześniej wyruszyły w trasę podczas pierwszej edycji TEDK, a ile jest uczestników nowych. W obu przypadkach unosił się las rąk, co świadczy o tym, że powtórzenie tej inicjatywy, w której organizację bardzo angażuje się wikariusz Oskar Pryba, było trafionym pomysłem. Wierni, niektórzy swoim tempem a inni w peletonach, pokonali   27-kilometrową trasę. Nie mieli lekko ze względu na padający deszcz. Uprzyjemnić trudy marszu znów postanowiły im „Wesołe babki” z Płazowa, z poczęstunkiem i gorącymi napojami. Bezpieczeństwo przez całą trasę zapewniała policja i przedstawiciel Przedsiębiorstwa Komunalnego w Tucholi.
(Anna Lipska, Piotr Paterski)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

DanielDaniel

1 1

Instytucja kościoła się skończyła. Za dużo afer, oskarżeń. Spadek chodzących do kościoła będzie się powiększać. By być wierzącym nie potrzebny jest kościół.

08:01, 03.04.2024
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%