W środę, 7 czerwca Medale za Długoletnie Pożycie Małżeńskie nadane przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej odebrały pary Krystyna i Jan Kościowie z Żalna oraz Irena i Zygmunt Gruszeccy z Obrowa. Przy okazji małżonkowie z 50-letnim stażem zdradzili jak tak długo żyć w zgodzie.
Uroczystość wręczenia Medali za Długoletnie Pożycie Małżeńskie odbyła się w ubiegłym tygodniu w środę w sali Wiejskiego Domu Kultury w Kęsowie. W gronie jubilatów uhonorowanych tym odznaczeniem znaleźli się państwo Krystyna i Jan Kościowie z Żalna, a także Irena i Zygmunt Gruszeccy z Obrowa. Obie te pary mogą pochwalić się półwiecznym stażem małżeństwa.
– Wasz długotrwały związek, drodzy małżonkowie, to symbol wielkiej miłości, ogromnej tolerancji i wzajemnego zaufania. Z okazji tak pięknej rocznicy ślubu składamy najserdeczniejsze życzenia: długich lat życia w zdrowiu, pogody ducha i doczekania kolejnych zacnych jubileuszy – zwróciła się do jubilatów Natalia Cyborowska, zastępca kierownika USC w Kęsowie.
Wręczenia medali dokonał już wójt Radosław Januszewski przy wtórze Marszu Mendelsona.
– Jesteście wzorem do naśladowania nie tylko dla swoich bliskich, ale również wszystkich par małżeńskich, które mamy na terenie gminy Kęsowo. Gratuluję medali – powiedział włodarz. Małżonkom życzył kolejnych lat w zdrowiu i wzajemnym zrozumieniu. Za zdrowie par wzniesiono toast lampką szampana. Jubilaci usłyszeli także „Sto lat” w wykonaniu urzędników i bliskich, którzy im towarzyszyli podczas uroczystości.
Jeden drugiego musi zrozumieć
Państwo Irena i Zygmunt Gruszeccy poznali się na potańcówce w Ciechocinie.
– To były czasy, kiedy byłem piękny i młody, tak jak i moja przyszła żona – przyznał pan Zygmunt. Tego wspólnego czasu spędzonego na parkiecie było całkiem sporo, bo potańcówki były jedną z popularniejszych form rozrywki. Pani Irena mieszkała w Ciechocinie, ale po ślubie przeprowadziła się do męża do Obrowa. Sakramentalne „tak” para powiedziała sobie 6 stycznia 1973 roku w kościele w Ciechocinie. Małżonkowie wspólnie pracowali na gospodarstwie rolnym, dodatkowo pani Irena zajmowała się prowadzeniem domu i wychowywaniem dzieci – Grażyny, Aleksandra i Daniela. Para doczekała się także pięciorga wnucząt i jednej prawnuczki. Aktualnie mieszka z rodziną syna.
Małżonkowie zapytani o to, jak dotrwać do tak pięknego jubileuszu, odpowiadają zgodnie, że jeden drugiego musi zrozumieć i szanować.
Miłość czekała po drugiej stronie ulicy
Państwo Krystyna i Jan Kościowie jubileusz 50-lecia małżeństwa obchodzili już w roku ubiegłym, dokładnie 30 grudnia. Żeby trafić na siebie nie mieli daleko, bo obydwoje zostali skierowani do pracy w Żalnie. Pani Krystyna do Prezydium Gromadzkiej Rady Narodowej, a pan Jan do Nadleśnictwa Świt (potem Tuchola). Obydwoje mieszkali przy Szosie Bydgoskiej, „po skosie”, z tym że pan Jan w leśniczówce.
– Mój ojciec potrzebował piły do pocięcia drewna i poszłam w tej sprawie do Jana. Jak się okazało, nie miał maszynowej, ale pomógł ją załatwić. I tak to jakoś się zaczęło. Potem pomógł mi kupić motorower Komar, a ja mu firanki do tej leśniczówki – wspominała pani Krystyna.
– Na obiady do restauracji razem też chodziliśmy – dodał pan Jan. Ale zaraz po ślubie pani Krysia postawiła warunek, że do żadnego ciemnego lasu nie pójdzie mieszkać. Kupili więc działkę i pobudowali dom przy Szosie Bydgoskiej. Zabrali do niego m.in. kupione wcześniej razem firanki. Obok zamieszkała siostra pani Krysi. Spokrewnieni sąsiedzi nigdy nie odgrodzili swoich posesji płotami.
Las, rolnictwo i jednoślady
Jubilat przez całe swoje zawodowe życie związany był z leśnictwem. W nadleśnictwie przepracował 46 lat. Do dzisiaj jest czynnym członkiem Koła Łowieckiego „Kicz”. Jubilatka poza PGRN, pracowała w Urzędzie Gminy w Kęsowie, a także Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska”. W każdej z tych jednostek zajmowała się sprawami rolnictwa, była m.in. agronomem, ale i sprzedawała środki ochrony roślin. W terenie przemieszczała się na motorynkach. Mogła liczyć w tym zakresie również na pomoc małżonka.
– Mój mąż miał lepszy, silniejszy motor, czerwoną Gazellę. Podwoził mnie nim na różne zebrania – wspominała jubilatka. Jak i to, że będąc związaną z łowiectwem, para przyjmowała u siebie sporo zagranicznych gości, na tak zwane polowania dewizowe.
Małżonkowie z półwiecznym stażem dalej starają się żyć aktywnie. Obydwoje, ale każdym w innym zakresie, udzielają się we wspomnianym wcześniej kole łowieckim. Para lubuje się także w rozwiązywaniu krzyżówek.
– Przy telewizorze nie chcemy jeszcze przysiąść – przyznali zgodnie.
Jak wytrwać ze sobą 50 lat w małżeństwie?
Ich recepta na długi i udany związek zawiera wiele składników.
– Być po prostu razem, rozumieć się i pomagać we wszystkim – odpowiedział pan Jan.
– Nie tylko miłość, o której tyle i tak szumnie się mówi. Przede wszystkim wybaczać sobie i mieć do siebie dużo cierpliwości. Nie chować urazy, nie milczeć. Ciche dni nie są wskazane, bo one do związku nic nie wnoszą – dodała jego żona.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu tygodnik.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz